Jubileusz „Exclamation”
Z pozoru wydaje się, że nic się nie zmieniło. „Exclamation” ma za sobą kolejny intensywny sezon. Dzień Koguta, festyny, szkolne uroczystości - wszędzie tam można było zobaczyć dziewczyny. Ale w zespole idzie nowe. W osobie Zbyszka Gęsiora znalazły menedżera, który zapowiada, że zrobi z nich profesjonalną firmę. Zaś Dominika, która studiuje taniec we Wrocławiu, chce na poważnie zająć się pracą z dziećmi. Wychować narybek, z którego w przyszłości można będzie stworzyć rozbudowaną formację taneczną.
Od najmłodszych lat
Podobnie było w jej przypadku. Instruktor zauważył ją na zajęciach z tańca towarzyskiego w przedszkolu i zalecił dalsze kształcenie. W Wałbrzychu, skąd pochodzi, nie brakowało zespołów. W „Jutrzence” nauczyła się tańca dyskotekowego, w „No name” cheerleaderingu. Już jako 13-latka prowadziła własny zespół. - To dla tancerek naturalna droga rozwoju - przekonuje. - W Stanach Zjednoczonych dziewczynki w wieku 4 lat zaczynają ćwiczyć gimnastykę artystyczną, a w 16. roku życia są zawodowymi cheerleaderkami. Przeprowadzka do Oławy nie przeszkodziła w rozwijaniu pasji. - Na początku byłam rozczarowana, że nie miałam tu możliwości tańczenia - wspomina. - Ale skoro nie było zespołu, trzeba go było założyć... Zaczęła od prowadzenia aerobiku w ZSP nr 2 im. Zjednoczonej Europy. Z pięćdziesiątki dziewczyn, które zgłosiły się na zajęcia, wybrała dwunastkę. I tak powstało „Exclamation”.
Teraz z nami się liczą
Nie ograniczały się do występów w Oławie i okolicy. Chciały zaznaczyć swoją obecność w środowisku cheerleaderek w Polsce. - W 2007 w ogólnopolskich zawodach w Sosnowcu nawet nie bito nam braw. Byłyśmy zupełnie nieznane. Teraz liczą się z nami. Niedawno dziewczyna ze znajomego zespołu żałowała, że nie było nas na turnieju, bo chętnie powalczyłyby z nami o podium...
Kasia Topolska mówi, że do sędziów miały pecha. W 2005 w Lubinie dostały punkty karne, bo jury nie wierzyło, że tak młoda osoba jak Dominika mogła być autorką choreografii. Zajęły czwarte miejsce, ale to właśnie je wybrano, aby zatańczyły na meczu Zagłębia Lubin. Udział w turnieju w Sosnowcu był dla nich wielkim przeżyciem. - Zwykle występowałyśmy przed 200 osobami, a tam były pełne trybuny i około 2000 widzów - opowiada Dominika. - 60 zespołów z całej Polski, reprezentowane największe miasta: Warszawa, Poznań, Kraków... Dziewczyny były stremowane i zarzekały się, że nie wystąpią. Potem zebrałyśmy tyle braw, że mogłyśmy tańczyć dalej. To, że weszłyśmy do pierwszej dziesiątki, oceniam jako nasz sukces...
Rygor jak w wojsku
Od 2004 roku przez zespół przewinęło się ok. 50 tancerek. Trzon stanowią Kasia Topolska, Patrycja Sokulska i Paulina Rykała. Były w pierwszym składzie i tańczą do dziś. - Jestem dla nich pełna uznania, bo pogodzić studia i pracę z próbami jest naprawdę trudno - mówi Dominika. Zwłaszcza że jej wymagania wobec tancerek nie są małe. Zbyszek Gęsior szybko wyrobił sobie opinię o metodach jej pracy: - Ona trzyma większą dyscyplinę, niż ja, kiedy byłem kapralem - śmieje się. Faktycznie, Dominika sprawia wrażenie perfekcjonistki. - Kiedy jadę na zawody, to po to, żeby wygrać - mówi dobitnie. Zachwyca się baletem: - Tam wszystko musi być dopracowane, każdy ruch... Te ćwiczenia to męka, ale jakie przynoszą efekty!
Znowu coś wyśniła
Kiedy zaczynamy rozmowę o tworzeniu choreografii, odpowiada ze śmiechem: - To są moje sny. Inspirację czerpię z wielu źródeł, muzyka, obejrzane teledyski, filmy. Na zajęciach z pantomimy w mojej szkole miałyśmy udawać lalki. Mechaniczne ruchy, usztywnione ręce i nogi, półobroty... i nagle wpadłam na pomysł, żeby stworzyć podobną choreografię. Pokazać w niej, jak w lalki wstępuje życie i zrobić z czegoś, co było mocno statyczne, niesamowicie dynamiczny taniec. Bardzo często, kiedy przychodzę na próbę, mam wszystko przemyślane. Pokazuję dziewczynom układ, a one śmieją się, że wyśniłam kolejną choreografię...
Cheerleadering opiera się na pełnych energii, efektownych ruchach. Podskoki, wyrzuty rąk, układy akrobatyczne, takie jak piramidy. - W jak najkrótszym czasie trzeba dać publiczności taką porcję energii, żeby podtrzymać emocje wyzwolone przez sportową rywalizację - tłumaczy liderka grupy. - Jeżeli te ekspresyjne ruchy przełamiemy czymś płynnym, pochodzącym z innego stylu, np. hip-hopu, mamy efekt zaskoczenia. Tak staram się budować swoją choreografię...
Plan Dominiki, aby pracować z młodzieżą, przyjmuje konkretną postać. Są już chętni, zajęcia mają się odbywać w bystrzyckiej świetlicy, ustalenie terminu jest kwestią dogadania się menedżera z dyrektorką GCKSiR Anną Ślipko. Czy będzie to kolejny etap w historii zespołu „Exclamation”, a może początek czegoś zupełnie nowego - czas pokaże...
Xawery Piśniak
fot. Bartłomiej Wróbel
Napisz komentarz
Komentarze