- Czy dobrze się stało, że Amerykanie w ogóle wyszli z Afganistanu?
- Dobrze, ale nie w taki sposób! Przecież mówili o tym od 2014 roku, więc powinno to być lepiej przygotowane, aby zadbać o wszystkich swoich współpracowników. Przecież wiadomo, że Ameryka musiała się dogadać z talibami, że to oni teraz będą rządzić krajem. To dlaczego teraz Amerykanie takie sceny grają, dlaczego takie ofiary... Nie wiem. Myślą, że ludzie są głupi i tego nie widzą?
- Kiedyś jednak trzeba było zostawić Afganistan Afgańczykom.
- Tak, ale Amerykanie nie słuchali Rosjan, a przecież ataki na pewno konsultowali z nimi. Nie słuchali też wszystkich Afgańczyków, tylko jedną czy drugą stronę, w zależności od tego, kto akurat miał władzę. A ci u władzy często robili tylko swoje prywatne interesy albo narodowościowe, a nie całego Afganistanu. Amerykanie jakoś ślepi i głusi byli, o co nawet Europejczycy mają teraz do nich pretensje, bo nie słuchają rad koalicji.
- Jak teraz można pomóc Afganistanowi?
- Na razie nie uznawać rządów talibów, dopóki nie będą szanowali praw człowieka, praw religijnych innych narodowości. I naciskać, aby w nowym rządzie afgańskim wszyscy mieli swój udział, by każdy mógł się czuć normalnym Afgańczykiem w swoim kraju. Choć widzę, że w ostatnich latach wielu ludzie straciło taką nadzieję, bo z powodu narodowości można było u nas torturować czy nawet zabijać. I było widać, że nawet rząd macza w tym palce. Pamiętam, jak bez powodu wyciągnęli kiedyś z autobusu trzynastoletnią dziewczynkę. Zatrzymali autobus, potem szantażowali rodzinę, a jak się nie udało uzyskać pieniędzy, to jej obcięli głowę. Kiedyś był zamach na jakimś weselu, zginęło mnóstwo osób, a chodziło tylko o to, aby zastraszyć ludzi, by nie domagali się swoich praw narodowościowych, tylko słuchali talibów. Zresztą nasi przywódcy od dawna nie ukrywali, że im bardziej zależy na Pakistanie niż na Afganistanie. Może myśleli, że kiedyś to będzie część Pakistanu? Bardzo dużą rolę odgrywa u nas narodowość, a naszym Pasztunom bliżej jest do Pakistanu niż do Afganistanu. Nie wszystkim, niektórym, tym fundamentalistom czy nacjonalistom. Są też u nas Tadżycy czy Uzbekowie, którym to się nie podoba, bo to oni chcieliby rządzić. Są też tacy, którzy mówią, żeby Tadżycy szli do Tadżykistanu, a Uzbekowie do Uzbekistanu. Nawet nasi parlamentarzyści tak mówili. I wciąż jest taka możliwość, na razie niewielka, że Afganistan będzie podzielony na kilka części.
- Bez udziału Amerykanów?
- W tym rejonie świata nie ma czegoś takiego bez udziału Amerykanów, czy bez udziału Rosji albo Pakistanu. Od jakiegoś czasu niektórzy nasi przywódcy zaczęli o tym ewentualnym podziale mówić głośniej, więc tym bardziej to się nacjonalistom pasztuńskim nie podobało. A Amerykanie mieli kontakty z jednymi i drugimi. Ameryka nie gra fair.
- A ktoś gra fair?
- Nikt. Taka Rosja pokazuje z jednej strony miłosierdzie, z drugiej robi swoje. Taka jest polityka.
- A sami Afgańczycy grają fair?
- Gdybyśmy grali fai, to by takich sytuacji nie było. Bo przywódcy są albo krótkowzroczni albo innych nacji, a ludzie są łatwowierni i dają się wrobić. Wtedy oni to wykorzystują w celach prywatnych, robią pieniądze. Ostatnio jakiś parlamentarzysta przyznał, że u nas są dwa główne grzechy - interes wewnętrzny, czyli prywatny, i interes zewnętrzny różnych krajów.
(...)
- Jak długo pan mieszkał w Oławie?
- Około 30 lat, miałem firmę handlową przy ul. Tuwima. Dwa lata temu wyjechaliśmy z żoną z Oławy. Mamy dwie córki, jedna jest w Niemczech, druga studiuje we Wrocławiu, więc mieszka w Oławie, podobnie jak syn Jakub.
- Jak pan trafił do Polski?
- Do Polski przyjechałem w 1979 roku na tzw. wymianę studencką, wtedy poznałem żonę Beatę, która mieszkała w Oławie, jesteśmy razem już od 40 lat. Studiowałem elektronikę na Politechnice Wrocławskiej. Teraz oboje mieszkamy w Bytomiu.
- Jak się panu mieszkało w Oławie?
- Bardzo dobrze, spokojnie. Mam tu sporo znajomych. Teraz rzadziej bywam w Oławie, ale oczywiście czasem przyjeżdżam do dzieci, mamy ze sobą kontakt.
- Z czym się panu będzie kojarzyła Oława po tych 30 latach mieszkania u nas?
- Z ludźmi i ze spokojem. Na hasło "Oława" widzę żonę, rodzinę, oławian...
Cała rozmowa dostępna jest w papierowej wersji - do kupienia na terenie powiatu oławskiego
- lub TUTAJ https://www.egazety.pl/ryza/e-wydanie-gazeta-powiatowa-wiadomosci-olawskie.html
Napisz komentarz
Komentarze