- Jak zwykle o tej porze roku poruszamy temat dróg - zaczął swoją wypowiedź radny Robert Jadczak (Koalicja 2018-2023). - Cieszę się, że tegoroczny przetarg na remonty został szybko ogłoszony i rozstrzygnięty. 30 stycznia na facebookowym fanpage`u sołectwa Miłoszyce, gdzie obserwujących jest 2300 osób, przeprowadziliśmy szeroko zakrojoną akcję, zachęcającą mieszkańców, by zgłaszali ulice do remontu. Na mój numer otrzymałem ponad 500 SMS-ów. Nie będę przytaczał ich treści, bo nie wypada publicznie mówić o tym, jakie epitety wymierzono w moim kierunku. Zapewne każdy z sołtysów mierzy się z czymś takim co roku. Robimy bardzo wiele, państwo o tym wiecie, mieszkańcy czasami nieco mniej, bo nie każdy ogląda sesje RM. Być może zabrzmi to nieco kampanijnie, ale chciałbym zaapelować do wszystkich kandydatów, którzy będą startować na burmistrzów i radnych - jeżeli w tym roku mamy przeznaczone 450 tys. na remonty dróg, to zróbmy wszystko, aby w przyszłości przeznaczać dużo większe kwoty. Nie wiem, jak długo wraz z innymi sołtysami będziemy w stanie wytrzymywać tę presję. Powiem szczerze, że ja mieszkańców rozumiem. Miasto jest ważne, to nasza duma, chcemy, by się rozwijało i piękniało. Wioski też nie stoją w miejscu, ale wciąż największą bolączką są drogi gminne. Nasze miejscowości są dla nas jak małe ojczyzny, ale czujemy, że drogi wciąż są piętą Achillesową. Zróbmy wszystko, żeby to szło tak, jak trzeba. Bardzo dobrze, że w zeszłym roku w wielu przypadkach zaczęliśmy stawiać na technologię asfaltu i dalej idźmy w tę stronę. Rozumiem, że wszędzie takiej nawierzchni nie położymy, bo chociażby tam, gdzie trwają prace budowlane czy montowane są przyłącza, nie ma to sensu. W takich miejscach będzie tłuczeń. Ale tam gdzie się da, róbmy asfalt. Na przykładzie Miłoszyc powiem w szczególności o ul. Bocznej, czyli najstarszej ulicy w naszej miejscowości. Piszemy w tej sprawie wnioski od wielu lat, ulica Boczna to priorytet. Dwa dni temu w wystosowałem kolejne pismo, poparte esemesami i bardzo bym prosił, żeby się nad nim pochylić. Jeżeli środków w budżecie zabraknie, to na pewno poprzemy zmiany w uchwale budżetowej, żeby fundusze zwiększyć. Dołóżmy wszelkich starań, żeby remonty ruszyły jak najszybciej. Zdaję sobie sprawę, że to zależy też od pogody, ale nie zwlekajmy. Na ostatnim zebraniu sprawozdawczym pojawiło się pięćdziesiąt osób, zwykle przychodzi kilkanaście. To potwierdza, jak ważny jest to temat.
Radny, będący jednocześnie sołtysem Miłoszyc, pytał również o planowany termin zakończenia ulicy Dziuplińskiej, a także o ograniczenie prędkości przy ul. Wrocławskiej: - Chodzi konkretnie o miejsce po prawej stronie, jadąc od Wrocławia, gdzie powstało duże osiedle. Należałoby tam wykonać oznakowanie pionowe, informujące o ograniczeniu do 50km/h. Kierowcy pędzą, a ci włączający się do ruchu nie zawsze są w stanie ocenić, z jaką prędkością porusza się nadjeżdżający pojazd. A to już praktycznie jest teren zabudowany...
Ostatni drogowy temat dotyczył dziury na wyniesionym przejściu dla pieszych przy miejscowym stadionie. To co prawda droga powiatowa, ale radny poprosił gminne władze o interwencję w Powiatowym Zarządzie Drogowym.
