Listopad zawitał jak co roku w nasze progi. Natura jak nikt inny przypomina nam wszystkim o przemijaniu. Wokół szaro i ponuro, a na ścieżkach przybywa z wolna opadających liści. Przyroda w swoim tempie szykuje się do zimy i spowalnia. W takich momentach często popadamy w nostalgię i zdaje się, że wszystko się kończy. Łatwiej przychodzi nam smutek niż radość tak oczywista na wiosnę.
W takich właśnie okolicznościach przychodzi nam wspomnieć osobę nie tak dawno pożegnanego Andrzeja Sztandery. Męża, ojca i syna, a dla nas nieodżałowanego kolegi, przyjaciela.
Odszedł zbyt szybko, w wieku zaledwie 55 lat - to nie pora na umieranie, niejeden powie.
Pracował z nami od 1990 roku, najpierw jako stolarz w Oławskich Zakładach Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, potem został przeniesiony na stanowisko maszynisty maszyn i urządzeń przepompowni i oczyszczalni ścieków, pracował między innymi na przepompowni ścieków przy ul. Żeromskiego.
Minęły kolejne lata, po restrukturyzacji OZGKiM powołano spółkę Zakład Wodociągów i Kanalizacji. Andrzeja czekała kolejna zmiana profilu zawodowego - przepompownie ścieków zostały zautomatyzowane, a dotychczasowa całodobowa obsługa została przeniesiona do ekipy zajmującej się eksploatacją obiektów, sieci i urządzeń wodociągowych. Andrzej został monterem, a następnie brygadzistą i pracował na tym stanowisku do końca.
Był dobrym, skromnym człowiekiem, pasowało do Niego określenie "cichy i pokornego serca". Wraz z żoną Marzeną stworzyli ciepły, pełen miłości dom, wychowali córkę Gabrysię i syna Arka - dziś już dorosłych, odnajdujących własną drogę.
Dzieci były dla Andrzeja oczkiem w głowie i powodem do dumy. Był oddanym synem - opiekował się swoimi schorowanymi rodzicami, mieszkającymi pod Oławą, zajmował się ich gospodarstwem, tam też miał swój warsztat stolarski. W Oławie uprawiał ogródek działkowy. Kochał przyrodę, wędrówki po lesie, wyprawy na grzyby. Efektami swojej pracy chętnie dzielił się z innymi, a widoku wielkiej liczby pięknych, dorodnych prawdziwków tegoroczni obdarowani długo nie zapomną.
Kochał życie, był ciekawy świata. Los sprawił, że miał szansę odwiedzić wiele egzotycznych krajów, zetknąć się z ich kulturą, nacieszyć się odmienną przyrodą, poznać zabytki z przeszłości. Dostrzegał dobro w relacjach z innymi ludźmi, z różnorodności czerpał garściami i wracając do domu nie tylko przywoził wspomnienia udokumentowane zdjęciami, ale i z serca zakupione pamiątki, pieczołowicie wyszukiwane w najbardziej dziwnych miejscach. Starał się pamiętać o wszystkich.
Andrzej był dobrym kolegą, odpowiedzialnym i solidnym pracownikiem, chętnym do pomocy w potrzebie. Pracowity i obowiązkowy, nie bał się nowych wyzwań, można było na Nim polegać. Jak każdy z nas miewał gorsze momenty, ale potrafił się z nich uwolnić i być sobą.
Tak jak drzewo bez liści nie wyda kwiatów i owoców, tak bez zaangażowania i pracy Andrzeja oraz jemu podobnych ludzi, pracujących w oławskich wodociągach, nie moglibyśmy tak dobrze świadczyć naszych usług. Dlatego w tym wspomnieniu opowiadamy mieszkańcom Oławy, kim był i czym dla nich zajmował się nasz Kolega.
Niestety od kilku miesięcy chorował, w ostatnich tygodniach ciężka choroba gwałtownie przyśpieszyła. Wiedzieliśmy, że Jego stan jest poważny, a mimo to wiadomość o śmierci Andrzeja była dla nas wielkim zaskoczeniem.
Żegnaj, Andrzeju pozostanie z nami Twój nieśmiały uśmiech, dobroć i życzliwość. Byłeś przykładem, jakim powinien być człowiek. Jest takie powiedzenie - ludzi jest wielu, ale o człowieka czasami trudno. Ty należałeś do tych, których brakować nam będzie najbardziej.
Koleżanki i Koledzy z Zakładu Wodociągów i Kanalizacji sp. z o. o. w Oławie
Napisz komentarz
Komentarze