IM Rekord Volley Jelcz-Laskowice - Czarni Rząśnia 3:2 (25:18, 25:19, 15:25, 19:25, 15:9)
IM Rekord Volley Jelcz-Laskowice - Volley Radomsko 3:2 (25:22, 25:22, 24:26, 17:25, 15:12)
Podopieczni Krzysztofa Janczaka i Krzysztofa Pilawy mają za sobą bardzo intensywną końcówkę roku. Najpierw w sobotę 9 grudnia wygrali z Sobieskim Żagań 3:2, o czym pisaliśmy na łamach Gazety, a potem musieli jeszcze rozegrać dwa mecze - 13 grudnia z Czarnymi Rząśnia i 16 grudnia z Volley`em Radomsko. Wszystkie trzy spotkania odbyły się w Centrum Sportu i Rekreacji.
***
W środowy wieczór rozegrano mecz z Czarnymi Rząśnia. Ten zespół po jedenastu kolejkach zajmował siódme miejsce w tabeli, gromadząc szesnaście punktów. Jelczańskie Lwy były trzecie, mając na koncie dwadzieścia jeden oczek. Patrząc tylko na tę statystykę, to gospodarze występowali w roli faworytów, choć trzeba było pamiętać, że w pierwszym starciu tych drużyn, górą byli Czarni.
Siatkarze z Jelcza-Laskowic rozpoczęli mecz bardzo zmotywowani. Grali lepiej, dzięki dobremu przyjęciu wygrywali swoje akcje, potrafili też przeciwników skontrować, co przekładało się na uzyskaną przewagę. Pierwsze dwa sety zakończyli wynikami 25:18 i 25:19.
Kryzys przyszedł w trzeciej partii, w której do głosu zaczęli dochodzić rywale z Rząśni. Gdy szybko udało im się uciec na kilka punktów, uwierzyli, że walka o dobry rezultat jeszcze się dla nich nie skończyła. Rośli z każdą udaną akcją, a "Volley" miał duży problem, by wrócić do poziomu, prezentowanego na początku spotkania. Ostateczny wynik to 15:25, co w tamtej chwili oznaczało 1:2 w meczu. Czwarty set znów był lepszy dla przyjezdnych, którzy potrafili wypracować przewagę i z pełną wiarą zmierzali do tie-breaka. W końcówce miejscowi odrobili kilka punktów, ale to nie wystarczyło, by dogonić rywala. Ta część pojedynku zakończyła się rezultatem 19:25, więc do rozstrzygnięcia potrzebna była piąta partia.
Jelczańsko-laskowicki "Volley" tie-breaki w tym sezonie rozgrywa wyjątkowo często, ale jak na razie żadnych nie przegrywa. W meczu z Czarnymi Rząśnia kapitalną zmianę dał przyjmujący Igor Szymkus. To dzięki jego świetnym zagrywkom, bardzo dobrym akcją i motywacyjnym okrzykom, udało się zdominować rywala w ostatniej partii. Szybko zbudowana przewaga dodała gospodarzom wiary i podcięła skrzydła rozpędzonym gościom. Set zakończył się wynikiem 15:9, a cały mecz 3:2.
Nagrodę MVP przyznano Igorowi Szymkusowi.
***
Zdecydowanie łatwiej miało być w sobotę 16 grudnia, bo do Jelcza-Laskowic przyjeżdżała ostatnia drużyna w tabeli Metprim Volley Radomsko. Ekipa ta nie dość, że nie wygrała jeszcze w tym sezonie meczu, to nie zdobyła choćby punktu. W tym przypadku należało więc uznać, że podopieczni Krzysztofa Janczaka i Krzysztofa Pilawy są murowanymi faworytami nie tylko do zwycięstwa, ale do łatwej wygranej bez straty seta.
Zaczęło się świetnie. W pierwszych dwóch setach (oba zakończone wynikiem 25:22) miejscowi w każdym aspekcie siatkarskiego rzemiosła wyglądali zdecydowanie lepiej od swoich rywali. Trener Janczak chętnie rotował składem, więc jeśli już jego zespół notował słabsze fragmenty, to tylko wtedy, gdy na parkiecie pojawiali się najmłodsi, jeszcze niedoświadczeni zawodnicy, którzy nie złapali zbyt wielu minut w tym sezonie.
Po dwóch partiach wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Sport, a już szczególnie siatkówka ma to jednak do siebie, że do samego końca niczego nie można być pewnym. Przez większość trzeciego seta to Jelczańskie Lwy szły po zwycięstwo, doprowadzając nawet do piłki meczowej przy stanie 24:22, a potem kolejnej przy 24:23. Ostatecznie jednak goście zdobyli kilka punktów z rzędu, wygrywając 26:24.
Jak się potem okazało, był to kluczowy moment dla przebiegu całego spotkania. Goście z Radomska uwierzyli, że są w stanie powalczyć o pierwsze punkty w tym sezonie i w czwartym secie wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności. Przejęli inicjatywę, budowali przewagę, świetnie grali zagrywką i potrafili blokować coraz bardziej sfrustrowanych przeciwników. Wynik 25:17 pozwolił im zagwarantować sobie punkt i przedłużyć ten mecz do piątego seta.
A w tie-breaku... jak zwykle! Jelczańsko-laskowicki "Volley" rozegrał tę partię koncertowo i znów niemała w tym zasługa Igora Szymkusa, który motywował swoich kolegów i zachęcał kibiców do głośnego dopingu. Za dobrą postawę warto pochwalić też Nikodema Wiśniewskiego, który odebrał nagrodę dla MVP. Piąty set zakończył się wynikiem 15:12, więc IM Rekord Volley Jelcz-Laskowice po raz kolejny tryumfował 3:2.
Po sobotnim pojedynku odbyło się klubowe spotkanie wigilijne. Był więc czas na podziękowania, które wygłosił prezes Piotr Piechota: - Dziękujemy za głośne wsparcie z trybun. Tym razem dopingowali nam także burmistrz Bogdan Szczęśniak oraz radni Rady Miejskiej Krzysztof Woźniak i Piotr Stajszczyk. Nie zabrakło też przedstawicieli naszych sponsorów i partnerów. Wszystkim państwu serdecznie dziękujemy za wsparcie. Korzystając z okazji dziękuję też Restauracji Arkadia i pani Aleksandrze Główce za możliwość spotkania na klubowej wigilii i spędzenia sobotniego wieczoru w towarzystwie przyjaciół lokalnej siatkówki. Wielkie ukłony i podziękowania!
Napisz komentarz
Komentarze