Wczoraj pod Pomnikiem Męczenników w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego wypowiadali się publicznie także włodarze naszych samorządów.
Starosta Mirosław Kulesza z PiS przypomniał, że był uczestnikiem tamtych strajków. Niedługo po tym, jak rozpoczął pracę, ZOMO rozbiło dyrekcję Elektromontażu Wrocław, bo znaleźli pistolet. Trzeba więc było się ratować. Później była działalność ulotkowa, ale... - Celem tego spotkania nie jest opowiadać historię, a podziękować tym, którzy oddali wtedy życie, w tym księżom, o czym często się dzisiaj zapomina - mówił. - Wtedy ratował nas Kościół. Wielu działaczy przebywało w kościołach, na plebaniach, tylko później o tym zapomnieli. Mnie dzisiaj nurtuje jednak inna sprawa. Było nas w tej pierwszej "Solidarności" 10 milionów i wtedy wbrew pozorom było łatwo, bo był jeden wróg i wiedzieliśmy, kim on jest. Mieliśmy wspólny cel. Później jakoś dziwnie się to wszystko potoczyło. Dzisiejsze czasy pokazują, jak daleko odeszliśmy od siebie. Wtedy razem walczyliśmy. Dzisiaj jesteśmy w innych partiach, nie mówię, że wrogich, ale - nazwijmy to - konkurencyjnych i walczymy kartkami. To duże osiągnięcie, że nie trzeba wychodzić na ulice. Ten podział, który dzisiaj mamy, jest jednak niezwykle ważny dla przyszłości naszego kraju. Władza nas podzieliła. Dzisiaj mamy, nazwijmy to umownie, prawicę, lewicę i centrum, czyli klasyczne podziały, ale to jest też walka o spojrzenie na rolę naszej Rzeczypospolitej w świecie oraz Europie. O to jest ten element, który tak bardzo nas podzielił, bo ludzie o moich poglądach chcą Polski we wspólnej Europie, ale samodzielnej. Polski, która nie będzie przyjmowała dyktatu z zewnątrz, tylko sama o sobie decydowała i tyle praw, ile będzie chciała zbyć na rzec wspólnoty, tyle zbędzie. To musi być nasza decyzja. Niestety, obecnie są zakusy, żeby te decyzje ograniczały nas w wielu aspektach. W podejściu do życia tradycyjnego, którego my prawicowcy chcemy bronić, w podejściu do wiary, bo widzimy, jak to wygląda w Europie Zachodniej. To, że mamy demokrację, pokazały ostatnie wybory i nie można z tym polemizować, ale nie zgadzajmy się na narzucanie nam dyktatur. Pamiętamy, jak Moskwa kazała nam robić lody według ich receptury. Nie można sobie pozwolić na to, by nasze życie się zmieniło tylko dlatego, że ktoś chce inaczej niż my.
Zdaniem starosty musimy bronic swojej tradycji, wiary i własnych praw. Może - jak stwierdził - w dzisiejszych czasach to źle brzmi, ale zawsze mówiłem to co myślę. Przestrzegł więc, by nie wrócił taki czas i nie trzeba będzie wychodzić na ulicę, by zachować swoją tożsamość. Wiele pokoleń za to ginęło i dzisiaj nie możemy oddać suwerenności.
- Mam nadzieję, że to się nie stanie - dodał. - Że następne pokolenia będą żyły w całkowicie suwerennym kraju, i że nie będą musiały chodzić na akcje protestacje. Że Europa będzie współpracować dla dobra wszystkich narodów. Nie jest prawdą, że Europa jest jednym narodem. Nie. Tworzące ją narody się różnią. Chodzi jednak o to, by współpracując tworzyć dobro również dla naszego kraju, byśmy my na tej współpracy nie stracili. I tego państwu oraz sobie życzę. By nasze kolejne pokolenia zachowały swoją tożsamość, żebyśmy nie utracili tych wartości, za które ginęły nasze pokolenia.
Ze spostrzeżeniami starosty nie zgodził się burmistrz Oławy Tomasz Frischmann. Powiedział, że przychodzi na uroczystości tej rocznicy z szacunku, by oddać cześć ofiarom stanu wojennego, podziękować ludziom, którzy 43 lata temu zakładali Solidarność i walczyli o to, co dzisiaj mamy.
- Przyszedłem też z wielką radością i nadzieję - dodał. - Ta radość i nadzieja wynika z faktu, i tu mam inne zdanie niż starosta, że jesteśmy Europejczykami. Że żyjemy w wolnej Europie, że ta Europa pokazuje nam, w jakim kierunku powinniśmy zmierzać i musimy pamiętać, że wróg jest na Wschodzie. I i tylko tam. Ta nadzieja to także przepiękne słowa księdza proboszcza, który dzisiaj w kościele mówił pięknie o nowym rządzie, o tym, żeby o nas dbał. I to jest ta radość, aby ten nowy rząd doprowadził do tego, aby w Polsce nastąpiło pojednanie. Żeby przed tym pomnikiem i w dniu tak ważnego święta nie musieć poruszać spraw bieżących, a jeżeli już - to tylko optymistycznie, składać hołd tym osobom, które o to walczyły i to jest najistotniejsze. Ta nadzieja, ten nowy promyk zaświecił i dziękuję księdzu proboszczowi za to, że w swoim przepięknym kazaniu zwrócił na to uwagę. Uważam, że dzisiejszy dzień powinien wskazywać szacunek, pokłon dla bohaterów tamtych dni, bo dzięki nim nasz kraj rozwija się dobrze i jest promyk na przyszłość, jeżeli chodzi o zdarzenia z dzisiejszego dnia. Wierzę, że nasz kraj dalej będzie pomyślnie i dobrze się rozwijał dla dobra nas wszystkich
Wójt gminy Oława Artur Piotrowski przypomniał, że gdy wprowadzano stan wojenny, on miał zaledwie 11 lat i niewiele pamięta z tamtych czasów, ale rodzice wychowali go w duchu patriotyzmu i miłości do ojczyzny. Zawsze cenili wolność i była to dla nich, jak i teraz dla niego, jedna z najważniejszych wartości. W związku z tym niezależnie od tego, jaka partia rządzi w kraju czy będzie rządziła, powinniśmy się cieszyć z tej wolności i tego, że podczas zbliżających się świąt Bożego Narodzenia możemy razem usiąść przy jednym stole.
Napisz komentarz
Komentarze