Taką decyzję podjęli radni na sesji Rady Miejskiej 29 października. Przeciw podwyższeniu podatków opowiedziała się Renata Godlewska. - Przed rokiem słyszałam, że jeżeli uchwalimy nowe stawki podatkowe, wpłynie to na znaczny rozwój miasta - mówiła. - Szaleństwa nie ma, a co roku podatek jest wyższy. Mówi się, że jesteśmy gminą przyjazną dla przedsiębiorców, ale których? Chyba tych przyjezdnych. Cieszę się, że są i tworzą miejsca pracy, ale co robimy dla miejscowych? Dobrze by było, gdybyśmy chociaż raz wykazali dobrą wolę dla mieszkańców. 3,5-procentowy wzrost podatku to za dużo, gdyby były 2 procenty, zgodziłabym się, ale w tym przypadku nie!
Taka postawa radnej Godlewskiej wywołała zdziwienie burmistrza Kazimierza Putyry, który zauważył, że w przypadku 3,5 procentowej podwyżki za mieszkanie o powierzchni około 50 m2, czyli średniej wielkości, rodzina będzie musiała zapłacić 5 zł więcej niż dotychczas. Przy wzroście podatku o 2 procent opłata wzrośnie o 3,5 zł.
Podatki to gwarancja równowagi?
Marian Orzechowski zauważył, że nikt nie lubi płacić podatków, ale z drugiej strony są one jednym ze składników budżetu gminy, dzięki któremu samorząd funkcjonuje. - Dyskutowaliśmy na temat podwyższenia podatków w klubie PO - mówił. - Są to pieniądze publiczne, pewnego rodzaju solidaryzm społeczny i ważne jest, aby należycie je wydać. Według mnie powinniśmy podnieść podatki od nieruchomości, bo są pewnym źródłem dochodu gminy, potrzebnym samorządowi do realizacji powierzonych mu zadań.
Dopełniając wypowiedź radnego z klubu PO burmistrz Putyra poinformował, że po podwyższeniu stawek podatkowych gmina uzyska 28 milionów złotych w ciągu roku. Wydatki bieżące zaplanowano na nieco ponad 40 milionów złotych. - Podatki są jednym z głównych dochodów gminy - uświadamiał burmistrz. - Uchwalając budżet, przewidywaliśmy ich wzrost. Każde obniżenie którejkolwiek z proponowanych stawek podatkowych może zachwiać budżetową równowagę.
Dwie prawdy
Dowodem na to, że wyższe podatki nie szkodzą, miała być informacja burmistrza o ilości firm, działających na terenie miasta i gminy Jelcz-Laskowice. Kazimierz Putyra powiedział, że w ostatnim roku podatkowym upadła tylko jedna firma, a w ciągu trzech ostatnich lat powstało ich około 270. W tym czasie co roku podwyższano podatki na tym samym poziomie, czyli o wysokość inflacji.
Okazuje się, że informacja burmistrza jest nieścisła. Mówiąc o 270 powstałych firmach, podał liczbę podmiotów gospodarczych zarejestrowanych w Urzędzie Miasta i Gminy Jelcz-Laskowice. Mówiąc o zlikwidowanych firmach, poinformował o upadłości dużej spółki, zarejestrowanej w Krajowym Rejestrze Sądowym, a nie w UMiG. Nie powiedział jednak o tym, ile podmiotów gospodarczych, zarejestrowanych w urzędzie, w tym samym czasie ubyło. Według naszych informacji, w tym roku podatkowym z rejestru prowadzonego w urzędzie wykreśliło się 135 przedsiębiorców.
Od słowa do lekarza
Burmistrz Putyra przekonywał, że trzeba zachować stabilizację. - Nieweryfikowanie podatków przez parę lat spowoduje, że w końcu będziemy musieli to zrobić - mówił. - Byłaby to nagła i znaczna podwyżka, a coś takiego może zaszkodzić właścicielom firm i mieszkańcom, bo zmiana nastąpi nagle i nie będą do tego przygotowani.
Kontynuując wypowiedź szef miasta i gminy obiecał, że dopilnuje, aby każda złotówka tej „solidarnej składki” była racjonalnie wydana. Na te słowa błyskawicznie zareagowała Renata Godlewska mówiąc: - Przed wyborami obiecywał pan dużo i niewiele zrealizował!
- Konkrety proszę pani radna, konkrety! - ripostował Putyra.
Radna nie podała ani jednego, ale zainicjowała „pyskówkę” z burmistrzem na temat „kto kogo drażni swoją obecnością na sesji” i doradziła burmistrzowi wizytę u lekarza.
Niezwiązaną z tematem wymianę zdań przerwał prowadzący sesję wiceprzewodniczący Marian Skrętkowicz i zarządził głosowanie. Za podwyższeniem podatku od nieruchomości głosowało 14 radnych, przeciw było 4, a jeden wstrzymał się od głosu.
Tekst i fot.: Wioletta Kamińska
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze