Wczoraj w ramach dyżuru radnych Alberta Zielińskiego i Jolanty Górskiej odbyło się spotkanie grupy radnych (przyszli: Wanda Nosek, Mariusz Łuczkiewicz, Józef Urbańczyk, Krzysztof Mazurwk - przewodniczącym RM oraz Kazimiera Jasińska) z pracownikami oławskiego MOPS w sprawie trudnej sytuacji, jaka zaistniała w ośrodku oraz wynikającego z niej niezadowolenia. Chodzi o zbyt niskie płace w stosunku do ciągle rosnących obowiązków - jak twierdzą zainteresowani. Jak mówili, ich średnia płaca to - 3 531,11 zł brutto, a z 16 pracowników socjalnych pozostało tylko 10, bo reszta się zwolniła, a chętnych na ich miejsce nie ma.
Oprócz dużej grupy związkowców z oławskiego MOPS-u, na czele z Adamem Ambrożym, przewodniczącym międzyzakładowej organizacji związkowej NSZZ "Solidarność" Ośrodków Pomocy Społecznej, który swoim obszarem działania obejmuje też MOPS w Oławie, w spotkaniu wzięli też udział przedstawiciele kilku innych związków zawodowych m.in. żłobka oraz Toyoty, a także organizacji i stowarzyszeń, a także szefowa oławskiego MOPS-u Ewa Romańczuk.
Celem spotkania związkowców z radnymi było przedstawieni im sytuacji pracowników, ośrodka, i pomoc w organizacji spotkania z burmistrzem Oławy. Adam Ambroży powiedział, że dwa razy próbował umówić się z szefem miasta na spotkanie, by porozmawiać o sytuacji pracowników ośrodka pomocy i podwyżkach dla nich. Za każdym razem burmistrz odsyłał go jednak do dyrektorki ośrodka jako pracodawcy, czyli osoby władnej do rozmów na ten temat.
- Jak najbardziej rozumiem - mówi. - Tylko, że budżet, który otrzymuje MOPS jako jednostka podległa samorządowi, zależy od władz miasta, a nie od dyrektorki ośrodka.
By podwyżki były możliwe MOPS, musi więc otrzymać na to pieniądze z budżetu miasta. Mówiąc o tym przewodniczący związku tłumaczył, jak to się odbywa we Wrocławiu. Mówił o zasadach współpracy związków zawodowych z władzami samorządu. O zasadach współpracy opowiadali też przedstawiciele innych związków, zgodnie przyznając, że wszędzie odbywa się to na zasadzie dialogu i negocjacji. Firmy czy samorząd przedstawiają związkom obecną sytuację finansową i związane z tym możliwości podwyżek, a związkowcy się do tego ustosunkowują. Rozmowy trwają do czasu, aż strony dojdą do porozumienia. I tak jest co roku. Podczas dyskusji ustalono więc, że próby organizacji spotkania związkowców z burmistrzem podejmie się przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Mazurek - jako przedstawiciel radnych. Przewodniczący przystał na ten pomysł, chociaż jego zdaniem organizatorzy spotkania powinni byli zaprosić burmistrza na to spotkanie, które się odbywa i wtedy nie trzeba by było szukać innych sposobów. Ripostując zebrani tłumaczyli, że przecież już próbowali umówić się na spotkanie z burmistrzem, ale on nie chciał. Poza tym spotkanie jest otwarte i każdy, kto chciał, mógł na nie przyjść.
Ustalono też, że jeżeli burmistrz nie spotka się ze związkowcami do czwartku 27 października, wówczas przedstawiciele związkowców przyjdą na sesję Rady Miejskiej, którą zaplanowano na ten dzień, a radni poproszą o przerwę w obradach, by związkowcy mogli osobiście umówić się z burmistrzem na spotkanie.
*
Więcej na ten temat w najbliższym wydaniu "Gazety Powiatowej"
Napisz komentarz
Komentarze