Oława
Kłopoty lokatorów
Spotkanie odbyło się na wniosek lokatorów oławskich budynków TBS, którzy od dłuższego czasu są niezadowoleni z warunków mieszkaniowych i sposobu zarządzania.
O ich problemach pisaliśmy wielokrotnie. W imieniu zdesperowanych mieszkańców kilka miesięcy temu występowali radni, którzy wszystkie zarzuty przedstawili Władysławowi Niemasowi, prezesowi spółki TBS Kamienna Góra. Obiecał wtedy, że naprawi cieknący na Zacisznej dach i inne usterki. Niespełna tydzień po tym odebraliśmy telefon od mieszkańca, który stwierdził, że „to już przeszło wszelkie granice”.
- Przysłali pismo z informacją, że od 1 października znacznie wzrośnie opłata za czynsz - mówił zdenerwowany. - Będziemy płacić 8 złotych za metr kwadratowy. To skandal! Za takie warunki? Jakim prawem?
Podwyżka przelała czarę goryczy. Lokatorzy poprosili o pomoc Witolda Niemirowskiego. Radny zorganizował spotkanie, w którym oprócz mieszkających w budynku przy ulicy Piotra Własta, uczestniczyli: burmistrz Franciszek Październik, Jerzy Ciach - dyrektor TBS i Tomasz Frischmann - oławski, radny i prezes dolnośląskiego Stowarzyszenia Zarządzania Nieruchomościami. Od pierwszych minut atmosfera była nieprzyjemna. Emocje wzięły górę i nie obyło się bez ostrych słów, kierowanych w stronę dyrektora Ciacha i prezesa Niemasa.
Pierwsze uwagi dotyczyły oławskiego biura, które mieści się przy ulicy Kamiennej. Lokatorzy skarżyli się, że ciężko się tam dodzwonić lub zastać kogokolwiek. Kilka miesięcy temu prezes Niemas obiecywał na łamach „GP-WO”, że sytuacja się poprawi, bo biuro będzie przeniesione na ulicę Andersa, do nowo wybudowanego obiektu TBS. Czy tak się stanie? Przekonamy się pod koniec listopada, bo wtedy budynek będzie oddany do użytku.
Ekipa bez śrubokręta
Jerzy Ciach wysłuchał skarg na ekipy, naprawiające usterki. - Fachowcy przyjeżdżają bez sprzętu, nawet głupiego śrubokręta nie mają! - krzyczał mieszkaniec. - Szkoda słów, zatrudniacie najgorszych! - Panie burmistrzu, dlaczego pan pozwala takiemu watażce jak Niemas nami zarządzać!? - krzyknął ktoś inny. Sytuację starał się załagodzić Witold Niemirowski.
- Proszę o trochę kultury i szacunku - mówił. - Krzykiem jeszcze nikt niczego nie zyskał.
Spokój zapanował dosłownie na chwilkę. Po minucie znów wybuchł wulkan pretensji i zarzutów. - Koszty utrzymania budynku i remontów według was wzrosły - mówił Andrzej Donarski. - To kłamstwo, bo na terenie Oławy potaniało o 20-30 procent! Proszę poszukać firmy, która nas przestanie oszukiwać i konkretnie wykona pracę. Ostatnio przyjechali fachowcy, którzy wymieniali rynny. Wymienili nie te, co trzeba, bo zepsute dalej ciekną.
Dyrektor Ciach „odbił piłeczkę” i wyjaśnił, na czym polega problem. - Jest pan niedoinformowany, bo to dopiero początek prac - mówił. - Do 15 października ma być skończony przegląd dachu. Prace nadal trwają...
Pleśń i liczniki ze złota
Swój kłopot przedstawił też Marek Celny, który od pięciu lat walczył z pleśnią na ścianach. Miał pretensje, że znosił takie niedogodności, ale nie otrzymał za to żadnej rekompensaty, ani obniżki czynszu. - Dostarczyłem świadectwo, że syn jest alergikiem i nie może przebywać w takich warunkach - tłumaczył Marek Celny. - Przez rok chodziłem do Urzędu Miejskiego, ale nie mogłem skontaktować się z nikim, kto czułby odpowiedzialność za moją sytuację. Sanepid też się nie kwapił. Mam ogromny żal. Takich spraw jest tutaj mnóstwo, od zwykłego sprzątania piwnicy, o które prosiłem 3 miesiące, do innych, jeszcze gorszych... Celny nie doprosił się uprzątnięcia brudnej piwnicy. Jak twierdzi, nie miał wyjścia i sam musiał to zrobić.
