Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej, w piątek 22 marca, Szczęśniak ogłosił: - Po rozmowach podjąłem dwie nieodwracalne decyzje, dotyczące odwołania z funkcji zastępcy burmistrza do spraw infrastruktury i inwestycji, pana Romualda Piórki oraz odwołania z funkcji zastępcy ds. komunalnych, oświaty i spraw społecznych, pana Marka Szponara. Są to decyzje nieodwołalne, będzie się teraz toczyła formuła formalno-prawna i mam prośbę do państwa radnych o niezadawanie mi pytań w tej kwestii.
Z relacji radnych wynika, że wszyscy obecni na sali byli w szoku. Choć burmistrz w wywiadzie dla naszej gazety zapowiadał, że jakieś zmiany nastąpią, to większość spodziewała się, że dopiero po ewentualnym zwycięstwie w wyborach.
Podczas posiedzenia RM o szczegóły decyzji pytał radny Łukasz Dudkowski (Prawo i Sprawiedliwość): - Gdyby pan burmistrz był uprzejmy i mógł nam trochę więcej powiedzieć. Zasługujemy na to jako radni, ale też zasługują mieszkańcy. Rozumiem, że to pokazuje, że pan burmistrz jest otwarty na dialog przed wyborami ze wszystkimi ugrupowaniami, natomiast ta zmiana jest nie tyle szokująca, co jednak znaczna pod koniec kadencji. Proszę powiedzieć coś więcej.
Bogdan Szczęśniak odrzekł, że nie będzie odpowiadał na pytania w tej kwestii, ale obiecał, że niebawem "pewne działania się potoczą i pojawi się publiczna informacja".
Dudkowski mówił dalej: - Nie jestem od tego, żeby panu burmistrzowi doradzać, choć pewnie jako radni tak naszą rolę przez ostatnie pięć lat traktowaliśmy, natomiast przydałoby się jakieś oświadczenie albo informacja, bo ta decyzja będzie rodzić spekulacje, związane z powodami odwołania wiceburmistrzów. Myślę, że mieszkańcom taka informacja się należy.
Co miały oznaczać słowa burmistrza, który zapowiadał "pewnie działania i publiczną informację"? Jeszcze tego samego dnia w mediach społecznościowych pojawiło się zaproszenie na niedzielną konwencję Koalicji dla Jelcza-Laskowic (piszemy o niej na s. 13). Na grafice obok zdjęcia Bogdana Szczęśniaka znalazły się dwa znaki zapytania plus napis "zastępcy". Można się więc było spodziewać, że nazwiska nowych wiceburmistrzów poznamy już dwa dni po ogłoszeniu odwołania Marka Szponara i Romualda Piórki.
Podczas konwencji Bogdan Szczęśniak mówił: - Burmistrz musi mieć w swoim otoczeniu osoby, co do których ma zaufanie. Skarbnik, sekretarz i zastępcy to ścisłe grono współpracowników. Pewne decyzje podjąłem i ogłosiłem parę dni temu na sesji Rady Miejskiej. Nie powiedziałem jednak o jeszcze jednej, suwerennej decyzji, do której nikt nie mnie przymuszał. Moim pierwszym zastępcą, który będzie zajmował się nadzorem nad inwestycjami, architekturą i dotacjami, będzie Dariusz Koprowski, obecny sekretarz miasta. Z panem Darkiem współpracuję od 7 lat. Wcześniej go nie znałem, pracował we Wrocławiu, w Urzędzie Marszałkowskim, a także w agendach Urzędu Miejskiego. Ogłosiłem konkurs na sekretarza i wtedy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Przez 7 lat był lojalny, kompetentny, nie powiem, że wierny, bo nie jest kobietą, ale coś w tym stylu... Można mu ufać, ja mu ufam.
Temat zastępcy ds. inwestycji został przemilczany. W kuluarach mówi się, że faworytką do objęcia tej funkcji przy ewentualnej wygranej Bogdana Szczęśniaka jest Karolina Kolado, obecna radna, która pięć lat temu startowała z list Prawa i Sprawiedliwości, a obecnie walczy o mandat z "Koalicji dla Jelcza-Laskowic". Oficjalnie jednak nikt tego nie potwierdza.
Podczas sesji Rady Miejskiej pytanie o ewentualne odprawy dla odwołanych wiceburmistrzów zadał Michał Wolski, radny i kandydat na radnego z ramienia Wspólnoty Samorządowej-Lokalnych Patriotów, a także potencjalny zastępca Piotra Stajszczyka, jeśli ten zostanie burmistrzem.
- Proszę o informację, czy podjęte dziś decyzje pana burmistrza wobec swoich zastępców niosą za sobą konsekwencje finansowe - mówił Wolski. - Spróbujemy z tego odczytać coś więcej...
Odpowiedziała skarbnik Elżbieta Harań-Klimek: - Panowie wiceburmistrzowie zostali powołani na swoje funkcje, ale posiadają również umowy o pracę. Obowiązują ich więc takie same zasady, jak w przypadku każdego innego pracownika. Czy ciągnie to za sobą konsekwencje finansowe? Oczywiście, natomiast w związku z tym, że mamy rok wyborczy, te konsekwencje finansowe zostały przewidziane w budżecie, bo takie są zasady przy planowaniu budżetu.
Romuald Piórko i Marek Szponar otrzymają więc równowartość trzymiesięcznego wynagrodzenia.
***
Odwołanych wiceburmistrzów poprosiliśmy o komentarz. Romuald Piórko przyznał, że o decyzji swojego przełożonego dowiedział się dopiero podczas sesji Rady Miejskiej: - Mówiąc szczerze nie dostałem jeszcze żadnych dokumentów, więc występuję formalnie do burmistrza o przekazanie mi zarządzenia o odwołaniu. Kiedy się dowiedziałem? Podczas sesji. Wcześniej nie miałem pojęcia, że taka decyzja zapadła. Rozmawialiśmy o tym, że nastąpi zmiana zastępców w ewentualnej nowej kadencji, ja także powiedziałem burmistrzowi, że nie chcę już pracować, więc bez względu na to, kto wygra, po wyborach nie kontynuowałbym pracy na dotychczasowym stanowisku. O tym, że zostaję odwołany już teraz, dowiedziałem się jednak w trakcie sesji. Taka decyzja to prawo burmistrza i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Tyle, że to prawo nie zwalnia z bycia przyzwoitym...
Skoro wciąż (rozmawialiśmy 26 marca) nie było decyzji na piśmie, to zapytaliśmy Romualda Piórkę czy obecnie świadczy stosunek pracy. Odpowiedział: - Nie, w tej chwili nie pracuję. Jestem dostępny, ale nie pracuję, bo skoro zostałem odwołany 22 marca to nie mam prawa do podejmowania jakichkolwiek decyzji. To byłaby uzurpacja władzy. Oficjalnie pisma nie dostałem, ale formalnie o nie występuję. Bo tak naprawdę nie wiem, czy to był żart na prima aprilis czy poważne podejście.
- Ma pan żal do burmistrza Bogdana Szczęśniaka?
- Oczywiście, przecież do końca kadencji zostało raptem 30 dni. Można było dokończyć kadencję, a w nowej - jeśli pan burmistrz Szczęśniak wygrałby wybory - powołać nowych zastępców. I tyle... Tak jak wspomniałem, nawet nie chciałbym być dłużej wiceburmistrzem, ale wydaje mi się, że można było to zrobić w sposób cywilizowany. Trudno, żebym był zadowolony, gdy po ponad dziewięciu latach wspólnej pracy otrzymałem takie podziękowanie. Nie ja zdecydowałem jednak, w jaki sposób tę współpracę zakończymy. Każdy odpowiada za siebie.
Marek Szponar na nasze pytania odpowiedział krótko: - Informacja o odwołaniu mocno mnie zaskoczyła. Nie znam jej powodów i zupełnie jej nie rozumiem. Do czasu otrzymania decyzji na piśmie, nie będę jej komentował.
Napisz komentarz
Komentarze