Czy rozbije bank?
- Jesteś w finale olimpiady “Banki w Akcji”. Kto cię zachęcił do udziału?
- O tym konkursie dowiedziałam się od wychowawczyni Krystyny Kołodziej, która w ubiegłych latach była odpowiedzialna za jej przebieg w naszej szkole. Poza tym informację o olimpiadzie wysłano na mój e-mail, gdyż byłam jej uczestniczką w poprzednim roku szkolnym. Jednak największą rolę odegrała moja nauczycielka, która namówiła mnie do ponownego udziału w konkursie.
- Żeby znaleźć się w finale, pokonałaś długą drogę.
- Olimpiada składa się z trzech etapów: szkolny, okręgowy i centralny. W pierwszym etapie trzeba było odpowiedzieć w ciągu 30 minut na 30 pytań, wygenerowanych automatycznie na stronie internetowej. Zagadnienia były dosyć ogólne, więc raczej nic mnie nie zaskoczyło. Szczerze mówiąc, do tego etapu nie musiałam się specjalnie przygotowywać, gdyż wiedzę nabyłam podczas zajęć w szkole. Test był po to, aby wyłonić spośród uczestników ludzi naprawdę interesujących się bankami i finansami bardziej niż osoby bez odpowiednio utrwalonej wiedzy z tego zakresu.
- Pierwsze schody zaczęły się zapewne już na etapie okręgowym, gdzie spotkałaś się z innymi dolnośląskimi zwycięzcami?
- Etap okręgowy był znacznie trudniejszy od szkolnego. Wymagał większej wiedzy i tu już nie wystarczała tu już wiedza szkolna. Trzeba było trochę poczytać. Pytania, na które odpowiadaliśmy we wrocławskiej Wyższej Szkole Bankowej, były różne. Najwięcej na temat papierów wartościowych i opcji. Najprostsze pytanie dotyczyło sprawozdań Narodowego Banku Polskiego i Rady Polityki Pieniężnej. Były też takie, nad którymi musiałam się nieco natrudzić. Dotyczyły nazwiska twórców schematów strategii na rynku finansowym. Ciekawym przeżyciem był także udział w grze symulacyjnej “Banki w akcji”, dotyczącej ustalania stóp procentowych lokat, depozytów, krótko- i długoterminowych kredytów, a także sum przeznaczanych na badanie i rozwój oraz marketing. W tym etapie udało mi się podejmować najtrafniejsze decyzje. To zaprocentowało 16 punktami, czyli wygraną w ośmioosobowej grupie.
- Chodzisz na lekcje, odrabiasz zadania, przygotowujesz się na sprawdziany. Chyba niewiele czasu pozostaje na przygotowania do warszawskiego finału?
- To nie problem. Przygotowanie do olimpiady jest trudne, bo tak naprawdę nie wiem, czego mogę się spodziewać i na co powinnam zwrócić szczególną uwagę. Staram się czytać codziennie książki, bądź przeglądać strony internetowe o tematyce ekonomicznej. Nie zamierzam uczyć się definicji na pamięć. To jest bezcelowe, bo za kilka dni nic po niej nie zostanie. Wolę poczytać interesujący artykuł. Nie wyznaczam też sobie określonego czasu na przygotowania. Kiedy jest zimno, wolę usiąść z książką w domu, jednak kiedy ciepło, wychodzę na dwór i tam się przygotowuję.
- Czy każdy młody powinien orientować się w prawach ekonomii?
- Pewne procesy zachodzące w gospodarce powinny być znane każdemu. Dobre wprowadzenie w świat finansów procentuje w dorosłym życiu. Na pewno łatwiej odnaleźć się i wiedzieć, jak nie popełnić błędu podczas podpisywania umowy kredytowej. Ważnym elementem są zajęcia z przedsiębiorczości w liceach, czy przedmioty ekonomiczne w innych typach szkół. Tajniki ekonomii najlepiej przyswaja się w praktyce. Ciekawym sposobem na poszerzanie wiedzy ekonomicznej są szkolne koła przedsiębiorczości. Tam w sposób zbliżony do zabawy łatwo utrwalić sobie podstawowe pojęcia ekonomiczne - podaż, popyt, bezrobocie, ale również symulacyjnie wcielić się w różne sytuacje życiowe.
