Powiat
Groźna zima
Kierowcą jest Dariusz Małek, który pracuje w Oławie od 1991 roku. Podróż zaczynamy od zajezdni, niedaleko Autolivu. Już przed dojazdem na pierwszy przystanek przy ulicy Polnej dowiadujemy się, że ten odcinek trasy jest jednym z najbardziej uciążliwych.
- Drogi główne są odśnieżone, posypane, ale większość bocznych niekoniecznie - mówi kierowca. - Na Polnej jest to tak niedbale zrobione, że zaspy zajmują prawie pół jezdni. Kiedy muszą się minąć dwa samochody, wtedy jest problem, nie mówiąc już o autobusach, prawie lusterkami się stykamy. Oława to stolica powiatu, ale drogi to horror.
Dalsza część trasy przebiega spokojnie, główna droga jest odśnieżona, więc nie ma problemu.
Przystanek PKP
Dojeżdżamy do dworca kolejowego. Tam dowiadujemy się, że kiedy śnieg zasypał miasto, wiele samochodów stało naprzeciw parku, wzdłuż ulicy Spacerowej. To i nie do końca odśnieżona droga spowodowało, iż z ruchu był wyłączony prawie cały pas. Kierowcy musieli przepuszczać się nawzajem, robił się korek. - Tutaj na placu przy dworcu PKP jest bardzo źle - mówi kierowca. - Nie dość, że słabo odśnieżone, to samochodów jest tyle, że często muszę cofać, bo nie mogę wyjechać. Takim dużym pojazdem trudno się manewruje, zwłaszcza w zimie. Pozastawiany jest także przystanek. Rozumiem teraz, kiedy są zasypane linie i znak, ale w lecie też to się zdarza. Najgorsi są taksówkarze. Parkują, a doskonale wiedzą, że w tym
miejscu jest przystanek.
Rynek
Reprezentacyjna część miasta. Każdy może zobaczyć, jak wygląda. Drogi są węższe przez zamarznięte zaspy. Wystarczy zahaczyć i uszkodzić auto. - Ludzie muszą wchodzić po zaspach do autobusu - skarży się kierowca. - Przecież tylu podostawało mandaty, ale ich nie płacą. W ramach prac społecznych powinni teraz odśnieżać. Wszyscy dobrze wyszlibyśmy na tym.
Kierujemy się na osiedle Sobieskiego. Na Paderewskiego droga jest świeżo posypana piaskiem, ale zaspy sprawiają problem przy mijaniu się pojazdów. Po wjeździe na Iwaszkiewicza sytuacja inna. Nie ma zasp, ale też droga nie jest posypana. Dojeżdżamy do szpitala, tam jest ostatni przystanek komunikacji miejskiej. Podobnie jak przy dworcu PKP kierowca często nie może wjechać. - Dwa tygodnie temu tak się tu zakopałem, że stałem trzy godziny - mówi. - Ludzie czekający na przystanku niewiele mogą pomóc, tylko nerwowo na zegarki zaglądają. Tutaj porysowałem zderzak o zaspę. Ale i tak cieszę się, że nie muszę jeździć poza Oławę, tak jak koledzy. Tam jest naprawdę źle. W zajezdni często słyszę, jak wygląda sytuacja. Najgorsza jest trasa do Domaniowa. Do Zabardowic czasem nawet po tym, jak przejedzie pług, to ciężko się dostać, bo jak z pól nawieje, to nie ma śladu po czyszczeniu.
Tekst i fot.: Piotr Turek
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze