Wszystko działo się w sklepie we Wrocławiu około godziny 17.00, 27-letni policjant z Oławy z ogniwa patrolowo-interwencyjnego zobaczył, że sprawa jest poważna i od razu ruszył ekspedientce z pomocą. Podszedł do mężczyzny, wylegitymował się, powiedział, że jest policjantem i kazał agresywnemu się uspokoić. Niestety, to zadziałało jak "płachta na byka". Mężczyzna nie reagował, jeszcze bardziej krzyczał i rozrzucał towar. Był agresywny wobec policjanta, krzyczał, żeby "zamknął mordę" i "wypier..." Policjant nie mógł już dłużej czekać, użył siły i obezwładnił agresora, w tak zwanym między czasie pojawiła się firma ochroniarska, jej pracownicy pomogli policjantowi, zakładając mężczyźnie kajdanki. Ten jednak cały czas się rzucał i krzyczał. Groził ochroniarzowi, że go zabije. Pracownica sklepu, widząc, że sytuacja staje się naprawdę poważna zadzwoniła na 112, policjant poprosił, aby zaznaczyła, że potrzebuje wsparcia. Po dłuższym czasie patrol dotarł i zabrał agresora.
Ten funkcjonariusz ma 27 lat i dopiero rozpoczyna przygodę z policją. W tej chwili oczekuje na kurs podstawowy. Ale interwencja w Żabce, kiedy był już po służbie nie była jego pierwszą w tym roku. 15 lutego był świadkiem wypadku na autostradzie. Volvo wbiło się w naczepę. W środku był uwięziony kierowca. Policjant ruszył z pomocą, wydostał go z auta, pomocy potrzebował również pasażer, który był poza pojazdem, ale miał mocno krwawiąca ranę. Policjant przemył ją wodą utlenioną i opatrzył. Zabrał poszkodowanych w bezpieczne miejsce i czekał na służby.
Napisz komentarz
Komentarze