Oława
Mieszkańcy w obronie przyrody
Po kilku godzinach jest po wszystkim. Mieszkańcy są rozżaleni. Twierdzą, że ścięto zupełnie zdrowe drzewo, które dawało cień i było ozdobą osiedla. Do redakcji dzwonią telefony. - Ścięli okaz zdrowia! - krzyczy do słuchawki wyraźnie zdenerwowana kobieta. - Chodzi o tę piękną lipę. Podobno tutaj będzie parking, my nie chcemy parkingu! To wszystko jest bez naszej zgody!
Idę na miejsce. Przy wielkiej lipie, leżącej na ziemi, stoi mężczyzna z psem. Twierdzi, że cała sytuacja to spisek, bo dzień wcześniej z kilkoma innymi lokatorami zbierał podpisy przeciw temu, aby pod blokiem był parking. Ktoś przeciwny akcji wezwał policję, ale funkcjonariusze nie mogli zabronić zbierania podpisów. Szybko odjechali. Następnego dnia rano ścięto drzewa, zanim mieszkańcy dostarczyli pismo do burmistrza Franciszka Października.
- Jakiś czas temu wiceburmistrz Zenon Leja na spotkaniu z mieszkańcami zapewniał, że władze nie podejmą żadnych działań bez naszej zgody - mówi Ludwik Filipski. - A teraz drzewa leżą pod blokiem i jak widać, nikt się z nami nie liczy. Zebraliśmy kilkadziesiąt podpisów, tylko dwóch mieszkańców jest za tym, aby pod blokiem wybudowano parking. Reszta nie chce, nawet mający auta wolą, żeby tu zrobić jakieś boisko, albo plac zabaw. Teraz i tak już po ptakach, bo nikt nie wróci życia tym drzewom.
Mieszkańcy próbowali się dowiedzieć, kto wydał pozwolenie na wycinkę. Dzwonili do Urzędu Miejskiego. Zenon Leja od poniedziałku był na dwutygodniowym urlopie, a Jan Mosio z wydziału ochrony środowiska poinformował mieszkankę, że drzewa były chore. Sygnały o zamieszaniu z drzewami dotarły do Franciszka Października, który umówił mieszkańców na spotkanie. Wtedy jeszcze nie wiedział, dlaczego ścięto drzewo. Na spotkanie zorganizowane 3 lutego przyszło około 20 mieszkańców. Opisali całą sytuację, podkreślając, że wiceburmistrz Leja obiecał, że bez ich zgody nie będzie parkingu. Franciszek Październik potwierdził te słowa i stanowczo wypowiedział się w kwestii parkingu: - Nie ma żadnej decyzji, wcale nie planujemy rozpoczęcia prac na tym terenie, nie ma nawet zlecenia na opracowanie koncepcji - mówił szef miasta. - Na pewno nie w tym roku, do tego potrzebne są odpowiednie procedury. Trzeba spotkać się z zarządcami wspólnot, tam jest 6 bloków, należy przeprojektować wiele rzeczy. Ja nie wydawałem żadnej decyzji i w tym roku na pewno takiej nie wydam, bez mojej zgody nie będzie tam żadnego parkingu...
- To po co wycięli zdrowe drzewa? - pytali mieszkańcy. Franciszek Październik w tym momencie nie potrafił odpowiedzieć, ale obiecał, że dokładnie sprawdzi, dlaczego wydano taką decyzję. - Uruchomię odpowiednie procedury, sprawdzę dokumenty, treść wniosku i zobaczę, co jest w decyzji starostwa. Jeżeli rzeczywiście coś jest nie tak, wyciągnę konsekwencje!
Następnego dnia burmistrz udostępnił mieszkańcom decyzję, wydaną przez oławskie Starostwo Powiatowe. Czytamy w niej, że na działce przy ulicy 3 Maja zaznaczono do wycięcia orzech włoski, robinię akacjową, głóg jednoszyjkowy i morwy białe. Jako przyczyny podano posusz, pochylenie i zmiany rakowe. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że na wykazie drzew, wyznaczonych do wycinki, nie było lipy, o którą chodzi mieszkańcom.
- Przecież na pierwszy rzut oka widać, że to drzewo w środku było zupełnie zdrowe - mówiła na spotkaniu z burmistrzem mieszkanka osiedla. - Tam żyły ptaki, robiłem zdjęcia sowom, które do grudnia mieszkały na tym drzewie - dodał Ludwik Filipski. - Było ich kilkanaście, a teraz gdzie się podzieją?
Rozmowie przysłuchiwał się Andrzej Drabiński - szef oławskiego Klubu Ekologicznego. Lokatorzy poprosili go o pomoc, pokazując zdjęcia ściętego drzewa. Profesor Drabiński skontaktował się ze specjalistami z wrocławskiego Uniwersytetu Przyrodniczego. Na podstawie zdjęć, na których dokładnie widać przekrój lipy, fachowcy ocenili, że drzewo było zdrowe. - Same zdjęcia jednak nie mogą służyć jako dowód, trzeba pobrać próbkę lipy i zbadać ją - mówił profesor.
Burmistrz obiecał, że dopilnuje sprawy. Zadzwoniliśmy do Tadeusza Ceglarka z Zarządu Dróg Miejskich i Zieleni, bo to jego pracownicy ścinali drzewa na osiedlu w rejonie ulicy 3 Maja. Niestety, nie uzyskaliśmy żadnych nowych informacji. Ceglarek stwierdził, że musi mieć pozwolenie od sekretarza Urzędu Miejskiego na wypowiedź dla prasy. Takiego zezwolenia jeszcze nie otrzymał, bo trwa postępowanie wyjaśniające.
- Musimy dokładnie zbadać sprawę i dopiero wtedy udzielimy szczegółowych informacji - mówi Ewa Szczepanik, sekretarz miasta. - Jeżeli tylko dowiemy się czegoś więcej, będziemy na bieżąco informować.
Jaki był więc powód wycinki? Na razie nie wiadomo. Można się tylko domyślać, że nastąpiła pechowa pomyłka. Na decyzji wydanej przez starostwo zaznaczono cztery pozycje do wycięcia na jednej działce przy ul. 3 Maja. Kolejnym punktem na liście była lipa drobnolistna, tyle że numer działki, na której rośnie, jest zupełnie inny. Chodziło o drzewo, które niszczy budynek obok dawnego kina „Odra”, przy ulicy Młyńskiej. Pechowym zbiegiem okoliczności - w podwórku na 3 Maja też rosła lipa. Być może pracownik wyciął ją z rozpędu...
Więcej o tej sprawie - w następnym numerze „GP-WO”.
ILE TO KOSZTUJE
Stawki opłat za usuwanie drzew nie mogą przekraczać
za jeden centymetr obwodu pnia,
mierzonego na wysokości 130 cm:
1) 270 zł - przy obwodzie do 25 cm,
2) 410 zł - przy obwodzie od 26 do 50 cm,
3) 640 zł - przy obwodzie od 51 do 100 cm,
4) 1000 zł - przy obwodzie od 101 do 200 cm,
5) 1500 zł - przy obwodzie od 201 do 300 cm,
6) 2100 zł - przy obwodzie od 301 do 500 cm,
7) 2700 zł - przy obwodzie od 501 do 700 cm,
8) 3500 zł - przy obwodzie powyżej 700 cm.
Jeżeli drzewo rozwidla się na wysokości poniżej 130 cm,
każdy pień traktuje się jako odrębne drzewo.
Agnieszka Herba
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze