Na początku grudnia po apelu ks. Władysława Łukasiewicza, pallotyna polskiego pochodzenia, który od kilku lat posługuje w Odessie, razem z gminą Domaniów uruchomiliśmy zbiórkę darów dla podopiecznych księdza Władysława. W minioną niedzielę wójt Wojciech Głogulski nie po raz pierwszy osobiście pojechał na polsko ukraińską granicę, by przekazać księdzu zebrane dary - głównie żywność i świece, bo o to prosili najbardziej. Jak wiemy z medialnych doniesień, a co potwierdza ksiądz, Odessa, Chersoń i okoliczne wioski są coraz częściej bombardowane, przez co warunki życia cywilów mocno się pogarszają. Oto krótka relacja księdza Władysława po tym, jak wrócił z darami do domu.
- Jak widzicie, od kilku tygodni jesteśmy "umiłowani" przez bombardowania - mówi pallotyn. Zamiast fajerwerków, które miały wybuchnąć na część nowo narodzonego, wybuchają łzy, a serca kroją się na widok tej tragedii wynikłej z ludzkiej nienawiści, a przede wszystkim nieludzkiego podejścia, bo giną ludzie świeccy. My jak na razie jesteśmy umiłowani przez Boga, bo ciągle nas te bomby omijają, ale w Chersoniu już kilku naszych parafian ucierpiało. Są ranni, a wielu straciło dach nad głowami. Przez różne ośrodki pomocy docieramy z pomocą i darami tam, gdzie możemy, przekazujemy jeden drugiemu. Ksiądz księdzu. Tym bardziej, że ostatnio podróżowanie ostatnio mocno utrudnia też pogoda. Spadł deszcz, a zaraz po nim przyszedł mróz, więc wszystko zamarzło. Tymczasem prąd jest włączany sporadycznie, tylko na 4-5 godzin dziennie, ale i to bardzo nieregularnie. Niektórzy mają generatory i się nimi dzielą. Mamy też jeden w parafii, więc ci, którzy nie mają, przychodzą do nas ładować komórki i coś dostać. Ciągle są też duże problemy z wodą. Bardzo dziękuję wam za pomoc, bo jest nam ona bardzo potrzebna. I żywność, i świece... Wszystko się bardzo przydaje. W związku z wyłączeniami prądu mamy też problemy z ogrzewaniem i wielu ludzi po prostu marznie. Taka świeca jest więc dla nich malutkim ciepłem, ale i znakiem, że w tym miejscu jest życie. Daliśmy też część świec żołnierzom, by mogli sobie poświecić w okopach. Dostaliśmy też kuchenki gazowe, więc też im je przekazaliśmy. My budujemy sobie przy blokach piece z cegieł i tam gotujemy. Cały czas potrzebne jest paliwo i generatory. Za to wszystko, co dla nas czynicie, jesteśmy wam naprawdę ogromnie wdzięczni. Modlimy się za was. Za wasze dobre serca. Za dobro, które czynicie, za hojność. Niech dobry Bóg wam błogosławi. Niech te zbliżające się święta napełnią pokojem cały świat, a przede wszystkim wasze domy i rodziny. Przysyłam też parę zdjęć z tego, jak u nas wygląda życie i pomoc. Trudno jest robić zdjęcia żebrzącym, bo oni się tego wstydzą, ale nie mają wyjścia. Dlatego im nie robię. Pokazujemy tylko dary czy posiłki przygotowane dzięki waszej pomocy, a potrzebujących jest coraz więcej. Przyjeżdżają też do nas z ludzie z okolicznych wiosek, bo tam sytuacja jest jeszcze gorsza. W domach bez szyb, bez dachów trudno jest mieszkać przy takiej pogodzie. Jeszcze raz Bóg zapłać. Niech dobry Bóg wam błogosławi, a Matka Boża otuli swoim płaszczem miłości.
Napisz komentarz
Komentarze