Oława
Samouk
Zalewski wystawił swoje obrazy przy ogródku letnim baru “Sami Swoi”. Niestety, stali bywalcy, zamiast przejąć się marynistycznymi motywami wykonanymi tuszem, wychylają kilka szklanic zimnego piwa i idą do domu. Dlatego Piotr zdecydował się udzielić wywiadu “Gazecie Powiatowej-WO”. Może to uwrażliwi społeczeństwo Oławy na rodzimego twórcę?
Piotrek to typowy samouk. Podczas gdy inni zaliczali przedmioty w liceach plastycznych lub zdawali egzaminy na Akademii Sztuk Pięknych, on samodzielnie zgłębiał tajniki plastyki. Wbrew pozorom ma to swoje dobre strony. - W szkole kładzie się nacisk na technikę, ćwiczy proporcje, perspektywy, natomiast nie ma zbyt dużo miejsca na własną inwencję i kreatywne pomysły, to dość ograniczające - twierdzi.
Codziennie poświęca malowaniu około dwóch godzin. - To dla mnie wyciszenie, koncentracja umysłu, a nawet metoda na samopoznanie - mówi.
Takie szczere podejście do tworzenia zaprocentowało. Piotr jest laureatem europejskiego konkursu, organizowanego przez krakowską ASP, i uczestnikiem kilku innych ogólnopolskich rywalizacji plastycznych.
Jego największym zleceniem do tej pory było wykonanie obrazu Najświętszego Serca Jezusa do ołtarza głównego w kościele w Lipkach. - Obraz ma 2,45 metra wysokości i 1,60 szerokości. Ledwo mieścił się u mnie w pokoju. Pracowałem nad nim sześć miesięcy. Najpierw zapoznałem się z tradycyjnymi wizerunkami tego rodzaju, wykonałem szkic. Moim pomysłem było wprowadzenie czarno-brązowego tła. Nieczęsto spotyka się takie ujęcia.
Drugą pasją Piotrka są tatuaże. Wykonuje je tradycyjną japońską metodą ręczną - tebori, rozpowszechnioną wśród członków japońskiej mafii Yakuza. - O wiele bardziej boli i trwa nieporównywalnie dłużej, ale za to efekty są dużo lepsze.
Piotr nie założył własnego studia tatuażu i nigdzie się nie ogłasza, ale na brak klientów nie narzeka. - Wiadomości o tym, co robię, rozchodzą się pocztą pantoflową. Mam sporo zleceń, bo tę metodę stosuje tylko
6 osób w Polsce.
Nie uczestniczył do tej pory w żadnym oławskim plenerze - ani oficjalnym, ani undergroundowym na działkach. Z rozbrajającą szczerością stwierdza,
że nie wie, do kogo się zgłosić w sprawie zorganizowania wystawy prac. Dzieje się tak może dlatego, że jego obrazy zamawia wrocławska “Galeria 26”, a promotor, z którym współpracuje, znajduje odbiorców w Niemczech, Czechach i na Słowacji.
Xawery Piśniak
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze