Dużo kłopotów sprawiało np. ziarno zbóż. Przed spożyciem tłuczono je w stępach lub rozcierano na żarnach. Pierwotne żarna to duży okrągły kamień, lekko wgłębiony na środku. Do tego wgłębienia wsypywano pszenicę i rozcierano mniejszym kamieniem. Żarna w ciągu wieków udoskonalano. W nowocześniejszych, tzw. rotacyjnych dolny i górny kamień miały już takie same wymiary, z tym, że w górnym kamieniu blisko obrzeza był wywiercony otwór do wkładania rękojeści, która była jednym końcem mocowana do sufitu, Rękojeścią tą wprawiano żarna w ruch obrotowy. Mielenie zboża na żarnach to bardzo ciężka i mało wydajna praca. Była ona tradycyjnie wykonywana przez kobiety. W Księdze Henrykowskiej, z XIII wieku mamy wzmiankę o tym, że męża, który pomagał swojej żonie mleć ziarno przezywano Brukał. Widocznie pomaganie kobietom w tej pracy było ewenementem śmieszącym sąsiadów. Brukał z całą pewnością posługiwał się żarnami obrotowymi - słowo "pobrusić" znaczyło kiedyś "pokręcić, poobracać". Krokiem milowym w technologii przemiału zbóż była budowa młynów wodnych z kołami wodnymi podsiębiernymi, a następnie nasiębiernymi.
Młyny z kołami podsiębiernymi były bardzo zależne od poziomu rzeki, dlatego zaniechano dość szybko ich budowy. Młyny z kołami nasiębiernymi budowano na kanałach, strumieniach nazywanych młynówkami. Brzegi rzek umacniano groblami, w poprzek rzeki budowano tamę ze stawidłem, za tamą natomiast umieszczano koło wodne. Spiętrzona woda spadająca na koło obracała je. Kamienie młyńskie służące do przemiału zboża, to dużych rozmiarów żarna. Dolny nieruchomy kamień to leżak, a górny to biegun. Stopień przemiału regulowano odległością między kamieniami. Do tej regulacji służyła paprzyca.
Na przykładzie młyna zamkowego w Oleśnicy Małej pokażę jak joannici uporali się z przemiałem zbóż na potrzeby swego dworu. Rzeka Gnojna, przepływająca obok zamku nadawała się świetnie do wybudowania młyna. Na odcinku kilkuset metrów jej lewy brzeg podwyższono budując dość wysoką i szeroką groble Dzisiaj po koronie tej grobli poprowadzona jest droga z Oleśnicy Małej do Niemila i dalej do Oławy. Tama postawiona w poprzek nurtu spowodowała spiętrzenie wody. Woda szeroko rozlewała się w naturalnej kotlince, dochodząc aż do wzgórza zamkowego Młodzież oleśnicka grając w piłkę nożną na boisku sportowym, najczęściej nie zdaje sobie sprawy, że kiedyś było to dno zbiornika młyńskiego. Skrzydło północne zamku było skrzydłem gospodarczym. Mieścił się tam duży browar ze słodownią i suszarnią słodu, piekarnia, magazyny zbożowe, a nawet więzienie, chyba z jakąś prosta salą tortur, gdyż do tej pory w sklepieniu tego pomieszczenia można dojrzeć solidnie wmurowane stalowe kółka We wschodniej najniższej części tego skrzydła usytuowano młyn zamkowy Koło wodne nasiębierne znajdowało się wewnątrz budynku w specjalnym obudowanym dole. Woda do koła doprowadzana była ze zbiornika młyńskiego specjalnym kamiennym kanałom i rurami wzdłuż północnej ściany budynku Spod koła woda wypływała na zewnątrz kanałem zachowanym do dzisiaj Kanał ten łączył się z rowem melioracyjnym przepływającym przez wioskę i po kilkuset metrach wpadał do Gnojnej. W pobliżu młyna zamkowego od strony wschodniej usytuowano sadzawki na ryby "stołowe", przeznaczone na potrzeby kuchni klasztornej Spieniona, napowietrzona woda młyńska dobrze nadawała się do przepuszczania przez gąszcz ryb, głównie karpi i linów znajdujących się w zbiornikach.
Młyn zamkowy produkował mąkę razową.pochodzącą z przemiału całego ziarna. Prawdopodobnie część tej mąki przesiewano w celu uzyskania mąki białej, służącej do wypieku lepszych gatunków chleba i innych ciast cukierniczych Na wyższych kondygnacjach nad młynem składowano pszenicę, dlatego też w prosty sposób można było podawać ziarno do przemiału. Młyn ten funkcjonował do końca XVIII wieku. Na początku XX wieku właściciel zamku Heinrich Yorck Wartenburg w miejscu, gdzie było usytuowane koło wodne, wybudował zbiornik przelewowy na wodę głębinową, pochodzącą ze studni artezyjskiej. Woda ta samoczynnie wypływała z odwiertu. Ze zbiornika woda była pobierana pompami. Nadwyżka wody wylewała się do kanału młyńskiego. Już od pałacu, a nie od zamku odchodziły dwie piękne aleje grabowe Wzdłuż jednej z nich prowadził kanał młyński.
Głębinowa woda płynęła tym kanałem była doprowadzona do okrągłego stawu lezącego w reprezentacyjnej części parku Staw ten miał następnie połączenie z rzeką W czasach Polski Ludowej łazienki przestały być luksusem. Wody z hrabiowskiej studni już nie wystarczało Wykopano następne studnie głębinowe, zamontowano hydrofornię o takiej wydajności, by woda bieżąca mogła być w każdym mieszkaniu. Rów odwadniający, płynący przez wieś. zaczął się powoli zmieniać w rynsztok, a wzdłuż alei grabowej do stawu nie płynęła woda źródlana, tylko coś, co bardzo brzydko pachniało. Wykopano obok nowy. szerszy kanał i ścieki płyną dalej coraz większym strumieniem. Przecież w każdym niemal mieszkaniu jest pralka automatyczna zużywająca więcej wody niż stara poczciwa frania. Kilka lat temu z Zakładu Doświadczalnego HAR wyszła propozycja budowy oczyszczalni ścieków. Zakład zakupił oczyszczalnię kontenerową typu ELJOT 150. szeroko swego czasu reklamowaną. Po czasie okazało się, że jest to techniczny niewypał.
Pomysł budowy oczyszczalni istniał jednak w dalszym ciągu, z tym że inicjatywę przejęła Gmina w Oławie Zaczęto wykonywać projekty, rozważać różne warianty usytuowania i sposobu oczyszczania ścieków. Zdecydowano się na oczyszczalnię biologiczną, chyba najmniej zawodną. W końcu ubiegłego roku w centrum wioski zainstalowała się firma, która wygrała przetarg Nie mogła się jednak z kopyta zabrać do roboty, bo okazało się, ze w projekcie są jakieś usterki, niedociągnięcia. Usterki te nie są w dalszym ciągu usunięte i smutne jest. ze nie wiadomo, kiedy będą poprawione Jak do tej pory, najwięcej uciechy mają dzieci, gdyż w betonowych kręgach można się fajnie bawić w wojnę A ścieki płyną, płyną.
Stanisław Borkowski
Tekst ukazał się w Wiadomościach Oławskich nr 11/1994
Napisz komentarz
Komentarze