Oława
- Dziś rozmawiamy o basenie, ale z jednym zastrzeżeniem. Mamy nie mówić o pieniądzach. Dlaczego?
- Nie chciałbym mówić o nich przed rozstrzygnięciem przetargu. Podawanie kwot może być sugestią dla potencjalnych oferentów. Jeśli chodzi o finansowanie, to na pewno w pierwszym etapie będą to miejskie pieniądze oraz kredyt. Są też poskładane wnioski o dofinansowanie: między innymi do Funduszu Kultury Fizycznej, do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i do innych. Basen to na pewno od 20 lat najdroższa inwestycja w Oławie, a może nawet i w całej jej powojennej historii.
- Po co w Oławie aquapark?
- Aquapark? Nie lubię używać górnolotnych nazw. Na pewno jest to basen o wielu funkcjach. Inny niż w Jelczu-Laskowicach i całkiem inny niż w Brzegu. Będzie łączył funkcje jednego i drugiego. Po co nam jest to potrzebne? Myślę, że basen jest nieodzowny. Wpisuje się doskonale w plany rozwoju Oławy. Skończyły się w mieście tereny pod przemysł. Teraz czas na inwestowanie w sport, kulturę i rekreację. Basen mieszkańcom po prostu się należy.
- Mówi pan, że budowa basenu jest konsekwencją realizacji planów inwestycyjnych miasta. Najpierw był przemysł...
- Tak, to prawda.
- Skoro tak, to dlaczego miasto już wcześniej - w okresie inwestowania w przemysł, a nie w sport i rekreację - deklarowało, że zbuduje basen? Zapłacono nawet za projekt, który się zdezaktualizował. Niektórzy mówią, że było to wyrzucenie pieniędzy w błoto...
- Takie były decyzje Zarządu Miejskiego (wtedy jeszcze istniał), żeby taką dokumentację zlecić. Na ten temat już wypowiadałem się na łamach gazety. To była raczej koncepcja techniczna, bez projektów wykonawczych. Tamte dokumenty posłużyły nam częściowo do stworzenia programu funkcjonalno-użytkowego dla obecnej inwestycji. Teraz mamy nowe, kompletne projekty. Funkcja obiektu zmieniła się w przeszło 40 procentach. Wcześniejsza dokumentacja miała osiem czy dziesięć teczek, a obecny projekt zajmuje jedną czwartą pokoju do wysokości dwóch metrów. Mówię to po to, żeby zobrazować różnice. Tamte teczki kosztowały 260 czy 280 tysięcy, podczas gdy obecna dokumentacja to 1 mln 200 tys. zł.
- Nadal nie rozumiem, dlaczego w okresie inwestowania w przemysł brano się za basen. Czy to nie jest zbyt duży zbieg okoliczności, że zawsze tuż przed wyborami - tak wtedy, jak i teraz - odżywa kwestia budowy basenu?
- Nie. To są tylko zbiegi okoliczności. Proszę pamiętać, że władza w samorządzie jest pewnym ciągiem i nie wszystkie sprawy można zaplanować. Są wprawdzie politycy - szczególnie ci z małym doświadczeniem - którzy chcieliby wszystko zrobić w jednej kadencji. Tak się nie da, bo wiele procedur wychodzi poza ten czas. Sprawa basenu nie ma nic wspólnego z wyborami. Akurat tak się to zbiegło. Pozwolenie na budowę uzyskaliśmy w listopadzie zeszłego roku. Natychmiast rozpoczęliśmy procedury przetargowe. Liczę - odpukać - że na przełomie lutego i marca powinniśmy już mieć rozstrzygnięty przetarg, w którym będzie wyłoniony wykonawca zadania.
- Na jakich obiektach basenowych wzorowali się urzędnicy, przygotowujący wytyczne dla projektanta?
- Znamy basen w Jelczu-Laskowicach i wiemy, czego tam brakuje. Znamy basen w Brzegu - piękny, ładny, atrakcyjny dla dzieci, nawet dla niemowląt, ale bez czegokolwiek interesującego dla starszych. Byliśmy też na basenie w Oleśnicy (zaprojektowanym przez tę samą firmę, która projektowała nasz). Tamtejszy burmistrz i urzędnicy po tych kilku latach funkcjonowania obiektu powiedzieli nam, na co należy zwrócić uwagę i co sami poprawiliby u siebie. Oprócz tego przyglądaliśmy się basenowi w Bielawie. Podglądamy różne atrakcje na innych basenach i wyciągamy wnioski. Na pewno będzie u nas pełnowymiarowy basen pływacki, na którym można rozgrywać zawody, basen do nauki pływania, zjeżdżalnia z brodzikiem, zjeżdżalnie dla starszych, widownia na 150 osób, jacuzzi, sztuczna fala, fontanny, tężnie solne, krioterapia, gabinety SPA. Ze wszystkich tych atrakcji będzie mogło korzystać jednocześnie 198 osób w ciągu godziny, bo taka jest przewidziana chłonność obiektu.
- Który z wymienionych przez pana basenów zarabia na siebie?
- Praktycznie żaden. Basen w Oleśnicy oscyluje wokół zera. Wynika to po części z tego, że dofinansowywane są programy dla szkół. Miasto daje pieniądze na szkołę zamiast na basen, a szkoła wykupuje dla uczniów zajęcia kultury fizycznej na basenie. Basen niby zarabia, ale dla miasta jest to i tak wydatek.
