Oława
Oddali cześć Waldkowi
- Dziś już wiemy, że Waldemar do nas nie wróci - mówiła żona zmarłego.
- Dlatego postanowiliśmy pożegnać go i oddać cześć w ten symboliczny sposób przy tej mogile. Uroczystość pogrzebową prowadził mistrz ceremonii. Były kwiaty, znicze i wspomnienia. - Odszedł w wieku 37 lat, zostawiając w głębokiej żałobie rodzinę, żonę, synów i liczne grono przyjaciół - wspominał prowadzący ceremonię. - Stojąc tu dzisiaj, zdajemy sobie sprawę, że Waldemar nie wróci i pozostanie tylko wspomnieniem. Że jeszcze jeden wspaniały, bliski nam człowiek, odszedł od nas na zawsze. Życia ludzkiego nie można powtórzyć. Pojawiamy się na tym świecie z woli naszych rodziców, by nagle i na zawsze zniknąć. Dziś symbolicznie żegnamy człowieka honorowego, o wrażliwym sercu, kochającego bliskich… Śmierć i pożegnanie bliskiej osoby to smutne wydarzenie. Wiemy, że jest nieunikniona, gdy jednak nadejdzie nagle i w tak młodym wieku, czujemy szczególny ból i smutek. Waldemar żył między nami i w nas, ale nigdy obok. Wszystko, co robił, było z głębi serca, dla rodziny i przyjaciół, spontanicznie, bez pytań. Nie oczekiwał na pochwały i wdzięczność. Dzień po dniu dawał siebie mimochodem. Długa jest lista jego dłużników… Czy my umieliśmy odpłacić mu tym samym? Odszedł na zawsze, ale dzięki wspomnieniom będziemy go pamiętać. Trudno jest żegnać osobę, która, wydawało się, miała przed sobą jeszcze całe długie życie. Miał żyć i być pociechą dla rodziny, bo los przyzwyczaił nas do pewnych rzeczy. Po nocy oczekujemy dnia, a po burzy - słońca. Po Waldku oczekiwaliśmy, że zawsze będzie przy nas, będzie zarażał optymizmem i pogodą ducha. Cóż, musimy nauczyć się żyć bez Niego. Pozostanie w naszych sercach… Waldemarze! Pozostawiłeś po sobie tyle przeraźliwego milczenia. Pytań bez odpowiedzi i… tę pustkę, której nikt i nic nie zdoła wypełnić. Jednak na zawsze pozostanie w naszej pamięci to wszystko, co dla nas uczyniłeś, dzięki czemu czuliśmy się lepsi, szczęśliwsi, weselsi. Waldku, mimo że już rok Ciebie nie ma, to śmiało możemy powiedzieć, że ta śmierć do Ciebie nie pasuje. Spoczywaj w pokoju!
Po tych słowach nad mogiłą upamiętniającą zmarłego alpinistę zapadła głucha cisza. Po długich minutach wymownego milczenia głos zabrał najbliższy przyjaciel Waldka, Ireneusz Kirkiewicz: - Z męską przyjaźnią jest tak, jak z miłością ojca do syna. Czują to, ale nie zawsze zdążą to sobie powiedzieć. Zawsze się wspieraliśmy. Brał życie pełnymi garściami i uczył nas tego. Był kochany, niezawodny, radosny. Dziękuję Ci za wszystko, za rozmowy, mocną głowę i te chwile, których już nie będzie. Był wielkim farciarzem. Miał kochającą żonę, wspaniałe dzieci i grono zawsze oddanych przyjaciół. Szkoda, że największą tajemnicę tego świata posiadł jako pierwszy…
Po chwili skupienia synowie zmarłego podziękowali zgromadzonym za przybycie. Na zakończenie ceremonii tłum głośno odmówił modlitwę „Wieczny odpoczynek…”. Był to jedyny religijny akcent pogrzebowej ceremonii…
Wioletta Kamińska
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze