Jelcz-Laskowice Baraki do wyburzenia
Mieszkańcy budynków nr 34 i 36 przy alei Wolności mówią, że o rozbiórce ich „baraków” mówiło się od dawna. Zdążyli się do tego przyzwyczaić i przestali traktować to poważnie. Temat powrócił niespodziewanie parę tygodni temu, gdy zaczęli otrzymywać pisma z propozycjami zamiany zajmowanych lokali. Największe obawy i sprzeciw wywołała informacja, że mają być przekwaterowani na osiedle Fabryczne. Potwierdził to na sesji Rady Miejskiej, 27 listopada, wiceburmistrz Robert Walkowiak, który tłumaczył, że tam miasto ma lokale komunalne, a tylko takie może im zaproponować w ramach przekwaterowania.
W piśmie z Urzędu Miasta i Gminy, podpisanym przez wiceburmistrza i skierowanym do Marii Pikuły - jednej z lokatorek, czytamy: - W związku z realizacją przez gminę Jelcz-Laskowice budownictwa mieszkaniowego w ramach Towarzystwa Budownictwa Społecznego, została podjęta decyzja o przeznaczeniu do rozbiórki budynku mieszkalnego położonego przy alei Wolności 34. W tej sytuacji gmina ma obowiązek przekwaterowania pani do innego mieszkania komunalnego i wyłączenia omawianego budynku z użytkowania. Wobec powyższego proponuję zamianę zajmowanego obecnie mieszkania komunalnego na mieszkanie komunalne, usytuowane przy ul. Działkowej o powierzchni 28,30 m kw. Jednocześnie proszę o pisemne powiadomienie burmistrza o podjętej przez Panią decyzji w tej sprawie. Odpowiedzi należy udzielić nie później niż w ciągu siedmiu dni od daty otrzymania niniejszego pisma.
Tu jest nasz dom
Wobec takiej sytuacji kilku mieszkańców lokali komunalnych przy alei Wolności napisało do burmistrza petycję w sprawie przyznawania lokali zamiennych. - Zdecydowanie sprzeciwiamy się ulokowaniu nas na osiedlu Fabrycznym - czytamy w petycji. - Działania władz miasta są sprzeczne z interesem mieszkańców alei Wolności, budynków 34 i 46. Lokalizacja proponowanych mieszkań komunalnych w obszarze nieposiadającym potencjału rozwojowego jest działaniem na naszą szkodę. W naszym interesie przemawia fakt, że w pobliżu obecnie zajmowanych lokali mamy przychodnię, do której należy większość z nas. Jest też centrum handlowe i szkoły, do których uczęszczają nasze dzieci. Proponując nam mieszkania na osiedlu Fabrycznym władze miasta narażają nas na dodatkowe koszty, związane z dojazdem do lekarza i innych instytucji, a nasze dzieci na stres związany ze zmianą szkoły i przyjaciół.
W dalszej części petycji mieszkańcy twierdzą, że przez wiele lat nikt się nimi nie interesował. Płacili bardzo wysokie opłaty eksploatacyjne, przy braku gazu, ciepłej wody, piwnic i balkonów lub suszarni. Przez wiele lat zmagali się z wilgocią i zagrzybieniem mieszkań. Gdy prosili władze miasta o pomoc przy likwidacji problemów, zbywano ich mówiąc, że „szkoda pieniędzy na inwestycje w barakach, bo są do rozbiórki”. Przez ostatnie pięć lat łatano jedynie dziury w przeciekających dachach, nawet po kilka razy w tym samym miejscu. - Byliśmy zdesperowani, opuszczeni, zdani na samych siebie - piszą. - Mimo tych wszystkich niedogodności, mieszkało i mieszka nam się tutaj spokojnie. Opłacamy wysokie czynsze, bo to nasz obowiązek, a władze naszego miasta próbują się nas pozbyć jak śmierdzącego jajka.
Muszą się wynieść
Lokatorzy mają żal do władz miasta, że nikt dotychczas się z nimi nie spotkał, nie porozmawiał z nimi o zamianie mieszkań, mimo że wiele razy o to zabiegali.
