7 czerwca przed sądem stanął kolejny świadek - weterynarz Maurycy S. Sąd chciał wiedzieć, czy może on powiedzieć coś o stanie zdrowia psa Peruna sprzed zabrania go z posesji. To ma znaczenie, bo oskarżone twierdzą, że dokonały odbioru interwencyjnego psa, który przebywał w warunkach zagrażających jego zdrowiu i życiu, więc trzeba go było natychmiast odebrać właścicielom.
Świadek psa kojarzył, choć nie był jego lekarzem prowadzącym. Uczestniczył jednak przy szczepieniu i innej interwencji przy nim. - Ja go tylko szczepiłem, to nie były badania - tłumaczył przed sądem. - Pamiętam też, że raz miał ranę.
Sąd odczytał jego zeznania z kwietnia 2022 roku: - Nie jestem w stanie przypomnieć sobie, w jakiej kondycji był ten pies. Ja go tylko szczepiłem, nie było całościowego badania. Widziałem go dwa razy, nie byłem jego lekarzem prowadzącym. Pamiętam, że kiedyś wieczorem pomagałam go znieczulać, miał wtedy ranę na grzbiecie. Pies był generalnie w miernej kondycji, wydawał się szczupły. Mogę podejrzewać zaniedbania, ale pewności nie miałem. Miał nagnioty.
Obrońca Karoliny P. pokazał świadkowi zdjęcia psa, jakie wykonała jego klientka w dniu odbioru Peruna.
- Czy pana niepokoją te zdjęcia? - pytał.
- Same zdjęcia niepokoją, ale to są tylko zdjęcia - mówił świadek, który zwrócił uwagę, że pies na fotografiach jest wychudzony. - Nie mogę się odnieść do szczegółów. Może być ubytek masy, to widać, ale żeby to ocenić, trzeba by go zbadać, samo zdjęcie nie wystarczy.
Przypomnijmy, że Karolina P. zamiast gminie przekazała odebranego przez siebie psa komuś, ten przekazał go dalej i ostatecznie do dziś nie wiadomo, gdzie aktualnie przebywa, czy w ogóle żyje, więc tym bardziej nie można sprawdzić jego kondycji.
Oskarżyciel posiłkowy pokazał weterynarzowi te same zdjęcia, wykonane przez Karolinę P., ale bez - jak stwierdził - obróbki komputerowej.
- Czy na tych zdjęciach pies jest w tej samej kondycji? - pytał.
- Na tych zdjęciach struktury kostne są nieco inne, niektóre elementy są zbieżne, ale sposób obróbki zdjęć mógł na to wpłynąć - mówił świadek.
*
Ponieważ lekarka prowadząca Peruna wyjechała z kraju i nie mogła być na rozprawie, sąd odczytał jej zeznania, z których wynikało, że pies w 2022 roku był w klinice 5 razy, w sprawie szczepienia, biegunki, badania dysplazji, i właśnie z raną ciętą w okolicy kręgosłupa. Zdaniem weterynarz był chudy, miał odleżyny i ślady po kolczatce na szyi, czemu trudno się dziwić, bo właśnie na kolczatce był przyprowadzony do kliniki.
*
Tego samego dnia sąd zajmował się wnioskami stron, które jeszcze trzeba było rozpatrzyć.
Na pewno będzie powołany biegły z zakresu kynologii, który ma ustalić wartość psa, która przez oskarżenie jest wskazana (2 tys zł), ale obrona chciałaby to określić bezstronnie. To może mieć znaczenie - np. od wartości skradzionego psa można będzie ustalić, czy ewentualnie doszło do wykroczenie czy przestępstwa.
Oskarżyciel posiłkowy wnioskował o powołanie biegłego grafika komputerowego, który mógłby wykazać, czy zdjęcia Peruna były obrabiane komputerowo. Obrona chciała ten wniosek oddalić - jej zdaniem zdjęcia nie były obrabiane komputerowo, "podkręcane", a wcale nie ma dowodów na to, że fotografie przedstawiane przez właściciela nie były poddawane takiej przeróbce, tylko "w drugą stronę".
Sąd nie przychylił się do wniosku oskarżyciela, uznając, że obróbka zdjęć nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia w tej sprawie.
Sąd oddalił też wniosek obrony o przesłuchania kolejnych weterynarzy, którzy badali psa po zabraniu go od właściciela. Zdaniem sądu jest już dokumentacja na ten temat w aktach sprawy, więc szkoda czasu na ponowne przesłuchania przed sądem.
Sędzia zapowiedziała, że być może powoła biegłego, który miałby określić dobrostan psa Peruna. Wtedy oskarżyciel posiłkowy zapytał: - A na jakieś podstawie, skoro psa nie ma? Na podstawie zdjęć tych prawdziwych, czy tych przetworzonych cyfrowo?
Na to pytanie sędzia nie odpowiedziała.
Wtedy oskarżyciel przypomniał, że w sieci są nagrania, które wyciekły ze stowarzyszenia prozwierzęcego, którym kierowała Karolina P., na których ma ona mówić, że dopuszczała się obróbki cyfrowej zdjęć psów, aby wyglądały one gorzej niż w rzeczywistości, co miało znaczenia na wynik zbiórki pieniędzy na leczenie zwierząt.
Na nagraniach, które wyciekły do sieci, a których - przypomnijmy - sąd nie dopuścił jako dowodu w sprawie, jest na przykład fragment wypowiedzi wprost odnoszący się do retuszowania zdjęć, a miałaby te słowa wypowiadać właśnie Karolina P: - Da się to zrobić punktowo. Nie wiem, czy korzystasz ze Snapseeda, ja korzystam z bezpłatnej i nie wiem, czy on ma płatną wersję, ale ja nic nie płacę w każdym razie... Powiem szczerze, ja nie miałam też motywacji, żeby tam przerabiać, jakby kazali przerabiać pieski na stronę, to pewnie lepiej bym się uczyła tego Gimpa, ale, hehehe, my przerabialiśmy jakieś gówna, więc ja nie miałam motywacji, wkurwiał mnie ten program.
A w innym miejscu: - Nawet nie dla mnie, dla ludzi ma wyglądać źle, to jest potrzebne po prostu dla ludzi, żeby to zwierzę wyglądało źle, bo inaczej nie chcą na nie dawać i nie będą się nami interesować...
Oskarżyciel posiłkowy ponowił więc wniosek, aby sąd jeszcze raz rozpatrzył, czy nie warto jednak powołać biegłego z zakresu grafiki komputerowej i sprawdzić, czy zdjęcia Peruna "dla efektu" nie były przerabiane cyfrowo.
*
Obrona zapowiedziała, że wkrótce przedstawi dowody na to, że biegły, który już wydał w sprawie opinię, że Perun nie był maltretowany, nie jest obiektywny, bo zwykle źle odnosi się do organizacji prozwierzęcych.
- Skąd mamy to wiedzieć? - pytał sąd.
- Wkrótce przedłożymy odpowiednie dowody - zapowiedziała obrona.
*
Kolejna rozprawa dopiero po wakacjach.
TU pisaliśmy wcześniej o sprawie:
Napisz komentarz
Komentarze