- Akcja polega na tym, że wyznaczam sobie trasę, którą przejadę rowerem, odwiedzając poszczególne kluby sportowe - mówił podczas konferencji prasowej w Centrum Sportu i Rekreacji. - Tam odbieram koszulki z autografami, które przeznaczę na aukcje charytatywne. Zysk zasili potem konto wybranego przeze mnie celu. W 2023 roku, bo ruszam w czerwcu, będę samotnie podróżował rowerem na północ Norwegii. Tym razem zbieram pieniądze na przystosowanie mieszkania Doroty, jej rehabilitację ruchową i logopedyczną. Wstępnym celem jest zebranie 50 tysięcy złotych, obecnie mamy już około 13 tys. Do startu jeszcze pół roku, więc jestem przekonany, że spokojnie przekroczymy założoną kwotę.
Dorota Aranin z Jelcza-Laskowic ma 44 lata i od zawsze zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Gdyby nie pomoc oddanej mamy, nie wiadomo, w jakim stanie byłaby dzisiaj. Rehabilitacja ruchowa oraz logopedyczna to codzienność, do której się już przyzwyczaiła. Tak naprawdę dzięki tym zajęciom dzielnie stawia czoła chorobie. Niestety, w ostatnim czasie sytuacja skomplikowała się. U mamy Doroty wykryto chorobę nowotworową, która może nie tylko zrujnować jej zdrowie, a także odebrać życie. Rozpoczęła się walka o jak największą samodzielność Doroty oraz o to, by mieszkanie było jej przyjazne. To niestety wiąże się z ogromnymi wydatkami...
- Mój mąż zmarł 14 lat temu i od tamtego czasu Dorotkę wychowuję sama - opowiada jej mama Ewa. - Pech chciał, że dowiedziałam się o chorobie nowotworowej... Ale się nie poddaję! Teraz najważniejszy jest logopeda, by w momencie, gdy mnie zabraknie, moja córka była w stanie porozumieć się z innymi ludźmi. Jako matka ją rozumiem, ale inni mają z tym problem. Brakuje nam funduszy na skuteczną terapię logopedyczną. Potrzebujemy też odpowiednio przystosowanego mieszkania. Wszelkie progi są dla niej przeszkodą. Kiedyś upadła i rozwaliła sobie głowę. Trzeba lokum przygotować tak, by czuła się w nim dobrze i bezpiecznie. Pan Robert ma wielkie serce, dziękujemy my za to, co robi.
W konferencji uczestniczyła też Iwona Bernat, szefowa fundacji "Po Prostu Razem" i założycielka Centrum Wolontariatu "Zielony Parasol". Robert Ćwikliński poznał ją w pracy, bo jeszcze niedawno był nauczycielem wychowania fizycznego w Publicznej Szkole Podstawowej nr 3 w Jelczu-Laskowicach, gdzie Bernat jest wicedyrektorką.
- Gdy ona dowiedziała się o moich inicjatywach, od razu opowiedziała i o fundacji, i o "Zielonym Parasolu" - przyznał Ćwikliński. - Bardzo spodobały mi się te inicjatywy, zwłaszcza że Jelcz jest małym miastem, a i tak wiele dobrego się tutaj dzieje. W Oławie jest fantastyczna szkoła specjalna, Wrocław też ma wiele takich placówek, a w Jelczu-Laskowicach jest fundacja, która zbiera ludzi z niepełnosprawnościami i robi dla nich super rzeczy. Warto wspierać "Po Prostu Razem" i "Zielonego Parasola", zachęcam do tego wszystkich. Gdy sam poznałem historię Doroty i jej mamy Ewy, wiedziałem, że pojadę dla nich.
Wiele dobrych słów o pomysłodawcy akcji powiedziała Iwona Bernat: - Robert pracował u nas krótko, ale gdy dowiedziałam się, że ten młody chłopak wstaje z kanapy, bierze rower, poświęca swój własny urlop i jedzie w trasę, by komuś pomóc, od razu stwierdziłam, że to niezwykłe i rzadko spotykane. "Zielony Parasol" prowadzimy już od dawna, staramy się pomagać naszym Motylom, bo tak nazywamy osoby z niepełnosprawnościami, na tyle, na ile potrafimy. Jako fundacja wspieramy w rehabilitacji, staramy się wysyłać podopiecznych na turnusy, ale to cały czas jest za mało. Bardzo doceniam więc takie inicjatywy, jak ta Roberta, który niestety wyjechał do Norwegii, więc nasz kontakt się urwał. Niedawno dostałam jednak piękny telefon - zadzwonił do mnie i powiedział, że chciałby coś zrobić dla naszej fundacji. Jestem mu bardzo wdzięczna. Proszę mi wierzyć, że łatwiej pomaga się dzieciom - ludzie robią to chętniej, co oczywiście da się zrozumieć. Natomiast osoba z niepełnosprawnością dorasta, a jej niepełnosprawność nie znika. Dorota jest wspaniałą osobą, podobnie jak jej mama. To niesamowicie pozytywnie nastawione do świata kobiety. Każdego dnia czerpiemy od nich energię, dają nam mnóstwo uśmiechu i radości. Czasami my, mówiąc kolokwialnie, sprawni, nie doceniamy tego, co mamy. Wystarczy pobyć chwile z Motylami i po powrocie do domu szybko zrozumiemy, że nasze problemy są znikome. Często mam więc wrażenie, że to nie my pomagamy, a jest dokładnie odwrotnie. Uczymy się od nich, czerpiemy tę ich wspaniałą energię. Bardzo się cieszę, że Robert pojedzie dla Doroty. Jestem mu niezwykle wdzięczna.
***
Pieniądze na rzecz Doroty możecie wpłacić za pośrednictwem portalu Siepomaga.pl, wpisując w wyszukiwarkę "Kibicowska Wyprawa 2023" lub wchodząc przez link bezpośredni: siepomaga.pl/kibicowskawyprawa2023
Napisz komentarz
Komentarze