Do poruszonych spraw zbiorczo odniósł się wiceburmistrz Romuald Piórko: - Pański wniosek trafił do mnie, zawierał nawet ulice prywatne, ale rozumiem, że czasem piszemy pewne rzeczy z rozpędu. Zgadzam się co do tego, że rzeczywiście jest problem. Nie ma wątpliwości i nie dotyczy to tylko Miłoszyc czy Jelcza-Laskowic, ale wszystkich miejscowości na terenie naszej gminy. Nie mamy w budżecie pieniędzy na zrobienie każdej drogi. Nawet jakbyśmy mieli, to po dwóch latach część z nich byłaby w jeszcze gorszym stanie niż obecnie. Poprawiliśmy ulicę Sportową w J-L, przy wyjeździe z miasta w kierunku Miłoszyc. I co z tego wyszło? Zrobiliśmy ją raz, potem wykonawca poprawiał z własnych pieniędzy i niewiele to dało. Dlaczego? Co druga działka w tych okolicach to inwestycja, więc wylewanie tam asfaltu czy robienie drogi docelowej mija się z celem. Ludzie się budują, rozjeżdżają nawierzchnię i po krótkim czasie ona znów jest do naprawy. Mamy więc pięć działek pustych, na szóstej ktoś mieszka, potem osiem pustych i znowu ktoś mieszka. W międzyczasie inni się budują, kopane są przyłącza itp. Na pewno w takich miejscach nie będziemy robić trwałych inwestycji. Za nami inwestycja na Sadowej w Miłoszycach i tam miało to sens, bo ul. Sadowa praktycznie w całości jest już zabudowana. Mieszkańcy są zadowoleni, nie słyszałem jeszcze próśb o budowanie progów zwalniających, choć pewnie lada moment takie wnioski się pojawią. Pan radny mówił też o kwotach. Proszę pamiętać, że chodzi o remonty cząstkowe na nawierzchniach asfaltowych i łatanie dziur po zimie. Mamy na to 458 tysięcy zł, co powinno wystarczyć. Jeśli chodzi o drogi szutrowe, to w budżecie jest na ten cel milion zł. Część dróg będziemy chcieli pokryć asfaltem, a po kilku latach eksploatacji, gdy pojawią się dziury, wrócimy do remontów cząstkowych. Nie mówmy też, że gdy pieniędzy braknie, to radni po prostu przegłosują zmiany w budżecie. Burmistrz nie ma w urzędzie mennicy... My musimy z czegoś zabrać, żeby gdzieś indziej dołożyć. A nie ruszymy pieniędzy z inwestycji, które już trwają i w przypadku których podpisane są umowy. Odpowiadając na pytanie o terminy, w przypadku drogi z Miłoszyc do Dziupliny, wykonawca ma czas do sierpnia tego roku, a z Dziupliny do ul. Oleśnickiej w Jelczu-Laskowicach powinno się udać do końca roku. Oczywiście wystąpię do Powiatowego Zarządu Drogowego w sprawie wspominanej dziury na wyniesionym przejściu i ograniczenia prędkości przy ul. Wrocławskiej.
Opiniują, ale po co?
Korzystając z czasu przy mównicy radny poruszył też inny temat.
- Jako sołectwo dostajemy z urzędu pytania o wyrażenie opinii w sprawie różnych inwestycji - mówił. - Taką prośbę otrzymaliśmy w sprawie firmy, która chciała robić przetwórstwo plastiku. Jak działa ten mechanizm? Pytacie nas, my wyrażamy kategoryczny sprzeciw, że żadnej fabryki z plastikami nie chcemy, ona i tak powstaje, a okoliczni mieszkańcy żyją w potwornym smrodzie. Słyszeliśmy, że miał tam być mielony plastik, a w naszej opinii jest raczej topiony. Sprzeciwialiśmy się też farmie fotowoltaicznej i również nie miało to żadnego znaczenia... Proszę o wyjaśnienie, jak to działa.
Odpowiedział zastępca Bogdana Szczęśniaka - Romuald Piórko: - Decyzję środowiskową wydaje burmistrz, ale tylko wtedy, gdy taka decyzja jest wymagana. Prawdą jest, że występujemy do sołectw czy mieszkańców o opinie, ale te opinie nie są wiążące. Burmistrz się nimi podpiera i może np. zdecydować o odmowie ustalenia warunków środowiskowych, ale to nie sprawia, że w tym momencie temat można uznać za zakończony. Zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego, przy każdej decyzji należy poinformować o możliwości odwołania. Dlatego piszemy o tym, że strona ma 14 dni na odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. SKO sprawę rozpatruje i ma prawo skorzystania z dwóch dróg. Zgodnie z pierwszą może nawet zmienić decyzję burmistrza. Zwykle jednak wybiera tę drugą, oddając sprawę burmistrzowi do ponownego rozpatrzenia, wskazując na co należy zwrócić uwagę. Wszystko wynika z przepisów. Jak ustawodawca ustalił, że wiatraki mają być w odległości 700 metrów od zabudowań, a mamy 701, to burmistrz nie może wydać decyzji odmownej. Zgadzam się, że opisywany przypadek może być dla mieszkańców uciążliwy, ale tak już jest, że różne podmioty szukają kruczków, by swoje cele zrealizować.
Robert Jadczak dopytywał, co w takim razie ludzie mogą teraz zrobić. Zwłaszcza ci, mieszkający w bezpośrednim sąsiedztwie fabryki.
- Każdy może takie przypadki zgłaszać do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska - przyznał Piórko. - Burmistrz nie ma prawa kontrolowania zakładów przemysłowych lub produkcyjnych. Możemy je kontrolować w zakresie kanalizacji sanitarnej oraz dostawy wody i szamb. To wszystko, na co pozwala nam ustawa.
Napisz komentarz
Komentarze