Neckeroda/Bystrzyca Wernisaż
- Długo czekaliśmy na ten dzień - mówiła Christine Schwarzbach, szefowa stowarzyszenia wsi farbiarskiej Neckeroda, witając 16 października zaproszonych gości na wernisażu prac artystek z trzech krajów w Domu Kolorów w Neckerodzie. - Otwarcie wystawy było planowane na marzec tego roku, ale koronawirus pokrzyżował nam plany. Obecnie sytuacja znów się zaostrza, dlatego też jesteśmy w bardzo okrojonym składzie, ale ciesze się, że mimo wszystko to się udało. Artystki z Finlandii nie mogły przyjechać ze względu na wprowadzone w ich kraju obostrzenia. Na naszej wystawie są jednak ich prace. Osobiście towarzyszą nam przedstawiciele grupy artystów z Polski, z naszej partnerskiej wsi Bystrzyca, z którą współpracujemy od siedmiu lat i zorganizowaliśmy już wiele wspólnych projektów. Ta wystawa to dzieła rzemiosła artystycznego wykonane przez artystki z trzech krajów, kawałek historii, która łączy trzy kraje i dowodzi, że mimo odległości i różnic ludzie potrafią współdziałać, jeżeli tylko są zaangażowani i mają wspólny cel. Pokazuje też, że potrzeba robienia czegoś wspólnie jest ważna, szczególnie w czasach, gdy upowszechnia się wiele postaw związanych z lękiem , odepchnięciem czy nienawiścią. To ważne, że potrafimy trzymać się razem i wspólnie czegoś dokonywać i uczyć tego innych.
Szefowa stowarzyszenia wsi farbiarskiej przypomniała, że projekt zorganizowania międzynarodowej wystawy rzemiosła artystycznego narodził się kilka lat temu. Początkowo obejmował tylko Niemcy i Finlandię, dlatego w roku 2018 w Finlandii odbyła się wystawa prezentująca prace z tych dwóch krajów. Ale ponieważ stowarzyszenie z Neckerody od lat współpracuje z Bystrzycą, zaproponowano, by do projektu przyłączyli się też polscy partnerzy. Pierwszy raz efekty tego artystycznego partnerstwa można było zobaczyć jesienią ubiegłego roku w bystrzyckiej świetlicy, gdzie po uroczystym otwarciu wystawy przez kilka tygodni można było podziwiać prace artystów. Wiosną tego roku wernisaż miał się obyć w Domu Kolorów w Neckerodzie. Ze względu na pandemię udało się to jednak dopiero kilka dni temu, i to przy bardzo ograniczonej liczbie osób.
Podobnie jak w Bystrzycy - na wystawie zaprezentowano tkaniny barwione naturalnymi metodami przez barwiarki z Neckerody oraz prace dziewięciu Finek, które obok kolorowych instalacji , powstałych z naturalnych materiałów, zaprezentowały stare lapońskie techniki tkania wełny, rzeźby z ceramiki oraz malarstwo, a także kolaże oraz prace pokazujące, że z odpadów m.in. plastiku też można stworzyć coś pięknego.
Parter Domu Kolorów wypełniły prace polskich artystek, głównie mieszkanek gminy Oława. Na ścianach zabytkowego, wykonanego z muru pruskiego pomieszczenia zawisły ręcznie utkane krajki Małgorzaty Łuszczyńskiej z grupy rekonstrukcyjnej "Ryczynianie znad Odry", patchworki i wyroby ze sznurka wychodzące spod palców Agaty Żak z Bystrzycy, torebki, maskotki i przedmioty codziennego użytku, wykonane przez Katarzynę Piskorz z Wójcic - która od lat nadaje tkaninom drugie życie, a także wyroby rękodzielnicze i ozdoby Anety Wizły-Gut oraz ręcznie wyrabiana biżuteria Agnieszki Fabisiak. Wśród dzieł polskiej grupy znalazły się też gobeliny, czyli obrazy malowane nitką, autorstwa Anny Pilch z Bystrzycy, która jako jedyna z grupy polskich artystek pojechała na otwarcie wystawy do Neckerody. Towarzyszyli jej Helena Masło z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Oławie, która wraz Biblioteką Gminną w Bystrzycy od początku realizuje program ze strony polskiej, oraz Alicja Drożdż i Jacek Pilawa, którzy jak zawsze pełnili rolę tłumaczy.
- Dzięki tej współpracy odkryliśmy nasze lokalne artystki i mogliśmy je zaprosić do tego projektu - mówi Helena Masło. - Gdy Hannelore, niemiecka artystka i współorganizatorka pomysłu, zaproponowała nam współpracę, okazało się że obok nas mieszkają dziewczyny, które od lat tworzą do szuflady i chętnie pokażą swoje prace na forum publicznym. Po wystawie w Bystrzycy wyszło na jaw, że takich osób jest jeszcze więcej. Ten projekt, taka współpraca pomaga inspirować ludzi, którzy mają pasje, i takich, którzy dopiero je odkrywają. To cenne, bo ludzie, którzy mają pasje, żyją pełniej. I nie chodzi tu o tworzenie wielkich dzieł, a o podejmowanie aktywności, spotkań, wzbudzanie zainteresowań.
- Dla mnie ten projekt to nowa ciekawa przygoda, okazja do spotkania innych artystów, innych technik tworzenia - mówi Anna Pilch. - Przygodę z tkactwem rozpoczęłam parę lat temu, bo chciałam coś robić, tworzyć. Nie miałam jasno sprecyzowanych oczekiwań, ale bakcyla tkactwa połknęłam już na pierwszych zajęciach. Przez dłuższy czas tworzyłam do szuflady. Dopiero dzięki kolejnemu nauczycielowi zrozumiałam, że powinnam to pokazywać, bo inaczej się zniechęcę. Od tego zaczął się mój udział w wystawach. Czy żałuję? Nigdy. Każda wystawa, współpraca to nowe ciekawe pomysły. Coś takiego zawsze rozwija, a nie uwstecznia, dlatego warto realizować te pomysły.
Zarówno artyści jak i organizatorzy mają nadzieję, że do wiosny przyszłego roku sytuacja epidemiologiczna uspokoi się na tyle, by mogły się spotkać w szerokim gronie i wziąć udział w uroczystym podsumowaniu projektu oraz zamknięciu wystawy, którą do tego czasu można oglądać w Domu Kolorów w Neckerodzie.
Tekst i fot. WK
Napisz komentarz
Komentarze