Właśnie pogoda przypomniała o drobnej sprawie, poruszonej w tym miejscu niemal pół roku temu. Chodziło o tablicę przy kościółku św. Rocha, zaniedbaną od lat. Wyraziliśmy prośbę naszych rozmówców, żeby jakoś odnowić to tradycyjne miejsce wieszania nekrologów, które zawstydza swoim wyglądem. Skutek - jak kamień w wodę!
Ostatnio znów przyszła seria deszczów i wichur, więc zwisały flaki z żałobnych ogłoszeń lub potargane padały na chodnik albo na trawnik. To ważne gdzie upadły, bo chodnik uprząta miasto, ale teren za murkiem chyba jest własnością powiatu, czyli starostwa. Zresztą kto wie, bo to przecież tuż przy kościółku, więc może tych kilka metrów to dobro parafialne? Ale do tablicy jakoś nikt się nie chciał przyznać, więc nadal oławianie się wstydzą, ale z wyjątkiem tych, którzy przede wszystkim wstydzić się powinni. To mały, ale brzydki dowód braku szacunku dla żegnających się z miastem na zawsze. Może by tak powołać w tej sprawie nadzwyczajną komisję powiatowo-miejsko-parafialną? Byłby kłopot kto ma przewodniczyć, więc zaprośmy wojewodę?
Wprawdzie mamy w mieście służby komunalne, ale przytłoczone dużo większymi problemami, z którymi nie mogą się uporać od lat. To nawet całkiem bliziutko żałobnej tablicy. Ileż to gości z zewnątrz i samych oławian nieustannie kieruje do nas swoje uwagi na temat skandalicznych zaniedbań budynku bardzo dawnego „Złotego Kłosa”, potem „Pod Trzecim Kurem”! Nieco dalej, na Brzeskiej 9, stoi czołowa ściana, która może runąć przy większym porywie wiatru. A może ma runąć i kogoś palnąć, bo wtedy na pewno znalazłyby się pieniądze i gospodarskie spojrzenie...
Latem i także ostatnio dopływały do nas przykłady braku rozsądku. Skutki - to działka służb porządkowych, ale chodziło o przyczyny. Też drobiazg prosto z życia, ale dokuczliwy, dotyczący mieszkańców budynków wielorodzinnych w obu naszych miastach. Wciąż niektórym trudno pojąć sens i znaczenie domofonów oraz automatycznego zamykania drzwi wejściowych. Często podpierają otwarte wrota i odchodzą, “…bo zaraz wrócę”. Właśnie w takich domach zdarzyły się różne przypadki - zanieczyszczanie, kradzieże, natarczywe żebractwo, zakłócanie spokoju itp.
Nie zawsze było to naruszenie prawa, więc trudno zawracać głowę policjantom czy strażnikom. Wystarczy jednak zrozumieć, że opłacany domofon jest automatycznym dozorcą dla wszystkich mieszkańców tego domu. Zostawianie otwartych drzwi to ułatwianie działalności różnym mętom, przybłędom, pijaczkom, cwaniaczkom, sikaczom. To „fundowanie” kłopotliwych wydarzeń wszystkim kilkunastu sąsiadom. Również dawanie złego przykładu dzieciom. Czy to tak trudno zrozumieć?
Edward Bykowski
Rys. B. Telip
Napisz komentarz
Komentarze