Wieża w Psarach jest wyjątkowa, jest też: zapomniana, nieznana, położona w odległym miejscu. Niewiele osób odwiedza to miejsce. Oławski kawałek "średniowiecza"? Tak. Tylko bardzo niszczeje
To nie jest pozostałość czegoś zwykłego, użytkowego. Wieża powstała w XIX wieku - właściciel pięknego pałacu w Psarach, zgodnie z panującymi wtedy trendami i modą, przy swojej posiadłości chciał stworzyć fragment odległej tajemniczej przeszłości, stylizowaną małą formę, zawierającą elementy gotyku o wyglądzie miniaturowej, średniowiecznej twierdzy. Romantyczny architekt stworzył budowlę ze smakiem i wyczuciem detalu. Kamienne granitowe mury, powyżej ceglane, resztki (pozornie) przebudowanych krenelaży, okrągły dach, po prostu piękne, "czyste" średniowiecze. Powstała budowla neoobronna, nawet nie neogotycka, ale stylizowana na gotyk, zawierająca nawarstwienia kolejnych epok i sugerująca poprzednie przebudowy. Bez wątpienia basztę projektował znawca, ktoś kto znał sztukę i dzieje architektury. Po co? Krajobrazowy kaprys bogatego właściciela?
Nasza baszta to konsekwencja epoki romantyzmu, tajemniczej mitycznej przeszłości i rozwoju sztuki teatralnej. Większość ówczesnych kompleksów pałacowych w swoich założeniach miało "świątynie dumania", powszechnie budowano ruiny, niektóre "antyczne", nawiązujące do historii Rzymu, Grecji, inne do baśniowego, rycerskiego średniowiecza. Tak budowano również w Psarach. Na obrzeżach pięknego parku pałacowego, nad małym zalewem (stawem), zbudowano teatr letni z dużą drewniano-kamienną sceną, basztą z fragmentem muru. To wszystko tworzyło piękne tło - scenografię do wielu przedstawień. Do Psar przyjeżdżały zespoły aktorskie nie tylko z Wrocławia, także z wielu innych znanych teatrów, spektakle przyciągały również okoliczną arystokrację, sąsiadów - jak mówimy w Polsce - ziemian.
Znamy ten ciekawy zabytek od lat, ale jego stan obecnie szybko ulega pogorszeniu. Niestety, nie za sprawą sił przyrody i naturalnej dekapitalizacji. Wieża jest świadomie rozbierana, podcinana. W tym roku wieża pękła na połowę, co widać na zdjęciach, stoi na małych słupkach, grozi zawaleniem i jest bardzo niebezpieczna. Może ktoś pozyskuje materiał budowlany? A może to "zabawa" z nudów? Zapewne nikomu na tej wieży zupełnie nie zależy. Teren wokół jest coraz bardziej zaniedbany. Niedawno wycięto przylegający do obiektu przypałacowy park, który był pełen egzotycznych gatunków roślin przywożonych tu z całego świata. Parku również szkoda, był naprawdę wyjątkowy, a gatunki roślin godne prawdziwego ogrodu botanicznego. Dzisiaj już go nie ma.
Wieża jest niszczona od wielu lat, ale wcześniej stała dosyć pewnie, wyglądała lepiej. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych we wnęce obiektu znajdował rzeźbiony kamienny herb Hoverdenów, właścicieli posiadłości. Jak wiemy, ktoś wspiął się wysoko na wieżę i opisywany herb ukradł. Wewnątrz wieży możemy dostrzec pozostałości drewnianych kondygnacji (stropów), a więc najprawdopodobniej baszta umożliwiała również podziwianie krajobrazu z wysokości. W opracowaniu "Oława i okolice" (WDW, Wrocław 2019) podano wersję, że opisywany obiekt jest "pałacykiem myśliwskim". Trudno się zgodzić z tą koncepcją, bo to jednak był teatr.
Co dalej ze "średniowieczną" wieżą? Obiekt zapewne niebawem runie, konieczne jest niezwłoczne (tzn. natychmiastowe) działanie ratunkowe, podmurowanie obiektu czymkolwiek (dosłownie), żeby tak zabezpieczony doczekał starannej odbudowy. Czy ktoś, ktokolwiek się tego podejmie? Czy konserwator spróbuje uratować tą małą perełkę dawnej architektury? Cuda się zdarzają, ale jest ich coraz mniej i lepiej w nie nie wierzyć.
To wkrótce może nie mieć większego znaczenia. Jeśli dojdzie do katastrofy budowlanej, dawna wieża pozostanie już tylko nieodległym wspomnieniem, utraconym symbolem (kultury?) naszych czasów.
Przemysław Pawłowicz
Napisz komentarz
Komentarze