Jest 17 stycznia 2009 roku. Pod wieczór z Oławy wyrusza mercedes z dwoma myśliwymi. W sezonie odstrzelili sporo dzików, ale ciągle im mało. Decydują się na polowanie bez zezwolenia. Samochód zatrzymuje się przy polu kukurydzy w okolicach wsi Stary Górnik. Jeden z mężczyzn strzela do ogromnego dzika. Nie ma pojęcia o tym, że jest pod obserwacją funkcjonariuszy Straży Leśnej i służb łowieckich.
Komendant Straży Leśnej Jan Jedynak: - Informacje o tym, że prowadzony jest nielegalny odstrzał z samochodu, napływały do nas już od dłuższego czasu. W tamtym dniu dowiedzieliśmy się o krążącym samochodzie wieczorem i natychmiast podjęliśmy obserwację. Około 20.30 padł strzał.
Na miejsce przyjechał podinspektor ds. łowieckich Andrzej Kawałko. Rozpoznał myśliwych, a ci gwałtownie wycofali samochód i uciekli. Komendant Jedynak wezwał policję. Leśnicy zabezpieczyli zwierzę i oddali je do badań.
- To był największy dzik na naszym terenie - mówi Jedynak. - Ważył około 150 kilogramów przed wypatroszeniem, zajmował całą przyczepkę samochodową. W naszym obwodzie strzelamy do dzików ważących do 70 kg. Odstrzał większych rezerwujemy dla zagranicznych myśliwych. Za tego zapłaciliby ponad 1000 euro.
Myśliwi zgłosili się na policję dobrowolnie. Podejrzany przyznał się do winy, świadek potwierdził w zeznaniach okoliczności, o jakich informowali leśnicy.
Tymczasem w Polskim Związku Łowieckim toczy się postępowanie. Myśliwym grozi zawieszenie do 3 lat lub wykluczenie ze związku. Najprawdopodobniej decyzja będzie ogłoszona po zakończeniu postępowania karnego.
- To obciach dla całego naszego koła - grzmi Michał Wąsiewicz, prezes „Bażanta”. - Nie znajduję usprawiedliwienia dla postępku kolegów.
Po pewnym czasie od przesłuchania podejrzany ze świadkiem wrócili na oławską Komendę Powiatową Policji i zmienili swoje zeznania. Przypomniało im się, że jeden z nich tylko dobijał potrącone wcześniej zwierzę.
- Dysponujemy ekspertyzą z Akademii Rolniczej, kategorycznie wykluczającą wersję o potrąceniu dzika - mówi podinspektor Eligiusz Drożdż, naczelnik wydziału dochodzeniowo-śledczego KPP w Oławie.
Policja zakończyła dochodzenie, akta trafiły do prokuratury. Podejrzanemu zaproponowano dobrowolne poddanie się karze 3 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu, zapłaty 2300 złotych za zastrzelonego dzika i przepadku broni. Kłusownik przystał na te propozycje.
Czy wszystko zakończy się zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, czy też prokuratura postawi świadkowi zarzut składania fałszywych zeznań? Będziemy na bieżąco relacjonować dalszy przebieg sprawy.
Tekst: Xawery Piśniak
[email protected]
Fot. arch. Straży Leśnej
Napisz komentarz
Komentarze