Małgorzata Staszak całe życie mieszkała dotąd w Oławie- tutaj się urodziła, uczyła i dorastała.
- Moja przygoda z rysowaniem rozpoczęła się od najmłodszych lat... - opowiada artystka. - Nie było kiedyś tak łatwo dostępnych zabawek. Rysowałam, "bazgrałam", kreśliłam różne kształty zawsze i wszędzie :) Mamie podkradałam kredki do makijażu... Jedną też prawie "zjadłam", jeszcze do niedawna miałam na pamiątkę taki "ogryzek"...
Pamiętam, gdy otrzymałam swój pierwszy komplet kredek... Siedziałam przy rodzinnym stole u św. pamięci Kochanej Babci, a dorośli zajmowali się codziennymi sprawami.. Wzięłam kolorowankę (Pocahontas) na okładce był szop, las. Drzewa miały ciekawą fakturę pnia i kory... Patrzyłam na okładkę i rysowałam. Wyszło praktycznie identycznie. Mam tę pracę w domowym archiwum u mamy, niestety nie zdążyłam dowieźć na wystawę. Później w szkole podstawowej zawsze coś dłubałam długopisem na lekcjach, najczęściej kształty przypominające rozkwitające róże. Palcem rozmazywałam granice, by uzyskać cieniowania...
Wysyłano moje szkolne rysunki, malunki na konkursy. Pamiętam, że otrzymywały wyróżnienia. Mam chyba jeszcze dyplomy z tamtym lat... W szkole średniej narysowałam kolegę z klasy, który pozował na żywo... Wspominam, że wywołało to "ożywienie emocjonalne" u nauczycielki wyróżniające moją pracę.
W czasach szkoły średniej narysowałam św. pamięci Kochaną Babcię, której portret i jego kopie zdobią ściany rodzinne. Narysowałam również portret mojej Cudownej Mamy. Stworzyłam też portret "Rudowłosej", patrząc na okładkę książki otrzymaną w nagrodę w podstawówce. Dodałam nawet kolorów. Ale w jednym miejscu tak mazałam gumką, że powstało przetarcie - z biegiem czasu kolor w tym miejscu stał się wyblakły.
Nie wiedziałam jeszcze wtedy, co to fiksatywa...:)
Po drodze powstało jeszcze kilka, zazwyczaj dużych rozmiarów portretów. Nie znając technik i trików rysowałam jak czuję... Obecnie także kieruję się "serduchem", empatią i podejściem indywidualnym do każdej mojej pracy. Mnóstwo pozytywnej energii wkładam w każdy portret, karykaturę portretową czy też projekt tatuażu, co pozwala mi dawać radość obdarowanym. Ogromną satysfakcję przynosi mi każdy uśmiech osoby, której wręczam obraz. Zdążają się również łzy radości. Co czasami udziela się mojej osobie :) Jestem bardzo wrażliwa. Z biegiem lat zainteresowanych przybywało i przybywa, z polecenia na polecenie najczęściej...Najpierw hobbystyczne, aż w końcu niespodziewanie stało się to codziennością.
Efekty tego wszystkiego można obejrzeć obecnie na wystawie w Centrum Handlowym " Pogodne Centrum" w Oleśnicy.
Napisz komentarz
Komentarze