Ma 46 lat, wykształcenie wyższe, administracja na Uniwersytecie Wrocławskim. Od kilkunastu lat jest egzaminatorem prawa jazdy w Dolnośląskim Ośrodek Ruchu Drogowego we Wrocławiu. Od 5 lat jestem też maszynistą pociągów. Od urodzenia mieszka pan w Oławie - najpierw na Różanej, a od blisko 20 lat na osiedlu Sobieskiego. Ma żonę i dwójkę dzieci. Do tej pory nigdy nie należał do partii. Lubi biegać - jest maratończykiem. - Zawsze byłem społecznikiem, już od szkoły podstawowej organizowałem jakieś zawody, konkursy, byłem przewodniczącym klasy, skarbnikiem - mówił nam półtora roku temu, gdy wchodził do publicznej działalności społecznej w stowarzyszenia "Wszystko dla Oławy". - W pracy przez dwie kadencje byłem przewodniczącym rady pracowników. Teraz robię kolejny krok w tę samą stronę, w stronę społeczności, w stronę innych ludzi, dla których chcę pracować. Poza tym kocham Oławę i uważam, że jest to miasto o ogromnym potencjale, choćby ze względu na swoje położenie. Nasze działanie ma sprawić, że ten potencjał nie zostanie zmarnowany.
Tuż po stworzeniu stowarzyszenia "Wszystko dla Oławy" Drabiński musiał się tłumaczyć z tego, że w składzie stowarzyszenia wszyscy są w jakiś sposób związani z Platformą Obywatelską, bo w internecie pojawiły się zarzuty, że to ucieczka radnych Koalicji Obywatelskiej z tonącego okrętu.
- To nie jest tak - tłumaczył. - Pomysł na stowarzyszenie był i jest taki, aby rozmawiać ze wszystkimi, którzy cokolwiek dobrego będą chcieli zrobić dla Oławy. Stowarzyszenie zostało zarejestrowane w wąskim gronie, bo tak było łatwiej, a te osoby akurat znałem. Wyszło jak wyszło, ale liczę, że z każdym kolejnym miesiącem, nawet w tym trudnym czasie, stowarzyszenie będzie się powiększało o nowych członków. A jeżeli nie o członków, to będziemy współpracowali z innymi stowarzyszeniami, aby do wyborów w 2023 roku stworzyć w Oławie coś wielkiego, szerokiego, ponad podziałami. Część radnych, którzy współtworzą nasze stowarzyszenie, to także nie są członkowie PO. Startowali jedynie z list KO, podobnie zresztą jak ja, tylko że ja się nie dostałem do Rady.
Teraz już Marek Drabiński jest w PO i to jako szef oławskiego koła. Nie ma wątpliwości, że ponownie spróbuje startować w wyborach, czego nie ukrywał już jako członek stowarzyszenia: - Nie chcemy być postrzegani jako ci, którzy idą tylko po władzę. My idziemy po coś, co ma zmienić Oławę na lepsze. Oczywiście bez przejęcia władzy się nie obejdzie. To ma być jednak tylko nieunikniony środek, bez którego nie przeprowadzimy zmian. Jeżeli chodzi o BBS, to na ostatniej sesji usłyszałem takie zdanie radnego Zielińskiego, które mi się spodobało. Powiedział, że tego BBS, który powstał kilkanaście lat temu, już nie ma. On istniał przez 10-15 lat, ale teraz całkiem inaczej wygląda. To nie jest BBS, który rozmawia z ludźmi, który słucha ludzi, który potrafił się porozumieć się z wszystkimi. To nie jest BBS, który istniał za burmistrza Października. Moim zdaniem, największym zarzutem jest to, że obecnie nie słucha ludzi, a jeśli ktoś ma inne zdanie, to od razu staje się przeciwnikiem. Decyzje strategiczne dotyczące miasta zapadają w głowie jednej, najwyżej dwóch, trzech osób i to jest bardzo niebezpieczne. Trochę przypomina mi to, co dzieje się na samej górze...
Dziś, tuż po wyborze na nową funkcję, Marek Drabiński, deklarował: - Zobowiązuję się, że całe swoje doświadczenie z działalności w stowarzyszeniu "Wszystko dla Oławy" przeniosę do PO, aby ten kraj wrócił na właściwe na tory, na jakie umówiliśmy się w 1990 roku. Jak tylko wrócę z urlopu, na który wybieram się za dwa dni, zabieram się do roboty...
Napisz komentarz
Komentarze