- Kobieta była znana lokalnie z tego, że pomagała m.in. bezdomnym kotom - pisał do redakcji mieszkaniec. - Kochała też psy. Swego czasu miała ich kilka w domu. Szkoda jej...
12 stycznia po godzinie 16.30 do Straży Miejskie w Oławie zadzwonił znajomy starszej pani i powiedział, że od dwóch dni nie ma z nią kontaktu, w mieszkaniu świeci się światło i szczekają psy, ale nikt nie otwiera. - Poinformował nas przyjaciel tej pani, człowiek z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, pani Genowefa (znajomi mówili do niej Marta) była znana z tego, że całe życie pomagała zwierzętom, współpracowała z TOnZ, współpracowała też z nami, informowała o bezdomnych psach i kotach - mówi Paweł Gardyjan ze Straży Miejskiej w Oławie. - Uratowała wiele zwierząt. To była starsza, samotna pani, jej znajomi i sąsiedzi zareagowali, bo podejrzewali, że coś się mogło stać. Wysłaliśmy na miejsce patrol, strażnicy pukali, zaglądali przez okna, ale nikt nie reagował. Powiadomiliśmy policję, poproszono też o pomoc strażaków, którzy otworzyli drzwi do mieszkania. Okazało się, że starsza pani nie żyje... Będzie nam jej brakowało, to była bardzo dobra osoba.
Zapytana o sprawę podinsp. Alicja Jędo z KPP w Oławie informuje, że nie było udziału osób trzecich, a zgon nastąpił z przyczyn naturalnych. Kobieta miała 74 lata. Mieszkańcy, którzy ją znali i widywali codziennie, mówią, że to ogromna strata. - Nie potrafiła przejść obojętnie obok zwierzęcia, które potrzebowało pomocy - mówi mieszkanka osiedla Chrobrego. - Pomoc zwierzętom, to był sens jej życia, dokarmiała też gołębie. One już z daleka ją rozpoznawały. Zrobiła wiele dobrego dla zwierząt. Wielka szkoda, że już jej nie ma.
Napisz komentarz
Komentarze