- To twój drugi rok startów w kategorii juniorów. Dopiero w Ogniwie Dzierżoniów zacząłeś odnosić sukcesy. Jest to efekt przejścia do nowego klubu czy ciężkiej pracy w okresie przygotowawczym?
Reklama
Z dwukrotnym mistrzem Polski juniorów - w jeździe na czas i w wyścigu ze startu wspólnego, Konradem Tomasiakiem - rozmawia Piotr Zalewski
- Na moje wyniki duży wpływ miała współpraca z trenerem UKS Moto Jelcz-Laskowice Mieczysławem Karłowiczem, który bardzo się starał, abym dobrze przepracował zimę. Mocno wspierali mnie rodzice, a zwłaszcza mój tata Krzysztof oraz trener Zygmunt Walczak, który ćwiczył ze mną do czasówki. Następnie kontynuował to szkoleniowiec Ogniwa Mariusz Mazur. Przygotował mnie tak, abym osiągnął szczyt formy na mistrzostwach Polski.
- Jakie są plusy ścigania się w Dzierżoniowie?
- W klubie jest czterech juniorów i podczas wyścigu możemy się nawzajem wspierać. Są małe problemy z dojazdami, jednak radzę sobie z tą sytuacją. W klubie jest młody, ale mający już dużą wiedzę trener, który chce i robi dużo dobrego. Oprócz doświadczenia, dysponuje wiedzą książkową o odżywkach i odżywianiu.
- Jak wyglądają teraz twoje treningi?
- Mam indywidualną rozpiskę i trenuję według niej, a na zawody jeżdżę z klubem. Przed mistrzostwami trenowałem głównie wytrzymałość siłową i szybkość, którą przygotowywałem z trenerem Zygmuntem Walczakiem. Jechałem za motocyklem np. przez 70 kilometrów, aby wyćwiczyć rytm. Robiłem to z myślą o wyścigu na czas, ponieważ od dwóch lat radzę sobie dobrze w tej konkurencji i na nią się nastawiałem.
- Odniosłeś duży sukces w mistrzostwach Polski, ale przed tobą mistrzostwa Europy juniorów? Jak się do nich przygotowujesz?
- Startowałem w międzynarodowym wyścigu o puchar prezydenta Mołdawii, który składał się z trzech etapów. W wyścigu ze startu wspólnego zwyciężyłem, a na czas zająłem drugie miejsce. Natomiast w kryterium pomagałem koledze z reprezentacji, który zajął na nim drugie miejsce. Obecnie trenuje z kadrą narodową, a od środy (tego dnia Konrad startował w jeździe indywidualnej na czas, która zakończyła się już po wydaniu gazety) do niedzieli będę startował w mistrzostwach Europy, w belgijskim Hooglede-Gits.
- Jak oceniasz swoje szanse?
- Jeśli utrzymam obecną formę, to na czasówce liczę na miejsce w pierwszej piątce. Mój optymizm wynika z tego, że Łukasz Wiśniowski, który zajął trzecie miejsce w poprzednich mistrzostwach, jechał ostatnio w międzynarodowym Wyścigu Pokoju w Czechach i na etapie jazdy na czas zajął trzecie miejsce, a to silnie obsadzone zawody. Ten zawodnik w ocenie wielu trenerów kręci czasy na czołową piątkę w mistrzostwach Europy. W Golubie-Dobrzyniu wygrałem z Łukaszem i dlatego przy odrobinie szczęścia mogę powalczyć nawet o medal.
- Jakie starty masz zaplanowane po tych mistrzostwach?
- Jeśli dobrze wypadnę w Belgii, to mam szanse pojechać w sierpniu na mistrzostwa świata do Moskwy. W tym samym miesiącu odbędą się w Ustrzykach Dolnych górskie mistrzostwa Polski juniorów oraz w połowie września mistrzostwa Polski par w Kaliszu. Planuję oczywiście również starty w polskich wyścigach oraz, w naszych powiatowych: maratony MTB W Jelczu-Laskowicach i Chrząstawie.
- Za pół roku skończysz wiek juniora i przejdziesz do kategorii orlików. Co się z tym wiąże?
- Wiadomo, że najlepiej byłoby załapać się do silnej grupy polskiej, ale na razie czeka mnie za rok matura. Chodzę do oławskiego ogólniaka im. Jana III Sobieskiego, klasa o profilu biologiczno-chemicznym. Będę zdawał m.in. biologię na maturze i liczę na dostanie się na fizjoterapię na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Chce skończyć przynamniej licencjat i wtedy mógłbym myśleć o przejściu do grupy zagranicznej, jeśli istniałaby taka możliwość. W wieku 21 albo 22 lat trzeba brać pod uwagę takie rozwiązanie, jeśli chce się liczyć w światku kolarskim, a kluby szukają właśnie młodych zawodników. Najlepszym kierunkiem byłyby Włochy - kolebka kolarstwa, ale również kluby belgijskie, holenderskie czy francuskie dają dużą możliwość rozwoju.
- Sukces w mistrzostwach juniorów może ci ułatwić dostanie się na studia, zapewniające spokojniejszą przyszłość.
- Na pewno tak. W moim CV będę już mógł się pochwalić dwoma złotymi medalami z mistrzostw Polski juniorów. To może skłonić władze uczelni do przyjęcia mnie na studia dzienne.
- Dziękuję za rozmowę.
Tekst: Piotr Zalewski
Fot.: archiwum Konrada Tomasiaka
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze