Oława
Na sesji RM
Prace na Andersa nabrały tempa, ale gorzej jest na 3 Maja. Tam pokoszarowe ruiny wciąż stoją bez zmian.
- Mamy projekt i pozwolenie na budowę, a lista oczekujących na lokale przewyższa dziesięciokrotnie liczbę mieszkań - mówił prezes Niemas. - Jednak do tej pory nie mamy decyzji, jaką kwotę kredytu przyzna nam Bank Gospodarstwa Krajowego. To wciąż nie pozwala na rozpoczęcia prac. Liczę, że w sierpniu dostaniemy ten dokument, więc w czwartym kwartale zaczniemy tam budowę 35 mieszkań i jednego lub dwóch lokali użytkowych.
Władysław Niemas wspomniał też o najemcach, którzy zalegają z opłatami. Zadłużenie w Oławie wynosi 76 tys. złotych. - Musimy ponosić wszelkie konsekwencji takiej sytuacji - tłumaczył. - Spłacamy kredyty w wysokości prawie 50 milionów złotych, z czego 20 milionów przypada na Oławę. Z osobami, które chcą z nami rozmawiać i proszą o rozłożenie płatności na raty, spisujemy porozumienie i czekamy na wpłaty. Są też tacy, którzy kilka miesięcy nie płacą i nie chcą o tym rozmawiać. Wtedy odłączamy im media, bo tylko to przynosi efekt. Kiedy tak zrobiliśmy, natychmiast wpłynęło na nasze konto 24 tysiące złotych z tytułu zaległych opłat...
Na sesji nie obyło się bez uwag, które radni przekazywali prezesowi w imieniu niezadowolonych mieszkańców. Piot Łuciw pytał, kiedy będzie usunięta usterka, która powoduje przenikanie wody do budynku przy ulicy Zacisznej. - Po ostatnich opadach trudno określić, co się dzieje - odpowiedział prezes. - Ale usterki są usuwane na bieżąco i kiedy coś jest nie tak, przyjeżdża firma i reperuje. Wszystko wykonujemy od razu, bo nie chcemy, aby problemy się nawarstwiały. Czasem najemcy umawiają się, ale nie ma ich w domu i wtedy trzeba prace przekładać.
Kolejne kwestie dotyczyły nieporządku w klatkach schodowych i zabłoconego podwórka przy budynku na Piotra Własta, gdzie nie sposób się poruszać, gdy spadnie deszcz. Mieszkańcy już pisali do nas w tej sprawie. Prezes Niemas obiecał zająć się tym problemem. Zasygnalizowano też potrzebę posadzenia drzew na Zacisznej. - Mieszkańcy skarżą się, że brakuje cienia i zieleni, plac zabaw nie ma żadnej osłony - mówił Krzysztof Kłapko. W odpowiedzi usłyszał, że TBS nie dysponuje środkami na takie działania. Poza tym przebiegają tam uzbrojenia terenu i nie można działać bez odpowiednich projektów. - Kocham drzewa, ale nie można ich posadzić byle gdzie i byle jak - tłumaczył Niemas. - Trzeba mieć na to pieniądze.
Małgorzata Peremicka zabrała głos w imieniu mieszkańców z Iwaszkiewicza i Zacisznej. - Ulewa odsłoniła niedoskonałości budynków - mówiła. - Problemy z dachem na Zacisznej zaczęły się tuż po oddaniu budynku do użytku, kłopot powtarza się co kilka miesięcy. Kiedy to się skończy? Radna zwróciła uwagę na nieporządek w klatkach schodowych i przy blokach. - Z przykrością patrzymy, jak budynki TBS niszczeją w porównaniu z tymi, które są własnością spółdzielni mieszkaniowych - tłumaczyła. - Z każdej strony docierają sygnały o niezadowoleniu z zarządzania, czy wreszcie zamierza pan coś zmienić?
Władysław Niemas obiecał, że dach naprawimy w najbliższym czasie, ale zaznaczył, że nie będzie to ani za tydzień, ani za miesiąc... - Pogoda nie pozwala, aby teraz prowadzić prace remontowe na dachu - stwierdził. - To prawda, że na Zacisznej kłopoty z dachem są od początku, ale to nie znaczy, że nie naprawiamy. Kiedy przecieka, od razu wysyłamy ekipę, ale za jakiś czas jest znowu to samo.
Prezes przyznał, że na klatkach bywa nieporządek, ale dodał, że w dużym stopniu winni są mieszkańcy, którzy nie pilnują swoich dzieci, albo sami śmiecą.
- Byłem świadkiem, jak dziecko miało wyrzucić śmieci do kontenera, ale tam nie dotarło i rozsypało je przed blokiem - tłumaczył. - Innym razem kobieta opierała się o budynek, a obcasem robiła dziurę w styropianowym ociepleniu. Poza tym bardzo często jest zatkana kanalizacja, mieszkańcy wrzucają tam niezwykłe rzeczy... Na klatkach schodowych wywiesiliśmy ogłoszenia, że przyjmiemy do pracy mieszkańców, którzy chcieliby sprzątać. Niestety, chętnych nie ma. Mogliby zgłosić się ci, którzy mają problemy z płatnościami. Nie będziemy zatrudniać firmy sprzątającej, bo jest bardzo droga. Chcę, żeby było jak najlepiej i jak najczyściej, ale nie zawsze mam na to wpływ.
Te wyjaśnienia nie trafiły do radnych. Pojawiły się zarzuty, że prezes nie wie, jak skutecznie zarządzać budynkami. - Gdybym miała wystawić panu za to ocenę, dostałby pan mierną - podsumowała Renata Kordysz. - Nie rozumiem stwierdzenia, że ludzie są winni, bo śmiecą. Dlaczego inni zarządcy sobie radzą z takimi mieszkańcami? Radny Aleksander Trembecki porównał sytuację do tej z filmu „Miś”. - To jakaś parodia - stwierdził. - Wygląda na to, że jak jest zima, to musi być zimno, a jak pada deszcz, to dach musi przeciekać...
Tekst i fot.: Agnieszka Herba
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze