"Galaretowata", czyli śliska, może wypaść z ręki czy zlecieć z łyżeczki, drży, trzęsie się, nie wiadomo, w którąś stronę upadnie - krótko mówiąc jest niestabilna. I to jest chyba najlepsze określenie na to, co dzieje się w lokalnej polityce Oławy i powiatu oławskiego.
Powiat wydaje się bardziej stabilny - wiadomo, kandydatem na starostę oławskiego jest doświadczony Marek Szponar, bo tak chce szefostwo PO, choć nadal wielu radnych ma wątpliwości. Była ponoć nawet kandydatura Przemysława Pawłowicza spoza Rady, która mogłaby pogodzić wszystkich, ale upadła. Przypomnijmy, że Pawłowicz - doświadczony samorządowiec, pełniący już ważne funkcje - w ogóle zrezygnował z kandydowania w tych wyborach, gdy okazało się, że zamiast niego jedynką na liście ma być Karolina Kaczor - bez jakiegokolwiek doświadczenie w samorządzie. Trudno, aby w takiej sytuacji nie miał przeciwników nawet we własnym obozie - przypomnijmy, że jej tato jest szefem struktur powiatowych PO.
Gdy zapytać szefów rodzącej się koalicji większościowej w powiecie (Kaczor, Hołyński, Piotrowski) - wszystko jest ustalone. Biorą władzę, a starostą jest Szponar. Gdy jednak zapytać radnych, którzy swoim głosowaniem mieliby to sprawić - słyszę wątpliwości. Przypomnijmy, że rodząca się większość (10:9) jest wątła. A że głosowanie jest tajne, mogą być niespodzianki, na co tylko czeka PiS z Łukaszem Dudkowskim jako kandydatem na starostę. Wygląda więc na to, że układająca się większość będzie musiała solidnie popracować nad zdyscyplinowaniem swoich radnych.
Cóż, podobno zaraz po niedzieli wszystko ma być jasne, ale - jak mówił Józef Hołyński - wielu radnych jest nowych, więc nie można do końca zawierzyć, czy zagłosują zgodnie z ustaleniami, zatem tak naprawdę wszystko okaże się dopiero we wtorek - podczas pierwszej sesji nowej Rady Powiatu. Co ciekawe, gdy dojdzie do starcia Szponar kontra Dudkowski, bardzo możliwe jest, że tu - mimo bycia poza rodzącą się koalicją - BBS poprze Marka Szponara.
Bardzo to wszystko skomplikowane. Wynika z tego, że nawet gdy się wygra wybory, nie zawsze łatwo to zwycięstwo skonsumować.
Nie inaczej, jeśli nie jeszcze bardziej skomplikowanie, jest w Oławie, gdzie wciąż nie wiadomo (to informacja na wczoraj), czy w ogóle jakakolwiek koalicja powstanie. Taka oczywista, będąca kontynuacją dotychczasowej, to jest BBS-PiS. Tyle tylko, że burmistrzowi Frischmannowi nie zawsze po drodze z PiS (przynajmniej jeżeli chodzi o pewne wartości), a tamtą koalicję, która się zakończyła 30 kwietnia, tłumaczył głównie tym, że taki (czyli pisowski) jest rząd, a rząd to pieniądze na rozwój miasta itp. Z tego punktu widzenia teraz najlepszą koalicją dla Oławy byłaby BBS-PO, czemu obecny burmistrz zdaje się nie być mocno przeciwny (bo miasto Oława jest najważniejsza), ale to wydaje się niemożliwe, choćby z uwagi na dotychczasowe wzajemne trudne, a nawet bardzo trudne relacje, w tym przebieg kampanii. Podobno było zebranie w PO, na którym głosowano, czy w ogóle jest możliwa koalicja z BBS, ale tylko jeden członek uznał, że to jest realne. Inni byli przeciw.
Co zatem dalej? Możliwa jest cicha koalicja, bez jej formalizowania i ogłaszania, czyli PO będzie popierało BBS w tym sprawach, gdzie się zgadzają, np. przeprawa mostowa czy obwodnica Oława. To jednak byłoby znaczącym utrudnieniem dla rządzenia miastem. Burmistrz nigdy nie mógłby być pewien tego, jak radni zagłosują (co miał w poprzedniej kadencji w pakiecie wraz z koalicją z PiS). Czy się na to zdecyduje? Czy jednak wybierze spokojniejszą i sprawdzoną koalicję z PiS? A może do wtorku padnie jeszcze jakaś nowa propozycja? Podobno wszystko wciąż jest możliwe, jak powtarzali mi przedstawiciele zarówno PO, BBS jak i PiS. Wszystko rozstrzygnie się więc we wtorek podczas głosowania nad kandydaturą przewodniczącego Rady Miejskiej w Oławie - czyli na pierwszej sesji w nowej kadencji.
Jedno jest pewne - lokalna polityka zrobiła się w tej kadencji jeszcze ciekawsza, a na razie wiemy, że niewiele wiemy.
Napisz komentarz
Komentarze