Pogoń zaliczała się jesienią do czołówki trzecioligowych drużyn. Przed rozpoczęciem wiosennych zmagań wielu piłkarzy znalazło nowych pracodawców, a oleśniczanie zaczęli przegrywać mecz za meczem. Gdyby nie spory dorobek punktowy z poprzedniej rundy, pewnie rozpaczliwie broniliby się przed spadkiem. Oławianie wciąż walczą o miejsce barażowe, dające szansę na drugoligowy awans, więc od początku zaatakowali. Próbowali przedostawać się pod bramkę Pogoni, stosowali krótkie podania, grając często na jeden kontakt. Wyglądało to nieźle, ale w najważniejszych momentach zawodziła dokładność i piłka często padała łupem rywali. Gospodarze, mimo słabszego wyszkolenia technicznego, wyglądali na bardziej zdeterminowanych, grali agresywniej i sprawiali lepsze wrażenie pod względem szybkościowym. Pogoń przyczajona za podwójną gardą wyprowadzała groźne kontrataki, po jednym z nich Grzegorz Graf był bliski szczęścia, jednak w ostatniej chwili obrońcy wybili mu piłkę. Dopiero w 15 minucie oławianie mieli pierwszą groźną sytuację, kiedy Łukasz Ochmański znalazł się w sytuacji sam na sam z Tomaszem Idziorkiem, ale górą był bramkarz Pogoni. W odpowiedzi lewym skrzydłem przedarł się Grzegorz Szczypkowski i zacentrował na pole karne, gdzie z bliska główkował Arkadiusz Smyczyński, jednak tuż obok słupka bramki, strzeżonej przez Konrada Forenca. Później z boiska wiało nudą. MKS raził niedokładnością. Oławianie po dwóch, trzech udanych podaniach tracili piłkę w prosty sposób. Tuż przed przerwą mogli jednak prowadzić. Po rzucie rożnym strzelił z przewrotki Tomasz Horwat, jednak Idziorek był na posterunku.
Reklama
Po porażce w Lubinie z rezerwą Zagłębia podopieczni Jacka Opałki musieli wygrać mecz z Pogonią w Oleśnicy, by realnie marzyć o drugoligowym awansie. Kiedy Mateusz Milkowski wykorzystał rzut karny wydawało się, że cel będzie osiągnięty. Stało się inaczej, bo w ciągu dwóch minut Pogoń zdobyła dwie bramki...
Po przerwie w drużynie gospodarzy doszło do dwóch zmian. Weszli Sławomir Polak i Krzysztof Michalewski, którzy wnieśli sporo ożywienia. Oławianie mieli sporo kłopotów z wyprowadzaniem akcji, próbowali przedrzeć się pod bramkę rywali długimi, często niecelnymi podania. Ta taktyka przyniosła skutek w 52 minucie, gdy sędzia dopatrzył się zagrania ręką jednego z obrońców Pogoni. Jedenastkę wykorzystał Mateusz Milkowski i wydawało się, że MKS będzie mógł spokojnie prowadzić grę. Stało się inaczej. W 55 minucie piłka trafiła do Polaka, który przygotowywał się do oddania strzału. Ubiegł go Michał Pędzich i efektownym lobem pokonał własnego bramkarza. Oławianie rozpoczęli grę od środka i od razu piłkę przejęli gospodarze. Ze skrzydła zacentrował Smyczyński, a z bliska główkował Graf uzyskując prowadzenie. Chwilę później mogło być 3:1. Polak przechytrzył obrońców, ale trafił w słupek w sytuacji sam na sam z Forencem.
Po stracie bramki oławianie próbowali odrobić straty, jednak grali bardzo nerwowo i nie potrafili przedrzeć się przez szczelny mur obronny Pogoni. Dobiegał koniec meczu i wydawało się, że 3 punkty zostaną w Oleśnicy, jednak ostatni zryw oławian przyniósł im bramkę. Damian Kozioł przedarł się prawą stroną i dośrodkował na pole karne. Michał Struzik główkował, ale trafił w słupek, jednak dobił z pięciu metrów Tomasz Horwat i ustalił wynik. Za chwilę rozległ się ostatni gwizdek sędziego i oławscy piłkarze padli na murawę, zdając sobie sprawę, że remis z Pogonią prawie do zera minimalizuje ich szanse na grę w barażach o II ligę.
Pomeczowe komentarze
Tomasz Idziorek - bramkarz Pogoni Oleśnica
- Znowu zadecydowała końcówka meczu, po raz kolejny w ostatnich minutach przegraliśmy mecz. Mówię przegraliśmy, bo dla nas ten remis jest porażką. Po raz kolejny zagraliśmy dobry pojedynek, jednak znowu nie potrafiliśmy utrzymać korzystnego rezultatu do ostatniego gwizdka sędziego. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Może brakiem koncentracji, a może brakiem sił...
Tomasz Horwat - obrońca MKS Oława
- Remis nic nam nie dawał. Po strzeleniu przez nas bramki popełniliśmy dwa kluczowe błędy. Straciliśmy dwa razy piłkę w środku pola, chyba za szybko uwierzyliśmy, że wygramy ten mecz. Stało się inaczej, bo gospodarze odpowiedzieli dwoma bramkami. Walczyliśmy do końca i wyrównaliśmy w ostatnich sekundach, ale ten remis może nam niewiele dać. Dzisiejszy wynik może być gwoździem do trumny i raczej nie zagramy w barażach o II ligę. Będziemy walczyć do końca, zobaczymy co się wydarzy. Jeśli się nie uda, to chyba będziemy musieli odłożyć plany o awansie na przyszły sezon...
Pogoń Oleśnica - MKS Oława 2:2
0:1 - Mateusz Milkowski (52 - z karnego)
1:1 - Michał Pędzich (55 - samobójczy)
2:1 - Grzegorz Graf (57)
2:2 - Tomasz Horwat (90)
23 maja 2009. Oleśnica stadion miejski. Widzów ok. 200. Sędziowali: Maciej Mikołajewski jako główny oraz Sebastian Chudy i Paweł Łapkowski - asystenci liniowi (Zielona Góra).
Żółte kartki: Kamil Antosiewicz (w 57 min.), Michał Sikorski (64) - obaj za faule oraz Łukasz Ochmański (87) i Krzysztof Gancarczyk (90) - za niesportowe zachowanie.
Pogoń Oleśnica: Idziorek - Skafarek, Antosiewicz, Michalec, Szczypkowski - Bogusz (46 Polak), Mularczyk (46 Michalewski), Zmyślony, Molka - Smyczyński, Graf (88 Partyka).
MKS Oława: Forenc - Alama, Zalewski (75 Kopek), Horwat, Pędzich - Grabowski (46 Kozioł), Sikorski, K.Gancarczyk, Adamski (66 Struzik), Milkowski - Ochmański.
Tekst i fot.:
Piotr Walęciak
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze