Z wylotu starej kanalizacji deszczowej przy moście na Odrze od lat, nawet w okresach bez deszczu, coś wypływało. W marcu tego roku odbyły się dwie konferencje prasowe na ten temat.
Jedną zorganizował Marek Drabiński, ówczesny szef stowarzyszenia "Wszystko dla Oławy", oraz radna Jolanta Górska i lokalny wędkarz zaangażowany w tematy ochrony Odry Ryszard Gawron. Twierdzili, że starym kanałem deszczowym na pewno nie płynie do rzeki czysta woda. Sugerowali, że to ścieki bytowe i zarzucili władzom miasta niemoc w rozwiązaniu tego problemu. Drugą konferencję dzień później zorganizowało miasto, by zdementować informacje podane przez członków stowarzyszenia. Wtedy też wiceburmistrz Andrzej Mikoda mówił, że nie ma wiedzy, jakoby do tego odpływu była wpięta kanalizacja sanitarna. Dokumentacja wskazuje bowiem, że wszystkie budynki znajdujące się na omawianym terenie są przyłączone do miejskiej kanalizacji sanitarnej. Prezes ZWiK Krzysztof Pękala, który brał udział w konferencji, pytał retorycznie - komu zależałoby na tym, by w sytuacji, gdy płaci za ścieki, zrzucać je do kanalizacji deszczowej? Przyznał jednak, że takiej sytuacji całkowicie wykluczyć nie można, ale wówczas działoby się to poprzez nieświadomość właściciela instalacji albo kogoś, kto ją kiedyś budował. Podczas konferencji zapowiedziano też, że odpływ i kanalizacja zostaną skontrolowane, gdy właściciel drogi, czyli DSDiK, odkryje zaasfaltowane studzienki. Stanie się to jednak w późniejszym okresie, bo w zimie pewnych prac wykonać nie można.
*
Prace na ul. Chrobrego ZWiK wspólnie z Dolnośląską Służbą Dróg i Kolei przeprowadził 17 i 18 sierpnia. Wtedy pojawiały się pytania, czy są one związane z zapowiadaną przez wiceburmistrza kontrolą. Pytany o to burmistrz Tomasz Frischmann tłumaczył, że nie bezpośrednio, bo "są związane z koniecznością wymiany zasuw na sieci wodociągowej". Wiceburmistrz Mikoda dodał natomiast, że w ramach prac będą też wyciągane i sprawdzane studzienki kanalizacyjne. Pytany o to, czy po remoncie dowiemy się, skąd i dlaczego z wylotu przy moście coś wypływało, nawet gdy nie padał deszcz, wiceburmistrz przyznał, że ZWiK będzie próbował to sprawdzić. Czy to da jednoznaczny efekt - nie było wiadomo.
Dzień po zakończeniu prac na ul. Chrobrego, czyli 19 sierpnia, Marek Drabiński skontrolował wylot przy moście i ku nieukrywanemu zadowoleniu uznał, że ścieki przestały płynąć. Wysłał też do ZWiKU kilka pytań o wykonywane prace, a także ich termin. Jego zdaniem wpływ na to, że miasto zaczęło rozwiązywać problem w tym właśnie okresie, miała ogromna skala katastrofy na Odrze.
W odpowiedzi na pytanie o termin prac prezes ZWiK napisał, że były one uzgodnione z właścicielem drogi i kanalizacji deszczowej, czyli DSDiK, w następstwie prowadzonych wcześniej działań i rozmów.
"Prac nie można było wykonać w maju z uwagi na prowadzone wcześniej działania oraz stosowaną w takich sytuacjach zasadę uwzględniającą określenie maksymalnego ich zakresu i wagi w stosunku do kosztów i utrudnień dla mieszkańców".
Dodał, że po zimie właściciel drogi podjął próbę lokalizacji zaasfaltowanych studzienek, ale bezskutecznie. Dlatego zwrócił się z prośbą do ZWiKu. By ograniczyć mieszkańcom do minimum uciążliwość, zarówno właściciel drogi jak i oławska spółka musiały zaangażować odpowiednią liczbę ludzi i sprzętu. Spółka prowadzi jednak wiele inwestycji i usług, które są obwarowane terminami i karami za ich niedotrzymanie, dlatego też uzgodniony termin prac nie mógł kolidować z innymi jej zobowiązaniami.
Drabińskiego interesowało też, czy po odkryciu zaasfaltowanych studzienek ustalono, skąd mogły napływać ścieki bytowe wypływające od kilku lat do Odry starym kanałem przy moście? Odpowiadając na to pytanie szef oławskich wodociągów napisał że, ZWiK nie dysponuje żadnymi dowodami, jakoby wspomnianym kanałem wypływały do rzeki ścieki bytowe. Nie ma również żadnych wyników badań potwierdzających taki stan. "W toku wydawania decyzji legalizującej wylot kanalizacji deszczowej do Odry, przy moście w Oławie przeprowadzono badania laboratoryjne wód opadowych i deszczowych wypływających z rzekomej kanalizacji. Badania te nie wykazały obecności ścieków bytowych" - pisze prezes i dodaje, że podczas wyniesienia zaasfaltowanych wcześniej studzienek nie stwierdzono, skąd mogły napływać ścieki, o które pyta Drabiński, dlatego obecnie nie można powiedzieć, jaki będzie skutek przeprowadzonych prac. Pozwolą one jednak monitorować wyniesione studnie rewizyjne.
Nagłaśniając temat starego wylotu przy moście Marek Drabiński sugerował, że wypływające z niego ścieki mogą pochodzić z budynku przy ul. Chrobrego 70. Odpowiadając na te sugestie ZWiK zapewnia, że ten budynek jest podłączony do kanalizacji sanitarne. Podczas prowadzonych robót wymieniono jednak część rozszczelnionego przyłącza łączącego budynek z kanalizacją. Przebudowano też wpięcie, które mogło być źródłem nieszczelności. W trakcie prac nie stwierdzono jednak, by kanał był używany.
Czy po wykonaniu prac można spodziewać się, że w okresie bezdeszczowym ustanie emisja "ścieków" - jak je określił Drabiński - do Odry? Na to pytanie szef spółki nie odpowiedział, bo - jak podkreślił kolejny raz - spółka "nie posiada dowodów na wprowadzanie ścieków sanitarnych do rzeki w okresie bezdeszczowym, zatem nie może wypowiadać się na temat rzekomego zaprzestania ich emisji". Dodał, że wprowadzanie ścieków sanitarnych do kanalizacji deszczowej jest niedopuszczalne. Kanalizacja deszczowa służy do odprowadzani wód deszczowych i opadowych, więc zgodnie z jej przeznaczeniem i takie wody powinny być nią nadal odprowadzane z terenów jezdni i obszarów do niej przylegających.
Mimo tego co napisał prezes ZWiK-u Marek Drabiński nie zmienia zdania. Wciąż uważa, że to katastrofa na Odrze zmusiła władze miasta do zdecydowanego działania. - Przez lata, pomimo wielu apeli i sugestii mieszkańców udawano, że nic się nie dzieje - mówi szef oławskiej Platformy. - Teraz jakimś cudem w ekspresowym tempie zlokalizowano przyczynę. Można? Można! Ale nieważne jak, ważne, że skutecznie, bo od miesiąca monitoruję wylot przy moście i stwierdzam, że w okresie bezdeszczowym nic się z niego nie wydostaje. Nadal będziemy go obserwować, a ocenę całej sytuacji pozostawiam mieszkańcom.
Napisz komentarz
Komentarze