Inni uczestnicy debaty też narzekali na brak gospodarza i aktywności ze strony pracowników TBS. Wspominali, że nie zadbano nawet o to, żeby sprzątaczki miały wodę do umycia korytarzy. - Kilkakrotnie im nalewałem - tłumaczył lokator. - Czy to mają robić mieszkańcy? Dlaczego w innych budynkach są normalne zasady? Musimy też wymieniać żarówki, robię to na zmianę z sąsiadem.
- To jest XXI wiek, a my sprzątamy klatki schodowe, piwnice, traktujecie nas jak stado baranów, którym można sterować - dodał Marek Celny. - Robicie z nas idiotów! Koszty mieszkania tutaj wzrosły tak, że trudno uwierzyć. Wymiana liczników kosztowała 500 złotych. Kiedy zadzwoniłem do oławskiego ZWiK-u, by zapytać ile to kosztuje, usłyszałem, że te, co nam zamontowaliście, muszą być zrobione ze srebra lub złota. Czuję się tu tak, jakbym mieszkał w najdroższym budynku w Oławie...
W gumakach do domu
Na spotkaniu wróciła również sprawa podwórka, które po opadach zamienia się w jezioro, a woda dotyka ścian sąsiedniego bloku. Głos zabrał mieszkaniec, który ma problem z dostaniem się i wyjściem z własnego domu. - Panie dyrektorze, kiedy ja wreszcie przestanę do domu wchodzić w gumiakach? - pytał ironicznie. - Na tym podwórku jest chlewnia, samo błoto i woda. Dzieci taplają się w tym, nie mają nawet placu zabaw, więc skaczą i rzucają cegłami w wodę.
Jerzy Ciach wyjaśnił, że w tym wypadku winni są mieszkańcy, którzy łamią zakaz i wjeżdżają autami na podwórze, niszcząc nawierzchnię. Podobno na początku podwórko było zagospodarowane i rosła na nim trawa, ale kierowcy zaczęli tam parkować.
Ostrą dyskusję starał się załagodzić Franciszek Październik. Opowiadał na zarzuty, które padły podczas dwugodzinnego spotkania. Wytłumaczył, że mieszkańcy nie powinni mieć pretensji o podwyżki czynszu, bo TBS to budownictwo na najem, dlatego nie należy w żadnym stopniu porównywać zasad tu panujących z obowiązującymi we wspólnotach mieszkaniowych. - To nie są lokale ani dla milionerów, ani dla biednych, tylko dla ludzi pracujących - mówił burmistrz. - Gdyby nie było chętnych, nie budowalibyśmy. Popyt jest wielki. Rozumiem wasze pretensje, bo sposób zarządzania jest zły i to widać od dłuższego czasu. Nie można kierować tyloma obiektami w pojedynkę. To się sprawdzało, ale kiedy był jeden budynek, teraz jest ich sześć, a siódmy będziemy oddawać do użytku. Element związany z zarządzaniem trzeba definitywnie zmienić.
Burmistrz zapewnił, że wniosek w tej sprawie zgłosi na walnym zgromadzeniu. Obiecał również, że w przyszłym roku zajmie się naprawą „mokrego podwórka”. Zaznaczył jednak, że jeżeli lokatorzy nie będą współpracować, to utrzymanie porządku będzie tam niemożliwe. - Oczekuję, że się zdyscyplinujecie i nie będziecie tam wjeżdżać. Jestem gotów podjąć taką decyzję, ale wy musicie pomóc.
Chwilę po debacie lokatorzy mówili, że poprosili o spotkanie, bo mają nadzieję, że burmistrz „przejrzy na oczy” i weźmie w sprawy w swoje ręce. - Gdybyśmy wiedzieli, że w TBS-ach będą takie warunki, nigdy nie zdecydowalibyśmy się na mieszkanie tutaj - komentowali.
Kolejne spotkanie, tym razem z mieszkańcami TBS z Zacisznej i Iwaszkiewicza, odbyło się kilka dni później. Jakie będą rezultaty tych debat? Zapewne wkrótce się przekonamy...
Agnieszka Herba
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze