Z Oławy wyruszył pełny autokar, zorganizowany przez szefa lokalnej Platformy Obywatelskiej Marka Drabińskiego. Oprócz tego wielu ludzi pojechało prywatnie - swoimi samochodami lub środkami komunikacji publicznej. Wśród nich nie tylko działacze partyjni, a wręcz przeciwnie - głównie "zwykli" ludzie, którzy chcieli wykrzyczeć, że mają dość władzy, która od 2015 roku rządzi w Polsce.
Dlaczego pojechali?
- Nie wyobrażałam sobie, by mogło mnie tam nie być - przyznaje oławianka Agnieszka Mikołąjek. - Nie pojechałam tam dla Platformy Obywatelskiej, Lewicy czy Polski 2025. Pojechałam dla siebie, dla moich dzieci, dla mojego kraju... Nie podoba mi się to, w jaki sposób Prawo i Sprawiedliwość rządzi w Polsce. Jak traktuje Konstytucję, jak dzieli społeczeństwo na lepsze i gorze, że stworzyło kobietom piekło w kraju, a pieniądze publiczne zasilają wyłącznie "pisowskie kieszenie". Po kolei rujnowane są finanse państwa, niszczona jest oświata, ochrona zdrowia, rolnictwo, a środki dla samorządów są dzielone w myśl zasady "dajemy przede wszystkim swoim". Najbardziej boli mnie ta pogarda dla każdego innego człowieka, który ma odwagę odbiegać w swoich poglądach czy stylu życia od jednego, właściwego zdaniem rządu modelu. Obecnością na marszu chciałam pokazać swój brak zgody, po prostu.
- Nie ukrywam, że jestem przeciwnikiem obecnej władzy centralnej, zmian, które ta władza już wprowadziła i zmian, które usilnie są nadal wprowadzane - przyznaje Michał Wolski, mieszkaniec Chwałowic, radny gminy J-L. - Także standardów prowadzenia polityki, jakie zagościły wkoło - dzielenia Polaków, napuszczania jednych na drugich, jątrzenia, odsuwania nas od Europy. Mój sprzeciw manifestuję właśnie biorąc udział w takich wydarzeniach jak niedzielny marsz. Nie ukrywam, że chciałbym tę władzę w demokratyczny sposób zmienić. Chodzi o demokratyczną zmianę, bo w demokrację wierzę. To dla niej jestem aktywny, bywam tam, gdzie osoby podobnie do mnie myślące się gromadzą. Całym sobą nawołuje do aktywności, bo wierzę, że zmiana jest możliwa, jeśli jesienią wszyscy pójdziemy do wyborów. Jeśli nie będziemy bierni i uwierzymy, że każdy z nas ma jeden mały, ale bardzo ważny głos. Co istotne - nie namawiam do głosowania zgodnie z moimi poglądami. Chodźmy wszyscy na wybory jesienią i niech każdy na swój sposób oceni rzeczywistość. Dlatego właśnie byłem w Warszawie na marszu, by dołączyć do aktywnych, stawiających na demokrację i wierzących w szansę na zmianę.
Wśród maszerujących był także Jarosław Cichoń z Oławy. Do Warszawy pojechał z przyjaciółmi, a także z dorosłym synem.
- Cieszę się, że mój syn Gracjan jest świadomym obywatelem, interesującym się gospodarką, życiem społecznym i politycznym - mówi. - Nasza motywacja przed wyjazdem na marsz była prosta - całkowity sprzeciw i brak akceptacji rządów, z którymi mamy do czynienia od 7 lat. Nasze życie i przywiązanie do ojczyzny nie pozwala nam być obojętnymi na fatalną jakość rządów, nieprzemyślane reformy, brak poszanowania praworządności, niszczenie demokracji krok po kroku. Ponadto czujemy, że ktoś powoli, ale konsekwentnie zabiera obywatelom szeroko rozumianą wolność, która jest dla nas wartością fundamentalną.
Więcej już w środę - w papierowym wydaniu "Gazety Powiatowej".
Napisz komentarz
Komentarze