- My też będziemy do basenu dokładać?
- Chciałbym, żeby to się w miarę równoważyło. Na pewno żadnych wielkich zysków z basenu nie będzie. Bardziej prawdopodobne jest, że od czasu do czasu trzeba będzie dopłacić. Oby jak najrzadziej. Po to właśnie - aby nie dopłacać - przeznaczamy 1200 m kw. powierzchni na działalność komercyjną, taką jak siłownia, kawiarnia, odnowa biologiczna. Basen mógłby zarabiać, ale nam zależy na tym, aby bilet nie był droższy niż 8-11 zł.
- Czy Oławę stać na budowanie basenu, do którego trzeba dokładać?
- Stać nas. A do szkół nie dopłacamy, a do Ośrodka Kultury nie dopłacamy? A stadion?
- A może zamiast dokładać, należało wykorzystać nasze bardzo dobre położenie? Blisko nam do Wrocławia oraz do autostrady, łączącej Oławę z Niemcami i Europą. Niedalekie sąsiedztwo Czech i Słowacji. Łatwo do nas dojechać, ale nie ma za bardzo po co. Jesteśmy jedynie miastem tranzytowym, przez które się przejeżdża i zapomina. Brakuje atrakcji. Czy basen nie mógłby być taką wizytówką i celem przyjazdów dla gości spoza powiatu?
- Kiedyś tak było w Polkowicach. Na tamtejszy basen przyjeżdżały wycieczki szkolne. Te czasy minęły. Powstają nowsze i bardziej atrakcyjne obiekty tego typu. Obecnie basen nie jest już tak wielką atrakcją, która promowałaby miasto i przyciągała przyjezdnych. Naszą pływalnię budujemy z myślą o mieszkańcach Oławy i powiatu, ale goście z zewnątrz będą tu także mile widziani. Oczywiście, zdominujemy basen w Jelczu-Laskowicach czy w Brzegu i z pewnością będzie u nas sporo mieszkańców także z tamtych rejonów.
- Dlaczego porównujemy się do Brzegu i Jelcza-Laskowic? Zaryzykujmy. Pójdźmy „za ciosem”. Słowacka „Tatralandia” przyciąga ludzi z całej Europy. Tak samo berlińska „Tropical Island”. Rosjanie i Skandynawowie przyjeżdżają na weekendy do centrum wodnego w Druskiennikach na Litwie, ożywiając to miasto. Specjalistyczny, najgłębszy w Europie basen dla nurków „Nemo 33”, pod Brukselą, przyciąga chętnych z całego świata. To tam uczą się i trenują żołnierze, straż i policja z wielu krajów Europy, które dobrze płacą za korzystanie z obiektu...
- „Za ciosem”? To się tak łatwo mówi, tylko jak sfinansować to „pójście za ciosem?” Oława jest za małym miastem na takie ośrodki. Wszystkie tego typu inwestycje muszę dopasować do możliwości finansowych i kredytowych, bo dofinansowanie z zewnątrz to jest zawsze palcem po wodzie pisane. Jestem przeciwny podejmowaniu ryzyka finansowego. Za takie decyzje ja odpowiadam głową i swoim majątkiem. Najpierw zrealizujmy to, co mamy w realnych planach. Potem będziemy patrzeć, co dalej. Teren wokół mamy ogromny i dobre sąsiedztwo - park, za który bierzemy się już niedługo. Powstaną tereny spacerowe. To wszystko można połączyć w jeden kompleks.
- Czy już jest jakaś nazwa dla tego kompleksu?
- Kiedy rozpoczniemy budowę basenu, to ogłosimy konkurs.
- Może - wzorem święta Oławy („Dni Koguta” przetłumaczono na „The Holiday Cock”) - też coś po angielsku?
- Jak słyszę nazwy angielskie, to mnie krew zalewa. Polski język jest tak bogaty, że nie ma potrzeby sięgać do innych. I dajmy już spokój z tym kogutem…
- Czy ten basen, to będzie ukoronowanie pana kariery w Urzędzie Miejskim w Oławie?
- Ona trwa ponad 30 lat. Zaczynałem od najniższego stanowiska. Czy basen będzie jej ukoronowaniem? Tak. Tak samo, jak modernizacja stadionu, jak przebudowa kina, której już w tej kadencji nie uda się zrobić. Myślę, że w historii Oławy moje nazwisko pozostanie. Czy będzie to kojarzone z basenem, z nazwą miesiąca czy ze mną - to inna rzecz...
- Kiedy otwarcie?
- Ma nastąpić w zimie 2011/12, przed mistrzostwami „Euro 2012”, które nas dodatkowo dopingują. Planujemy przecież w Oławie bazę treningową dla piłkarzy. Będą też w naszym mieście nocować kibice i na pewno nowy basen będzie dla nich atrakcją.
- Jest taka tradycja na niektórych basenach, że podczas otwarcia główny inwestor wskakuje do wody w garniturze. Skoczy pan?
- Jak dożyję - tak!
- Z panem Kułakowskim na główkę?
- Nie wiem, jak pan Kułakowski. Ja mogę skoczyć na główkę...
Napisz komentarz
Komentarze