Gmina Oława
Kto przeczyści kanalizację?
6 lipca sołtys Jacek Łągiewczyk skierował pismo do gminy. Domagał się przeczyszczenia kanalizacji burzowej, bo w czasie lipcowych ulew Lizawice były zalane. Udrożniona burzówka miałaby zapobiec podtopieniom w przyszłości.
Gmina skierowała pismo Łągiewczyka do powiatu, ponieważ stoi na stanowisku, że to jego zadanie. Powiat zwrócił się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, ponieważ uważa, że przeczyszczenie kanalizacji jest obowiązkiem gminy. SKO odpowiedziało Drożdżalowi, że jako przedstawiciel jednostki samorządowej nie miał prawa odwoływać się. Poinformowało również, że ustaleniem odpowiedzialnego za utrzymanie kanalizacji burzowej przy drogach powiatowych zajmie się w odrębnym postępowaniu.
Jacek Łągiewczyk nie dostał do tej pory żadnej informacji, kiedy niedrożna burzówka będzie oczyszczona. Sprawę poruszył na poprzedniej sesji. Wówczas gminni urzędnicy postanowili, że temat ten będzie kontynuowany w obecności dyrektora PZD.
Pat między urzędnikami...
Gdy Wojciech Drożdżal stanął przy mównicy, posypały się skargi i pytania. Łągiewczyk ponowił swoje żądanie i chciał wiedzieć, kiedy zostanie zrealizowane. - Od siedmiu lat co roku piszę pisma w tej sprawie - dodał. - Efekt? Jednorazowe przeczyszczenie studzienek w 2004. Posesje są ciągle zalewane. Kanalizacja burzowa powinna być i musi być wyczyszczona!
Przyłączyła się do niego sołtys Owczar. Mówiła, że w tej miejscowości nie konserwowano kanalizacji od 20 lat i przy najbliższych większych opadach wioska znowu będzie zalana. To, co działo się później - było osobliwym spektaklem. Drożdżal odczytywał na głos fragmenty pisma z Ministerstwa Infrastruktury, że zbiorowe odprowadzanie ścieków, w tym również wód opadowych, jest zadaniem własnym gminy.
Pryjda tłumaczył, że w tej sprawie nie chodzi o żadne zabawy biurokratyczne, ale o poważny spór prawny. Od rozstrzygnięcia zależy, kto będzie ponosił koszty utrzymywania kanalizacji.
...i irytacja sołtysów
Nieumiejętność dogadania się urzędników rozjuszyła sołtysa Gaju Oławskiego, Jana Mackiewicza. - To jakieś kpiny! W taki sposób można wytłumaczyć każde nieróbstwo! Co my jesteśmy winni, że wy się przepychacie? Dogadajcie się w końcu i zróbcie porządek! Niech pan zejdzie z tej mównicy! - zwrócił się do Drożdżala.
- Proszę zachować kulturę - tonował emocje przewodniczący rady Dariusz Witkowski. - Apeluję, aby pan wicewójt Pryjda zrobił wszystko, co od nas zależy, żeby wreszcie ktoś wydał jednoznaczną opinię. Wtedy będziemy rozmawiać z powiatem bardziej zdecydowanie.
- Co będzie, jeśli od nowego roku będziemy musieli płacić podatek od opadów deszczowych? - pytał radny z Osieka Zbigniew Chomicki.
- Jeżeli mam płacić, to żądam, żeby to było odprowadzone, a nie żeby mi woda po posesji pływała.
- To ma być taka sama opłata, jak za ścieki sanitarne, pobierana przez jakieś przedsiębiorstwo - prostował kierownik Drożdżal. - Ta instytucja będzie to utrzymywała, uważam, że jest to konieczność.
Wymuszona obietnica
Kolejni mówcy zabierali głos na tematy związane z utrzymywaniem dróg powiatowych. Dyskusja stawała się coraz mniej rzeczowa. Łągiewczyk nie dał za wygraną i na koniec ponownie zwrócił się do wicewójta Pryjdy, domagając się wyjaśnień. - Co mam powiedzieć ludziom? Co zrobicie?
Wówczas przyciśnięty do muru Pryjda oświadczył, że będzie rozmawiał z powiatem, aby ustalić jak wspólnie przeczyszczą kanalizację burzową.
Tekst i fot.: Xawery Piśniak
Napisz komentarz
Komentarze