- Czy dzięki czasowi poświęcanemu nauce przedmiotów ekonomicznych wiesz, w co najlepiej zainwestować w czasach kryzysu?
- Na samej giełdzie nie potrafiłabym grać, ale to nie jest najlepszy sposób na zarobienie w dzisiejszych czasach. Warto zainwestować chociażby w złoto. To dobro, które mimo kryzysu i załamania na giełdach nie traci wartości i będzie świetną inwestycją długoterminową.
- W świecie biznesu coraz większą rolę odgrywają kobiety. Czy są lepsze w kierowaniu
przedsiębiorstwami?
- Ciężko powiedzieć. Ostatnie dane statystyczne pokazują jednak, że z roku na rok coraz więcej przedstawicielek płci pięknej zarządza wielkimi firmami. Być może sprzyjają im uporządkowanie, spokojne podchodzenie do wielu spraw, systematyczność, pracowitość i oddanie. Wydaje mi się, że lepiej gospodarujemy pieniędzmi. Mamy też wady - częste humory i podatność na stres - z pewnością utrudniają pracę wielu bizneswoman.
- Jesteś jedną z niewielu uczennic technikum, które dostały się do krajowego finału olimpiady. Czy nauka w technikum ekonomicznym pomaga w przygotowaniu?
- Oczywiście, że pomaga. Na zajęciach lekcyjnych przerabiamy tematykę bankowości i instrumentów giełdowych. To powoduje, że po wyjściu ze szkoły mam już ogólną wiedzę na dany temat. Teraz tylko ode mnie zależy, czy wiedzę pogłębię, czy nie. Przygotowując się do olimpiady nie wystarczy wiedza szkolna, ponieważ pytania są bardzo szczegółowe i na wysokim poziomie wiedzy fachowej. Jedną z nagród są studia w Wyższej Szkole Bankowej. Dzisiaj myślę już o kierunku marzeń i z pewnością będzie związany z ekonomią.
- 10 i 11 grudnia w Warszawie odbędzie się finał olimpiady. Czy weźmiesz coś ze sobą na szczęście?
- Zabiorę fioletowego słonika z podniesioną trąbą do góry, który był ze mną na etapie okręgowym.
- Gdybyś spotkała za chwilę złotą rybkę, która spełniłaby trzy życzenia, jednym z nich byłoby zwycięstwo w olimpiadzie?
- Mam tyle marzeń do spełnienia, że nie prosiłabym o sukces w Warszawie. Na pewno zadbałabym o zdrowie dla całej rodziny. Potem o dom w Bieszczadach i czerwonego zabytkowego Volkswagena Garbusa w garażu, a po trzecie o sukces na maturze i egzaminie zawodowym.
- Czy ekonomia absorbuje ci cały wolny czas?
- Oczywiście, że nie. Fascynuje mnie przyroda i wiele niezwykłych zjawisk w niej zachodzących. Uwielbiam czytać książki z zakresu nauk przyrodniczych, chodzić na spacery, jeździć do lasu. Starannie planuję swój czas. Po szkole uwielbiam robić zdjęcia, wędkować oraz uprawiać sport, a w szczególności jeździć na rowerze. Poza tym interesuję się motoryzacją, z radością śledzę wszystkie nowinki techniczne, oglądam rajdy, wyścigi WTCC oraz Formuły 1. Prawie w każdy weekend urządzam sobie seans filmowy. Ostatnio oglądaliśmy z rodzeństwem “Noc w muzeum 2”. Bardzo lubię doskonalić swoje umiejętności kucharskie, a ciastami częstuję moich gości.
- Kto najmocniej kibicuje w przygotowaniach do warszawskiego finału?
- Wszyscy, na których mogę liczyć: najbliższa rodzina, chłopak, nauczyciele, koledzy i koleżanki z klasy. Znajomi z klasy nie traktują mnie z góry, przecież jestem zwykła osobą, której zdarza się zapomnieć zadania, czy nie być rewelacyjnie przygotowaną każdej lekcji. Mimo wszystko oni zawsze mogą liczyć na mnie. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to wytłumaczę niezrozumiały temat, albo staram się wyjaśnić zadanie domowe.
- W takim razie życzymy powodzenia i trzymamy kciuki.
Adam Piwek
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze