Jelcz-Laskowice
Jak to wszystko się zaczęło
Na pomysł pokazania tej tragikomedii w Jelczu-Laskowicach wpadł Łukasz Dudkowski, dyrektor Miejsko-Gminnego Centrum Kultury. Dramat rozgrywa się w nowojorskim parku. To pasowało do miejscowej rzeczywistości i krajobrazu przy ulicy Witosa. Akcja będzie się toczyć wokół pałacu, w zniszczonym amfiteatrze. Pomysł jest prosty - widz ma się poczuć jak w Nowym Jorku, to ma być teatr otwarty. Scenografia, głównie naturalna, stworzy na pewno intrygującą atmosferę, a cała reszta będzie zależeć od ludzi...
Kapitalny pomysł
Kiedy o planach Łukasza Dudkowskiego dowiedział się mieszkający w Chwałowicach Tadeusz Szymków, aktor teatralny i filmowy, nie miał żadnych wątpliwości, że to strzał w dziesiątkę. Szybko zdecydował, że wchodzi w to i został reżyserem. Jesienią ubiegłego roku spacerował po laskowickim parku, opowiadał z iskrą w oczach o swoich pomysłach i spostrzeżeniach. - Pomysły Łukasza Dudkowskiego są natychmiast realizowane - mówił.
- To precedens, że tak patrzy się na kulturę w tych trudnych, skomercjalizowanych czasach.
Był pod wrażeniem scenografii, mówił, że jest kapitalna, a to wszystko musi się udać! W zamierzeniu organizatora i reżysera park w Jelczu-Laskowicach miał się zamienić na jeden wieczór w świat ludzi bezdomnych. Widz miał się poczuć, jakby był w amerykańskiej metropolii, wśród ludzi wyrzuconych na margines społeczeństwa, których omija na ulicy...
Emocje i zaangażowanie
Niezwykłość przygody z przedstawieniem Janusza Głowackiego i teatrem w Jelczu-Laskowicach polega na tym, że wystąpią w nim mieszkańcy powiatu oławskiego, niezwiązani zawodowo z aktorstwem. Tadeusz Szymków uważał, że aktorzy-amatorzy to połączenie profesjonalizmu z emocjami i zaangażowaniem, a to daje niezwykły efekt. Na skompletowanie obsady nie trzeba było długo czekać. Niektórych wybrano już wcześniej, innych znaleziono na castingach. Główną bohaterkę, Anitę, zagra Anna Zaborska z Jelcza-Laskowic. Tadeusz Szymków od razu wiedział, że to musi być ona. - Ania ma ogromną energię, ciekawą urodę, barwę głosu i ten śmiech… - mówił zachwycony reżyser. - To jest po prostu Antygona! Wiem, że da z siebie wszystko.
Kiedy zaproponowano jej rolę, nie wahała się. Ucieszyła się i pomyślała: - Dlaczego nie, warto spróbować... Znalazła też cechy podobne do głównej bohaterki tragikomedii Głowackiego.
- Antygona szybko ulega porywom serca i ja robię podobnie - mówiła Ania. - Lubię ludzi, mam serce na dłoni i łatwo okazuję emocje. Amerykańskim policjantem, sierżantem Murphym, został jej brat Artur Zaborski, który przyszedł na casting. Dla niego to wyzwanie i przygoda.
Kolejną kluczową rolę w przedstawieniu zagra Piotr Zubowski z Siedlec, który wystąpił już u Tadeusza Szymkowa z młodzieżową grupą teatralną w „Pływaniu synchronicznym”, prezentowanym w oławskim Ośrodku Kultury.
Nie zdążył
Tadeusz Szymków angażował się coraz bardziej w projekt „Antygony...”, obsadził główne role dramatu, do Jelcza-Laskowic sprowadził Ewę Wernio, która wraz ze studentami Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu miała stworzyć scenografię i kostiumy. Zachwycona była parkiem. Uważała, że genialność pomysłu polega na miejscu. Żywa przyroda, wiatr między drzewami, zrujnowane elementy amfiteatru - tworzyły dla niej autentyczną scenografię. Zmobilizowała swoich studentów do wykonania projektów strojów. Wyszli na ulice, tworzyli dokumentację, aby kostiumy jak najbardziej przypominały ubrania ludzi bezdomnych.
Tadeusz Szymków nie zdążył zobaczyć gotowych projektów... W styczniu odszedł na zawsze, nagle, pokonany przez chorobę nowotworową. Nie zdążył zrealizować swoich wszystkich pomysłów, a znający Tadeusza wiedzieli, że miał ich mnóstwo. Ostatnio jego myśli zaprzątała właśnie inscenizacja „Antygony...”. Chodząc po parku, miał wizje przedstawienia, z pasją opowiadał jak sobie to wszystko wymyślił, tym żył. Miał być ogromny papierowy księżyc, akcja rozgrywałaby się także poza sceną, cały park tętniłby życiem. Nie zdążył tego wszystkiego zrealizować, jednak zaraził uczestników projektu swoim optymizmem i wiarą, że inscenizacja „Antygony w Nowym Jorku” będzie wielką rzeczą.
Dla Tadeusza
Po śmierci Szymkowa organizatorzy stanęli przed wielką niewiadomą: co dalej zrobić z projektem? Postanowili kontynuować dzieło, właśnie ze względu na pamięć o Tadeuszu. Nowym reżyserem został Robert Gonera, znany aktor młodego pokolenia. Zgodził się też ze względu na Tadeusza Szymkowa, z którym się przyjaźnił. - Być może gdzieś tam w zaświatach kieruje moją reżyserią i naszymi pracami - mówił Gonera. - Wydaje mi się momentami, że tak jest, i myślę, że byłby zadowolony z tego, co robimy. To jest przede wszystkim chęć dokończenia tego, co zaczął.
Pod koniec kwietnia rozpoczęły się próby. Aktorzy musieli dotrzeć się z nowym reżyserem i jego wizją. Reżyser widzi potencjał w swoich podopiecznych. Jest pewien, że mogą to zagrać. W swojej wizji chce się oprzeć przede wszystkim na aktorach i scenerii. Ważna będzie dla niego także reakcja widzów z ich obserwacji, z tego, co będzie się działo na scenie.
Wielkie wyzwanie
Przed organizatorami wystawienia sztuki w laskowickim parku czekało jeszcze jedno zadanie - wyprawa do Warszawy i zaproszenie na premierę autora „Antygony w Nowym Jorku”, Janusza Głowackiego. Z oficjalnym pismem, planami scenografii i ze zdjęciami z prób byli w „Bristolu” szef Miejsko-Gminnego Centrum Kultury Łukasz Dudkowski i wiceburmistrz Tomasz Kołodziej. - Muszę powiedzieć, że to wielkie wyzwanie - mówił wtedy Głowacki o pomyśle wystawienia w Jelczu-Laskowicach jego sztuki. - Widziałem to już z 60 razy, ale w ten sposób będzie to wystawiane po raz pierwszy na świecie. Plenerową realizację oglądałem w Macedonii i w Czechach, ale tam robili to zawodowi aktorzy. Tu będą grać naturszczycy i przed nimi trudne zadanie, bo to po prostu bardzo trudna sztuka i wielkie role...
*
Przygotowania do wystawienia „Antygony...” wkraczają w decydujący etap. Scenografia i kostiumy prawie gotowe, aktorzy ćwiczą regularnie z reżyserem. Janusz Głowacki mówił, że pomysł jest tak ciekawy, że aż się go trochę boi...
Co z tego wyjdzie - widzowie zobaczą 5 września, na premierze w parku w Jelczu-Laskowicach. Pewnie najwierniejszym widzem będzie Tadeusz Szymków. Wierzył w ten pomysł, w swoich aktorów i w ludzi zaangażowanych przy tym projekcie. Od początku wiedział, że to będzie coś wielkiego...
Malwina Gadawa
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze