Oława
Rozmowy bez efektów
Pikieta nie trwała długo. Nie kolidowała z rozkładem jazdy. Kierowcy pochodzili kilkanaście minut wokół budynku dworca. Zapowiadają jednak, że jeśli nie dojdzie do porozumienia z zarządem spółki, akcja przerodzi się w poważniejszy protest.
- Nie szanuje się naszych praw - mówi jeden z kierowców, prosząc o niepodawanie jego nazwiska. - Problem trwa cztery lata, od kiedy prezesem został Jacek Pychowski. Zaufaliśmy mu, poparliśmy na początku. I co? Pensje, zamiast iść w górę, wciąż spadają. Mamy dość takich warunków! Nie możemy milczeć...
W sprawie podwyżki odbyły się dwa spotkania, jednak na żadnym nie udało się znaleźć wyjścia z sytuacji. Prezes nie chciał przystać na warunki pracowników. Kolejne spotkanie miało się odbyć 22 października. - Prezes wrócił z chorobowego i w pewnym sensie nas „olał” - denerwuje się inny kierowca, też proszący o anonimowość. - Nie było żadnego spotkania. To przekroczyło granice. Nie chcemy od razu podejmować radykalnych kroków, ale jeśli w dalszym ciągu nie poprawią się warunki pracy będziemy strajkować.
Kierowcy oławskiego PKS-u żądają podwyżki o 200 - 300 złotych miesięcznie. Zaznaczyli jednak, że prezes nie musi w 100% przystać na ich warunki, wystarczy, że zaproponuje rozsądny wzrost pensji.
Minęło kilka dni od rozpoczęcia akcji protestacyjnej. Zadzwoniliśmy do prezesa Jacka Pychowskiego, żeby dowiedzieć się, jak przebiegają rozmowy i czy już znalazł wyjście. Nie chciał komentować sytuacji i postawy pracowników. Powiedział jedynie, że rozmowy trwają, ale decyzji i efektów jeszcze nie ma. Od kierowców dowiedzieliśmy się, że kolejne spotkanie ustalono na 27 października. Tym razem odbyło się, ale pracownicy wyszli z niego niezadowoleni. Rozmowa podniosła ciśnienie kierowcom, ale nic nie wskazuje na to, że podniosą się płace. - Nie jest wesoło - komentuje szofer. - Prezes poinformował, że w tej chwili nie stać firmy na ruchy finansowe. Mamy już dość takiego traktowania. Jesteśmy gotowi do negocjacji. Podwyżka nie musi być na początku duża. Ale kiedy słyszymy, że nie będzie jej w ogóle, to ręce opadają. Prezes powiadomił o sporze zbiorowym inspekcję pracy, a we czwartek odbędzie się spotkanie z radą nadzorczą. Dopiero wtedy dowiemy się, czy rzeczywiście podwyżki są nierealne.
Tekst i fot.: Agnieszka Herba
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze