Parafia jest mała, więc ludzie szybko zaczęli o sprawie mówić. Choćby o tym, że wysyłał uczennicy pikantne esemesy - to akurat okazało się nieprawdą. Także o tym, że na parafii robił niewiele, za to miał dużo czasu, aby siedzieć w internecie.
- Dobrze mu tu było, miał wykłady, uczył w szkołach, zmienił auto - opowiada jeden z mieszkańców.
- Gdy parę lat temu zmieniłam profilowe zdjęcie w mediach społecznościowych, napisał do mnie i pytał, dlaczego to zrobiłam, bo przecież na poprzednim ładnie wyglądałam - opowiada była parafianka, dziś pełnoletnia.
- Ludzie komentowali po cichu, a proboszcz B. nadal był na parafii - opowiada mężczyzna znający lokalne układy. - Odprawił Pierwszą Komunię Świętą, jej rocznicę, Boże Ciało, aż do pewnego dnia, kiedy sprawa nabrała tempa i kuria postanowiła zadziałać bez rozgłosu...
To wtedy z dnia na dzień ksiądz proboszcz B. zniknął bez słowa wyjaśnienia. Ludziom, którzy przyszli na niedzielną mszę, nowy administrator powiedział tylko, że jest na zastępstwie, a proboszcz odszedł na własne życzenie.
Próbowałem dotrzeć do księdza B., aby mógł odnieść się do zarzutów, ale to okazało się trudne.
- Ksiądz B. z powodów osobistych złożył rezygnację z urzędu proboszcza w tej parafii - mówi rzecznik prasowy Kurii Metropolitalnej we Wrocławiu ks. Rafał Kowalski. - Została ona przyjęta i aktualnie ksiądz przebywa w miejscu ustalonym z metropolitą wrocławskim. Do tej parafii został zaś skierowany ksiądz, który dba o to, aby wierni byli objęci posługą duszpasterską.
Gdy poprosiłem rzecznika o jakiś aktualny kontakt do księdza, odpisał, że nie udostępniają prywatnych danych bez zgody zainteresowanych. - Sam akurat do niego nie mam numeru, dlatego postaram się zdobyć i zapytać o zgodę - poinformował. Do dnia wysłania tego materiału do druku, a minął tydzień, kontaktu od rzecznika nie otrzymałem. Do numeru telefonu księdza B. udało mi się jednak dotrzeć. Chciałem spytać o jego komentarz do zarzutów. Próbowałem dzwonić kilka razy. Telefon milczał. Na mój esemes z pytaniem, czy chciałby się odnieść do zarzutów, które przedstawiła mu prokuratura, nie odpowiedział.
Mowa nie o jakimś księdzu, jednym z wielu młodych, często przenoszonych z parafii na parafię. Ksiądz B. jest już po sześćdziesiątce, solidnie wykształcony, z tytułem naukowym i dokonaniami, w sieci można zobaczyć jego zdjęcia w towarzystwie najwyższych duchownych. Jest np. takie, gdzie stoi obok ks. arcybiskupa Józefa Kupnego czy ks. prof. dr hab. Włodzimierza Wołyńca podczas uroczystości na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu. Albo z prof. Janem Miodkiem po jego wykładzie na Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu. Albo gdy odprawia mszę przy grobie Jana Pawła II w Watykanie.
Na oficjalnej stronie Kurii Metropolitalnej we Wrocławiu jest informacja, że w parafii, którą zarządzał ks. B., aktualnie jest wakat. Na prywatnym profilu księdza w mediach społecznościowych jest za to informacja, że pracuje w Archidiecezji Wrocławskiej, ale ostatni dostępny publicznie post jest sprzed roku. Parę dni temu jednak ksiądz wchodził na swój profil, by zmienić zdjęcie profilowe i to "w tle". Pojawiła się tam teraz jego czarno-biała fotografia sprzed wielu lat, zrobiona podczas zbiorowej audiencji u papieża. Uduchowiony B. wpatruje się w Jana Pawła II.
Jerzy Kamiński
*
Ze względu na dobro śledztwa, a zwłaszcza dobro dziewczynki, wyłączyliśmy komentarze.