- Mieszkam w „barakach” 42 lata - mówi Lucyna Olk. - Odkąd pojawiły się głosy, że są do rozbiórki, prosiliśmy o spotkanie w tej sprawie. Nikt do tej pory nie zorganizował ogólnego zebrania. Jakiś czas temu były przewodniczący rady naszego osiedla mówił, że w miejscu naszych baraków powstaną TBS-y, a dwie klatki w jednym z bloków będą przeznaczone dla nas. Teraz okazuje się, że chcą nas przenieść na osiedle Fabryczne. Dlaczego nie możemy mieszkać w TBS, albo w mieszkaniach spółdzielczych? Chyba burmistrz i prezes mogliby się jakoś dogadać w tej sprawie. Nikt z nas nie zalega z czynszem i na bieżąco opłacamy rachunki. Dbamy o nasze mieszkania. To mieszkania komunalne, a płacimy za nie bardzo wysokie czynsze. Ja - 491 złotych za 52 metry. Kiedyś chcieliśmy je wykupić, ale nie dano nam takiej możliwości. Teraz chce się nas przenieść, nie dając nam możliwości wyboru.
- Przystosowanie lokalu do zamieszkania kosztowało mnie wiele pracy i pieniędzy - mówi Maria Pikuła. - Gdy weszłam tu pierwszy raz, byłam przerażona. Wszystko pomalowane olejną farbą na niebiesko, łącznie z wanną. Rury na wierzchu. Po prostu strasznie. Kiedy w końcu doprowadziłam mieszkanie do użytku, każą mi je opuścić i przenieść się do dużo mniejszego, którego nawet nie widziałam i nikt mi tego nie zaproponował. Propozycję zamiany mieszkania otrzymałam na piśmie. Decyzję mam podjąć w ciemno i odpowiedzieć pisemnie w ciągu siedmiu dni. Jak można tak traktować ludzi?!
- W lokalu, który obecnie zajmuję, mieszkają cztery osoby - tłumaczy Roman Bagiński. - Zajmujemy 46 metrów kwadratowych, a zaproponowano nam zamianę na lokal o powierzchni 37 metrów przy ulicy Techników. Stanowczo się na to nie zgadzam. Mieszkanie, które obecnie zajmujemy, jest w centrum miasta, w spokojnej okolicy. Lokal zamienny znajduje się z dala od ważniejszych instytucji, np. przychodni, tańszych obiektów handlowych, z których często korzystam.
Krzywdy nie czynimy
Wiceburmistrz Robert Walkowiak tłumaczy, że lokale w tak zwanych barakach są z przydziału i tylko takie gmina może zaproponować lokatorom, w ramach przekwaterowania. Zgodnie z prawem powinno to być co najmniej 10 m kw. na osobę. W związku z tym, że mieszkania, które obecnie zajmują, nie są własnością lokatorów, nie należą im się odszkodowania z tytułu zamiany lokali. - Proponując zamianę mieszkań nikt nie chce wyrządzić krzywdy tym lokatorom - tłumaczy Walkowiak. - Wręcz przeciwnie. Proponujemy im lokale aktualnie o najlepszym standardzie. Nie możemy zaproponować im mieszkań w TBS, lub spółdzielczych, bo miasto musiałoby za nie zapłacić. Byłoby to naruszeniem dyscypliny finansów publicznych. Taki krok trudno byłoby też uzasadnić. Na razie wysyłamy do mieszkańców tylko propozycje zamiany mieszkań. Oczywiście, nie muszą się zgadzać, ale powinni się liczyć z tym, że możliwości są ograniczone. W końcu będą musieli się przenieść. Spotkanie z lokatorami zaplanowaliśmy na początek przyszłego roku. Niektórzy już teraz otrzymali propozycję zamiany mieszkań, bo zwolniły się lokale komunalne o lepszym standardzie od tych, które zajmują obecnie - z dostępem do gazu i ciepłej wody. Nie możemy ich przytrzymywać w nieskończoność. Oczekujących na taki lokal jest wielu. W obecnej sytuacji proponujemy je lokatorom z likwidowanych baraków. Jeżeli się nie zdecydują, przekażemy je innym.
*
Budowa nowych bloków TBS przy alei Wolności ma się rozpocząć w latem 2010. Do tego czasu baraki muszą zniknąć z placu, a ich mieszkańcy muszą przenieść się do innych lokali. Dziś zapowiadają, że nie opuszczą zajmowanych mieszkań i nie zamienią ich na lokale na osiedlu Fabrycznym. Wiceburmistrz Robert Walkowiak twierdzi, że w sytuacji oporu konieczne będą eksmisje, ma jednak nadzieję, że uda się dojść do porozumienia.
Tekst i fot.: Wioletta Kamińska
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze