Oława
Dobra reakcja
Była 8.00 rano, rozpoczęła się kolejna zmiana w pracy oławskiego oddziału pogotowia. Jeden z pracowników dziwnie się zachowywał. Dyspozytorka nie namyślała się długo - stwierdziła, że mężczyzna jest pod wpływem alkoholu, więc około godziny 8.10 wezwała policję.
Jej podejrzenia okazały się słuszne, badanie alkomatem wykazało prawie dwa promile alkoholu w organizmie.
O pijanym pracowniku pogotowia powiadomił nas czytelnik. Zadzwonił dzień po zajściu, nie chciał się przedstawić, ale opisał wydarzenie. - Kierowca pogotowia przyszedł do pracy pijany - mówił. - To nie pierwszy raz, teraz mu nie daruję. Kłócił się z lekarzem, ale dyspozytorka w porę zareagowała. Ta sprawa musi wyjść na jaw...
Chcieliśmy się dowiedzieć szczegółów od dyspozytorek. Żadna nie chciała z nami rozmawiać. Koleżanka tej, która wezwała policję, początkowo powiedziała, że nic nie wie o pijanym kierowcy. - Nie mogę powiedzieć ani słowa, nie chcę stracić pracy, musimy mieć zgodę dyrekcji pogotowia na wypowiedzi dla prasy - tłumaczyła.
Próbowaliśmy uzyskać jakiekolwiek informacje, ale kobieta była nieugięta. Widząc naszą natarczywość, powiedziała na koniec: - Takiego zdarzenia nie było!
Pytaliśmy też dwóch kierowców karetki, ale oni też nic nie wiedzieli.
Nie daliśmy za wygraną, spróbowaliśmy raz jeszcze na nocnej zmianie. Tym razem natrafiliśmy na właściwą dyspozytorkę. Nie chciała się przyznać do mądrej decyzji, ani potwierdzić, że pijany był kierowcą karetki, a nie np. ratownikiem medycznym.
- Czy może nam pani opowiedzieć, jak doszło do zatrzymania? - pytam.
- Nie udzielam żadnych informacji - odpowiedziała dyspozytorka.
- Ale pani zachowała się bardzo dobrze, nie ma się czego wstydzić!
- To nie ja.
- A ja wiem, że to pani.
- No dobrze, zrobiłam to, co uznałam za stosowne, ale nic więcej nie powiem.
Dyspozytorka powiedziała, że całe zajście dokładnie opisała dyrektorowi, który urzęduje we Wrocławiu, na ulicy Ziębickiej. To jemu podlegają pracownicy oławskiego oddziału pogotowia. Dzwoniliśmy przez dwa dni, kończyło się na rozmowie z sekretarką. Informowała nas, że naczelny dyrektor Wincenty Mazurec albo ma ważne spotkanie, albo wyszedł. - Nie ma pani szczęścia - usłyszałam za ósmym razem. - Teraz jest bardzo ciężki okres, podpisujemy umowy z NFZ, dyrektor wciąż ma spotkania, dziś z marszałkiem, a jutro wyjeżdża służbowo.
O tym zdarzeniu więcej dowiedzieliśmy się na policji. Potwierdzono, że pijany był kierowcą pogotowia. Teraz toczy się postępowanie w sprawie o wykroczenie z artykułu 70 paragraf 1 i 2 kodeksu wykroczeń.
Pijany w pracy
Art. 70. § 1. Kto, będąc niezdolnym do czynności, której nieumiejętne wykonanie może wywołać niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia człowieka, taką czynność przedsiębierze, albo kto porucza ją osobie do jej wykonania niezdolnej lub wbrew obowiązkowi nadzoru dopuszcza do wykonania takiej czynności przez osobę niezdolną, podlega karze aresztu albo grzywny.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto wbrew obowiązkowi zachowania trzeźwości znajduje się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka i podejmuje w tym stanie czynności zawodowe.
Agnieszka Herba
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze