Położone było po południowej stronie ul. Portowej, ok. 350 m od ul. Zwierzynieckiej. Akwen był mały, orientacyjne wymiary to 50 x 50 m. Domniemywam, że powstało w wyniku pozyskiwania piasku przez pobliską fabrykę cegieł wapienno-piaskowych, która wydobywała go na niewielkiej powierzchni, ale kopiąc bardzo głęboko. Z czasem wyrobisko wypełniło się wodami gruntowymi. Istotne było to, że lustro wody ustabilizowało się na poziomie ok. dwóch metrów poniżej poziomu przyległych terenów. Brzegi były niemal prostopadłe, dojście do wody było tylko w płd.-zach. rogu wyrobiska i tu była niewielka plaża. W tym też miejscu zakładowa straż pożarna wybudowała pomost o powierzchni ok 15 m kw.
Woda była znacznie czystsza niż w Odrze czy Oławce. Pewnym kłopotem było to, że w północnej części akwenu było mnóstwo wodorostów. Wyrobisko było głębokie, próby "dosięgnięcia gruntu" nie udawały się. Sądzę, że jego głębokość mogła wynosić nawet 10 m. Świadomość tej głębokości, mimo że już dobrze pływałem, powodowała moje asekuracyjne zachowanie - pływałem w pobliżu południowego i zachodniego brzegu nie dalej niż 5-7 m od nich. Nigdy też nie widziałem, by ktoś z kąpiących się wypływał na środek tego wodnego oczka.
W owych latach cieszyło się ono wśród młodzieży dużą popularnością, na pewno z uwagi na ciepła wodę, ale tylko do głębokości 1,5 m - gdy zanurkowało się głębiej, woda robiła się wyraźnie chłodniejsza.
Częstym gościem na wspomnianym kąpielisku był Zbigniew Jarka. I to z dwóch powodów. Po pierwsze mieszkał najbliżej, po drugie bardzo lubił popisywać się skokami z pomostu na "główkę" i choć tego typu skoki są niebezpieczne, to z uwagi na wspomnianą wcześniej dużą głębokość ani jemu, ani nikomu innemu nic się nie stało.
Jak wspomniałem, kąpielisko było bardzo blisko fabryki cegieł, a jej teren nie był porządnie ogrodzony. Zdarzało się, że chodziliśmy oglądać końcowy etap produkcji cegieł. W hali, która latem była otwarta, znajdowało się kilka urządzeń w kształcie koła o średnicy ok. 1,5 m. W każdym z nich przy ich obrzeżach znajdowało się kilka otworów wielkości cegły. Koło obracając się co 2-3 sekundy wysuwało przez owe otwory gotową cegłę, a kolejny element urządzenia zgarniał je na coś w rodzaju palety.
Wróćmy do kąpieliska. Niestety, nie było ono, choć tak małe, bezpieczne. Zdarzały się momenty grożące utonięciem, jeden z nich zakończył się tragicznie, bo utonął mieszkaniec Ścinawy. Po tym dramacie kąpielisko dość szybko opustoszało.
Teraz po dziesięcioleciach u progu lata zastanawiałem się, co się z nim dzieje. O pomoc poprosiłem mieszkańca Zwierzyńca pana Zbigniewa Siejkę, by zechciał to sprawdzić. Nie było to proste. Teren jest ogrodzony blaszanym płotem, a tuż za nim są wzniesione duże hale zakładu Jack-Pol. By obejrzeć akwen, trzeba przejść przez portiernię, a wcześniej uzyskać zgodę dyrekcji. Pan Zbigniew pokonał utrudnienia i obejrzał wspomniane kąpielisko. O dziwo, jest ono podobne do tego, co można było widzieć przed wieloma laty. Na jego stromych brzegach porasta roślinność, teren wokół jest uporządkowany, a nawet zadbany, dojście do pomostu jest wykaszane, wokół są rozstawione karmniki dla ptaków, widać że aktualny właściciel dba o ten teren. Niestety nie ma plaży.
Jeszcze niedawno ciekawostką tego miejsca był czołg T-55 "Rdzawy", zakupiony przez zakład na licytacji WOŚP. Na pancerzu są odciski dłoni załogi czołgu z serialu "Czterej pancerni i pies". Niestety, obecnie jest on przetransportowany w inne miejsce i z ulicy nie jest widoczny jak dotąd.
Cofnijmy się znów w czasie o te kilkadziesiąt lat. Gdy zakończyła działalność fabryka cegieł, opuszczone przez nią wyrobiska na Zwierzyńcu zamieniły się w słynne i licznie odwiedzane przez oławian "Piaski". To miejsce kontynuowało w pewnym sensie tradycje zapomnianego kąpieliska.
Sulejówek maj 2023
Zygmunt Piskozub
Napisz komentarz
Komentarze