Mają po 11 i pół roku. Obaj trenują wrotkarstwo (zobacz fotki niżej) i łyżwiarstwo szybkie oraz podnoszenie ciężarów. Wojtek dodatkowo od 6 lat uprawia karate, a Marek pasjonuje się jazdą agresywną na rolkach. Gra też na perkusji. Marek jest wielokrotnym medalistą Pucharu Polski i ogólnopolskich zawodów w jeździe szybkiej na rolkach. W zeszłym roku zajął także 4 miejsce w zawodach Pucharu Europy w Niemczech. Wojtek również znajduje się w czołówce wrotkarzy szybkich w swojej kategorii wiekowej. Obaj za wysokie wyniki sportowe otrzymują stypendium wójta gminy Domaniów.
- Jesteśmy z nich bardzo dumni - mówią rodzice Małgorzata i Jarek Motałowie z Wierzbna. - Bo nie tylko mają świetne wyniki sportowe oraz pasje ale i bardzo dobrze się uczą.
Chłopcy są bardzo młodzi, ale życie sportowe pochłania znaczną część ich życia. Codzienne treningi, zawody czy zgrupowania. To zabiera mnóstwo czasu i wymaga zaangażowania całej rodziny. Na luty chłopaki mają zaplanowanych tak dużo wyjazdów na zawody i zgrupowania, także za granicę, że w całym miesiącu spędzą w domu zaledwie 6 dni.
A przecież 11 i pół roku temu nic nie wskazywało na to, że ci zdrowi, wysportowani dziś chłopcy będą mieli aż tak aktywne i zdrowe życie.
- Chłopaki dobrze wiedzą, że są tu, gdzie są, między innymi dzięki sprzętowi Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - mówi ich mama Małgorzata.
To była ciąża bliźniacza, od 25 tygodnia zagrożona. Przez kolejnych 7 tygodni mama leżała na szpitalu na Borowskiej we Wrocławiu. Udało się przetrwać do granicy 33-34 tygodnia i konieczne było rozwiązanie cesarskim cięciem. Wojtek urodził się w bardzo złym stanie (zobacz fotki niżej). W zamartwicy, bez własnego oddechu. Dostał zaledwie 2 punkty w skali Apgar. Z Markiem było nieco lepiej, ale też nie idealnie. Otrzymał 6 punktów. Obaj chłopcy wymagali intensywnej terapii na oddziale neonatologii, gdzie spędzili ponad 3 tygodnie.
- Na oddziale nie było praktycznie ani jednego urządzenia czy sprzętu, który nie miałby serduszka WOŚP - wspomina mama. - Sprzętu, dzięki któremu nasze dzieci są dziś z nami. Przepraszam, jedynym sprzętem bez serduszka było... krzesło. To dla mnie wtedy był szok. Praktycznie cały (nowy wtedy) oddział był wyposażony przez WOŚP. Po porodzie usłyszałam od lekarki, że jeden z synów jest w stanie ciężkim niestabilnym, a drugi w trochę lepszym bo ciężkim stabilnym. I tyle. Nikt nie był w stanie stwierdzić, co będzie dalej... Przez pierwsze dwa tygodnie walczyli o życie, przez kolejne miesiące o zdrowie. Dopiero dużo później, bo po około roku rehabilitacji usłyszałam od rehabilitantki, że rokowania odnośnie zdrowia i przyszłej sprawności Wojtka były bardzo złe. Na szczęście udało się wyprowadzić chłopaków i dziś cieszymy się z tego, jak się rozwijają, jak piękne mają pasję, są aktywni, a przede wszystkim zdrowi.
Od tej pory, gdy tylko przychodzi styczeń i gra Orkiestra, cała rodzina stara się zagrać. - Orkiestrę wspierałam już od czasów, gdy uczyłam się w liceum, także jako wolontariusz, ale gdy moje dzieciaki zostały uratowane, w dużej mierze dzięki sprzętowi kupionemu ze zbiórki WOŚP, to człowiek zupełnie inaczej zaczyna na to wszystko patrzeć - mówi Małgorzata Motała. Gdy parę lat temu na Jurka Owsiaka wylewał się w internecie hejt, nie mogła nie zareagować. Zamieściła wtedy na jednym z portali społecznościowych post opatrzony zdjęciami synów: "Kto nie przeżył lęku o zdrowie i życie własnych dzieci, niech nawet nie śmie w naszej obecności pluć i sączyć jadu na Jurka Owsiaka i WOŚP... Na zdjęciach są nasi chłopcy - jak widać dziś zdrowi i fantastyczni. Jednak w 2011 nie mieli łatwego startu. Zatem niechaj zamilkną hejterzy i odezwą się znów, kiedy przyjdzie im w te serduszka wpatrywać się godzinami, drżąc o każdy oddech dziecka i czekając na cud... Pomagamy, pomagać będziemy i jesteśmy wdzięczni!".
Małgorzata Motała jest pedagogiem, nauczycielką i dyrektorką przedszkola w Danielowicach więc na ideę WOŚP może spojrzeć nie tylko jako mama cudownych chłopaków, ale także zawodowo: - Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to najlepsza lekcja wychowawcza dla nas wszystkich. Uczy, że można być empatycznym i bezinteresownym, po prostu dobrym. Lekcja dużo cenniejsza niż prelekcje, programy edukacyjne, godziny wychowawcze w szkołach czy kampanie przeciw agresji... Lekcja, podczas której dzieci, młodzież i dorośli robią razem coś dobrego - nie tylko dla siebie.
Napisz komentarz
Komentarze