Sprawę śledzimy od początku i piszemy o niej od 2015 roku. Przypomnijmy. 30 marca minionego roku sąd Rejonowy w Oławie skazał radnego Michała Pakosza i grupą kilkunastu innych osób za to że używając podstępu doprowadzili do sporządzenia nieprawidłowej listy głosujących w wyborach samorządowych 16 listopada 2014. Radnego skazał nie tylko za to, że wpisano go na listę wyborców w okręgu, w którym nie mieszkał na stałe i nie maił takiego zamiaru. Także za to, że namawiał do tego czynu inne osoby. W tym konkretną mieszkankę J-L, która w trakcie dochodzenia przyznała się do winy i poddała dobrowolnej karze (później przyznało się też kilka innych osób).
Wnosząc o karę dla radnego w sądzie pierwszej instancji prokurator Prokuratury Rejonowej w Oławie Tomasz Grajcar oczekiwał kary pozbawienia wolności za każdy z trzech czynów zarzuconych radnemu, łącznie zaś o karę 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 5 lat. Ponadto kary grzywny w wysokości 10 800 zł, orzeczenia obowiązku informowania sądu o przebiegu okresu próby, a także o podanie wyroku do publicznej wiadomości poprzez wywieszenie go w sądzie oraz Urzędzie Miasta i Gminy J-L na trzy miesiące. Karą dla pozostałych oskarżonych miały być maksymalne grzywny.
Obrońcy oskarżonych, w tym radnego, wnioskowali natomiast o umorzenie sprawy lub uwolnienie ich od zarzutów. Wbrew ich oczekiwaniom sąd pierwszej instancji wszystkich uznał za winnych i wszystkim wyznaczył tylko kary grzywny. Tylko karę grzywny otrzymał też radny Pakosz.
Zarówno obrońcy oskarżonych, w tym radnego, jak i prokurator odwołali się od decyzji sądu pierwszej instancji. Apelacja trafiła do Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
*
Pierwsza rozprawa w sądzie apelacyjnym odbyła się 20 lutego tego roku. Sąd poinformował, że oskarżeni nie zgadzają się z wyrokami sądu pierwszej instancji i tak jak poprzednio oczekują uniewinnienia od przepisanych im czynów. W ich imieniu, a także radnego, który był na rozprawie, wypowiedzieli się też adwokaci. Co konkretnie mówili pisaliśmy w nr 8/24 GP-WO.
Na kolejnej rozprawie tj. 6 marca swoje zdanie przedstawił prokurator. Uważa, że kary zasądzone przez sąd pierwszej instancji są rażąco łagodne. Oczekuje takich, o jakie wnioskował w sądzie pierwszej instancji.
- W tej sprawie najistotniejszą kwestią, na którą należy zwrócić uwagę, jest kwestia sprawiedliwości wyroku, ponieważ oskarżeni, którzy przyznali się do popełnienia przestępstwa, zrozumieli naganność swojego postępowania, podali okoliczności zdarzenia, które stały się podstawą skazania innych oskarżonych, czyli można powiedzieć, że w stosunku do nich już samo postępowanie karne odegrało pewna funkcję kary, o której mowa w kodeksie karnym, bo zostali skazani na kary surowsze niż osoby, które do winy się nie przyznały - argumentował.
Dalej tłumaczył, że zarówno ci, którzy przyznali się do winy, jak i ci, którzy się nie przyznali i stanęli przed sądem, znajdują się w takiej samej sytuacji procesowej - są to osoby wcześniej nie karane, mają ustabilizowany tryb życia, to postępowanie jest jedynym postępowaniem karnym, jakie miały w życiu - a nagle okazuje się, że sąd przeprowadza takie różnicowanie, że osoby, które się przyznały, ponoszą surowszą karę (500 stawek dziennych) i to ponad dwukrotnie wyższą niż osoby w tej samej sytuacji, które się nie przyznały do tego samego przestępstwa (180 stawek dziennych).
- Jeżeli to nie jest wewnętrzna niesprawiedliwość wyroku, to szczerze powiedziawszy nie wiem, co nią jest - pytał retorycznie prokurator. - Po drugie oskarżony Michał Pakosz jest osobą, która zainicjowała cały ten przestępczy proceder i gdyby nie jego udział, inne osoby w ogóle nie siedziałyby na ławie oskarżonych. A teraz, wysoki sądzie, mamy sytuację taką, że oskarżony Michał Pakosz za trzy przestępstwa dostaje karę łączna 400 stawek dziennych grzywny, a osoby, które nakłaniał do przestępstwa i popełniły jedno przestępstwo, dostały karę surowszą 500 stawek dziennych grzywny albo kare pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Nie widzę w tym ani sensu, ani logiki, ani racjonalności, ani tym bardziej dyrektyw sądowego wymiaru kary, który miałyby stać za takim różnicowaniem sytuacji oskarżonych.
Prokurator zaakcentował też sytuację jednego z oskarżonych, który jako jedyny z całej grupy w pierwszej instancji przyznał się do popełnienia przestępstwa, ale nie wyraził zgody na skazanie w trybie konsensualnym, czyli nie złożył takiego wniosku o dobrowolne poddanie się karze. Zdaniem prokuratora sytuacja tego oskarżonego powinna być zbliżona do sytuacji, którą mieli oskarżeni skazani w trybach konsensualnych, czyli jego odpowiedzialność karna powinna być złagodzona względem pozostałych oskarżonych. Co do nich prokurator oczekuje natomiast podwyższenia kary i nieuwzględniania apelacji ich obrońców. Odnosząc się do ich treści prokurator stwierdził, że mają one charakter tylko polemiczny. Nie zgadza się z przedstawioną w nich wykładnią czynu z art. 233 par.1 (składanie fałszywych zeznań - od red.), ponieważ nie jest niczym nadzwyczajnym to, że w procedurze administracyjnej odbiera się zeznania na piśmie. Zarzut z art. 248 pkt. 2 (fałszowanie dokumentów wyborczych - od red.) wydaje się natomiast sformułowany z powodu niezrozumienia zarzutu, pod którym stanęli oskarżeni. To nie jest tak, jak wskazywano w apelacji, że zarzuca się oskarżonym, że sfałszowali listy głosujących w wyborach samorządowych. Zarzuca im się to, że podali nieprawdziwe dane, które zostały wprowadzone do rejestru wyborców i w następstwie tego listy głosujących były nierzetelne.
- I nie trzeba tutaj wykazywać, że to miało jakikolwiek wpływ na to, ile osób oddało głos na oskarżonego Michała Pakosza, czy on wygrał czy nie wybrał, bo to absolutnie nie należy do znamion tego przestępstwa -mówił prokurator. - Zresztą oskarżony Pakosz w momencie, kiedy nakłaniał innych do popełniania tego przestępstwa, sam nie wiedział, ile osób na niego odda głos. Wystarczy tylko to, że nakłaniał po to, aby wpłynąć na wynik wyborczy. Skutek tego wpływu nie ma znaczenia dla bytu tego przestępstwa.
Wyrok w sprawie ma zapaść jeszcze w tym miesiącu, czyli przed kolejnymi wyborami samorządowymi.
*
W 2014 radny Pakosz startował w wyborach samorządowych z list KWW "Wspólnota Samorządowa" i zdobył mandat w okręgu nr 18 (w wyborach samorządowych 2014 po raz pierwszy głosowano w jednomandatowych okręgach wyborczych, tzw. JOW-y). Do końca tamtej kadencji, czyli do października 2018, sprawa, w której był podejrzany, wciąż była na etapie dochodzenia. Tymczasem Michał Pakosz wystartował w kolejnych wyborach samorządowych, tj. w roku 2018. Tym razem z listy Prawa i Sprawiedliwości. Zdobył mandat radnego RM w Jelczu-Laskowicach i cały czas go sprawuje.
Po rozprawie sądowej 20 lutego powiedział, że nam, że czuje się niewinny i takiej decyzji sądu oczekuje. - Jak by się jednak to nie skończyło dla mnie, życie toczy się dalej, bądźmy jednak dobrej myśli - skomentował.
Jak widać, on jest dobrej myśli, bo kilka dni temu na swoim profilu w mediach społecznościowych oficjalnie poinformował, że wystartuje także w nadchodzących wyborach samorządowych. Tym razem ubiega się o mandat radnego Rady Powiatu w Oławie w okręgu obejmującym Miasto i Gminę Jelcz-Laskowice z listy KWW Wspólnie dla Ziemi Oławskiej, której liderem jest Artur Piotrowski, obecny wójt Gminy Oława ubiegający się o reelekcję.
*
Kodeks wyborczy nie pozostawia złudzeń, że osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego, czego chce w tej sprawie prokurator, nie ma biernego prawa wyborczego (art. 11 ust. 2 pkt. 1 kodeksu), czyli nie może kandydować.
Napisz komentarz
Komentarze