Reklama
Karolina P. reaguje na zarzuty
- Działałam zgodnie z prawem, nic złego nie zrobiłam - mówi Onetowi Karolina P., reagując w ten sposób na zarzuty oławskiej prokuratury. Twierdzi, że jest przerażona działaniem prokuratury: - Postawiono mi zarzut znęcania się nad psem, którego wiozłam przez 40 minut na macie do transportu zwierząt, przypiętego pasami zgodnie ze wszelkimi normami. Czuję się, jakbym była bardzo niebezpiecznym przestępcą. Chciałam pomóc wychudzonemu psu, a usłyszałam zarzuty
- 10.03.2022 19:41 (aktualizacja 28.09.2023 17:48)
Przypomnijmy, że Karolina P., parę dni temu usłyszała trzy zarzuty. Chodzi o czyny z art. 193 Kodeksu karnego, czyli naruszenie miru domowego (wtargnęła na cudzą posesję), z art. 278 - kradzież psa Peruna, oraz z 35 ust.1a Ustawy o ochronie zwierząt - chodzi o znęcanie się nad psem poprzez bezprawny transport zwierzęcia, przewożenie go z miejsca na miejsce, bez ustalonego miejsca stałego pobytu i bez możliwości zaadoptowania się przez psa do nowych warunków.
Karolina P. w prokuraturze nie przyznała się do winy, nie wskazała też miejsca, gdzie obecnie znajduje się odebrany przez nią pies w ramach interwencji.
- Siedzę i płaczę. Mam wrażenie, że prokuratura chce, żebym przestała działać i pomagać zwierzętom - tłumaczy Onetowi Karolina P. i dodaje, że tak niestety wygląda ochrona zwierząt w Polsce - ona ma zarzuty, a właściciel, który "doprowadził psa do takiego stanu, że żebra było mu widać gołym okiem, może spać spokojnie".
Przypomnijmy, że o sprawie pisaliśmy już wiele razy, ale z nami Karolina P. - mimo pierwotnej zgody - nie zechciała rozmawiać. Nie wyraża też zgody na podawanie nazwiska, choć w innych mediach zgadza się na to. Najwyraźniej woli media, które nie docierają do wszystkich stron opisywanej sprawy (np. do właściciela psa, do innych członków stowarzyszenia, w którym działa pani Karolina), w których nie usłyszy niewygodnych pytań.
O legalność funkcjonowania czegoś, co nazywa Dolnośląską Strażą dla Zwierząt, siebie tytułując prezeską zarządu Straży.
O to, gdzie jest pies, którego przecież zabrała - co do tego nie ma wątpliwości - więc jako osoba odpowiedzialna nie może nie wiedzieć, co z nim zrobiła.
O przerzucanie psa z miejsca na miejsce.
O sposób rozliczania zbiórek dokonywanych w internecie.
O to, czy to ona wypowiada słowa, które w wersji dźwiękowej od wielu dni krążą w internecie, a co najmniej 5 znających ją osób osób rozpoznało jako głos Karoliny P. W materiale dźwiękowym, zamieszczonym na profilu FB "Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych" od 17 lutego, osoba, podpisana jako "Karolina P. - szefowa samozwańczej Straży, doktorantka Uniwersytetu Wrocławskiego na Wydziale Prawa", mówi tak: - ...my mamy taką politykę, że nawet jak sąd albo prokurator, albo gmina, albo kolegium odwoławcze powie nam, że mamy oddać psa, to my psa nie oddajemy. Ja wtedy mówię, że nie wiem, gdzie te zwierzęta przebywają, albo mówię, że uciekły"...
O to, czy pani Karolina jest upoważnionym przedstawicielem "organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt", jak mówi stosowny punkt Ustawy o ochronie zwierząt. A jeśli tak, to jakiej organizacji i czy możemy poznać jej statut?
A przede wszystkim o to, czy - przy całym naszym szacunku dla wszystkich osób ratujących zwierzęta, pomagających im, dbających o ich dobrostan - tym razem działaczka prozwierzęca nie poszła o krok za daleko.
Niestety, Karolina P. wciąż nie reaguje na prośby o rozmowę z naszym dziennikarzem. Gdyby zmieniła zdanie - jesteśmy do dyspozycji, chętnie poznamy jej zdanie.
Na razie pani Karolina dzieli się emocjami na swoim prywatnym profilu FB: - Zamiast wdzięczności, że chronię prawa zwierząt, usłyszałam zarzuty i to, że nie mogę pomagać zwierzętom w tak okrutnym i trudnym również dla nich czasie. Wszystko dlatego, że ratowałam psa, którego widzicie na zdjęciu poniżej. Według prokuratury miałam psa ukraść oraz znęcać się nad nim poprzez... transportowanie go. Prokuratura zastosowała wobec mnie również środek zapobiegawczy w postaci zakazu działalności w organizacji prozwierzęcej. Dziwny jest ten świat.
Przypomnijmy, że obszerny fragment materiału (całość była w "Gazecie Powiatowej") na temat interwencji w Ratowicach jest
TUTAJ: https://www.tuolawa.pl/wiadomosci/27067,z-milosci-do-zwierzat-czyli-o-jeden-krok-za-daleko-gdzie-jest-pies?page=2#page_anchor
O zarzutach i nakazie
O nagrodzie za wskazanie miejsca pobytu psa
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze