Na razie z własnych pieniędzy Żukowscy nie musieli dopłacać do renowacji, ale swojej własnej pracy pan Jakub też włożył sporo, choć tego nie liczy. A to beton wylał na podstawę, a to szalunki robił, tłuczeń nawiózł. Do tego woda, prąd, czas, praca...
Pytam, czy są jakieś plusy tego, że rodzina stała się formalnie właścicielami zabytku.
- Plusów tu raczej nie ma - odpowiada pan Jakub, ale przyznaje: - Satysfakcję mamy, że jest u nas taka figura.
- No i nie pozwalamy zabytkowi popaść w ruinę - dodaje pani Władysława.
- Jesteśmy wyczuleni na sztukę - dodaje pan Jakub. - Obojętnie koło tego nie przechodzimy. Dla mnie to jest przede wszystkim dzieło sztuki, cenna rzecz, sprawy religijne nie mają tu nic do rzeczy.
Dlaczego figura stanęła kiedyś właśnie w tym miejscu Ratowic? Tu religia już ma znaczenie. Tłumaczą, że tu jest najwyższy punkt we wsi, w linii prostej ok. 300 metrów do Odry, a że św. Jan Nepomucen jest znany jako patron tonących, mostów, chroniący przed powodzią, więc wszystko by się zgadzało. Być może tu właśnie w czasie zagrożenia powodzią chronili się mieszkańcy Ratowic, a potem chcąc podziękować świętemu, postawili mu pomnik.
- W którymś roku była tu wielka powódź i ludzie po jakimś nabożeństwie szli tu z chorągwiami, z pieśniami na ustach - przypomina sobie pani Władysława. - I tu się zatrzymali, bo dalej woda była. Od początku wiedzieliśmy, przed czym chroni Nepomucen. Może w jakimś sensie i nas ochronił w czasie wielkiej powodzi, bo woda faktycznie nigdy tu nie doszła.
- Konsultowaliśmy się z dawnymi niemieckimi mieszkańcami Ratowic, przez długie lata mielimy też we wsi autochtonkę, ale niewiele mamy informacji o tym Nepomucenie - mówi Beata Jagielska. - Były na pewno takie przekazy, że jest to pamiątka po którejś z wielkich powodzi, ale bez szczegółów i potwierdzonych źródeł.
Co ciekawe, ta wysoka woda miała przyjść nie od strony Odry, tylko od Widawy, która jest jakieś 5-6 km stąd.
- I figurę postawiono podobno właśnie w tym miejscu, do którego wtedy woda z Widawy dotarła - dorzuca sołtys Jagielski. - Ile w tym prawdy? Nie wiemy, ale to jest możliwe, bo teren płaski, a Widawa płynie niedaleko w okolicach Chrząstawy, więc woda mogła tu podejść z tej strony.
Przykład
- Planujemy postawienie tu, obok figury, tablicy - opowiada pan Jakub. - Będzie podobna do tych, które już stoją w Ratowicach, opowiadają o lokalnej historii, opisują najciekawsze miejsca we wsi. Dobrze, żeby ludzie poznali historię tej figury.
A zmiany po renowacji są zauważalne już na pierwszy rzut oka.
- Teraz mamy tu efekt zbliżony do założeń autorskich, tak nam się przynajmniej wydaje na tym etapie - mówi Magdalena Waleszczyk z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków we Wrocławiu. - Brakuje jeszcze jednego elementu w postaci zamknięcia tej niszy z przodu, tzw. latarni umarłych. Reszta jest kompletna. Mamy wszystko odtworzone, zrekonstruowano złocenia na płycie inskrypcyjnej na froncie cokołu. Również otoczenia zabytku jest zrewaloryzowane. Zdjęto szczelną nawierzchnię z kostki granitowej, która powodowała zawilgocenie obiektu. Wykonano też prace z podbudową obiektu, która jest stabilna i mam nadzieję, że na kolejne 100 lat jest zabezpieczona.
- Bardzo wysoko oceniam takich nielicznych, niestety, mieszkańców, którzy jak pan Jakub angażują się w ratowanie zabytków i biorą sobie na głowę dodatkowe, bardzo kosztowne obciążenia mówi sołtys Ratowic. - Tutaj determinacja i wieloletnie starania doprowadziły do tego, że mamy Nepomucena jak nowego. Cieszę się, że mogę wspierać taki e inicjatywy, bo jest to bardzo ważne dla lokalnej społeczności. To piękny przykład lokalnego patriotyzmu, który popieram całym sobą.
- Pan Jakub to wyjątkowy właściciel zabytku, bardzo zaangażowany w renowację figury - mówi Maria Gąsior. - Dużo sam zrobił i ma świetne podejście do zabytku.
Takie zdanie potwierdza Magdalena Waleszczyk z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków: - Wspaniale oceniam takie zachowanie właścicieli. Przykład gody polecenia i godny naśladowania. Właściciel angażował się na każdym etapie, współpraca była bardzo dobra. Udało i się zrealizować konserwację i jestem bardzo zadowolona z efektu. Myślę, że właściciel również jest usatysfakcjonowany.
Kim być Jan Nepomucen?
Według tradycji ludowej Jan Nepomucen był nie tylko patronem tonących i chronił nie tylko przed powodzią, ale i zasiewy przed suszą. Dlatego figury Jana Nepomucena (tzw. nepomuki) można spotkać jeszcze dzisiaj przy drogach w sąsiedztwie mostów, rzek, ale również na placach publicznych i kościelnych oraz na skrzyżowaniach dróg - jest dużo zwłaszcza na Dolnym Śląsku. W naszym powiecie mamy figury tego świętego choćby w Oławie w Rynku lub przy kościołku św. Rocha czy w Oleśnicy Małej przed pałacem. Skąd u nas takie powodzenie akurat tego świętego?
To czeski święty, beatyfikowany w 1721 roku, ale już wcześniej uchodził za patrona Czech. Ponieważ o jego kult zadbali jezuici, szybko rozprzestrzenił się on na ościenne kraje, trafił między innymi do Polski, Austrii i Niemiec.
Jan Nepomucen był postacią historyczną - arcybiskup Pragi powołał go nawet na swojego wikariusza generalnego, co było wielkim zaszczytem, bo urząd ten dawał Janowi pierwsze miejsce po metropolicie w diecezji. Podczas trwającego sporu między królem Wacławem a arcybiskupem Pragi Jan, będąc mediatorem, został wraz z innymi uwięziony przez porywczego króla i poddany przesłuchaniom, a nawet torturom. Potem, gdy kapłan był już bliski śmierci, na pół żywego Jana zrzucono w nocy z mostu Karola IV do rzeki Wełtawy, która przepływa przez Pragę. To miejsce na słynnym moście turyści mogą do dziś oglądać, bo stoi tam pierwowzór wszystkich nepomuków - wokół głowy Jana Nepomucena widać pięć gwiazd, symbolizujących pięć cnót męczeńskich, tworzących aureolę, która ponoć miała ukazać się w miejscu wrzucenia go do rzeki. Pomnik ten ustalił kanon dla ikonografii, kolejne przedstawienia opierały się na pomniku praskim.
Ludowa legenda głosi, że przyszłemu świętemu przywiązano kamień młyński do szyi i że kamień ten się urwał, a wtedy niezwykła jasność obudziła mieszkańców Pragi, zaś król, widząc ich poruszenie odbył pokutę. Ciało Jana wyłowiono z rzeki dopiero po jakimś czasie i pochowano w kościele Świętego Krzyża na rzeką, potem przeniesiono je pod praską katedrę do grobowca z napisem: Johannes de Pomuk.
Według niektórych źródeł Jan Nepomucen zginął, bo nie chciał zdradzić tajemnicy spowiedzi żony króla Zofii, a Wacław IV chciał wystarać się o stwierdzenie nieważności małżeństwa, by móc poślubić księżniczkę aragońską Joannę. Od tej pory uważany jest także za pierwszego męczennika tajemnicy spowiedzi i patrona spowiedników oraz szczerej spowiedzi.
Jerzy Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze