KGW Bystrzyca otrzymało od Gminy Powidz niedaleko Gniezna i OSP Międzybórz dary dla powodzian z naszego regionu - wodę butelkowaną, pieluchy jednorazowe, środki czystości, gumowce, latarki, baterie, wiadra, sprzęt do sprzątania, osuszacze, suchy prowiant, konserwy, a także karmę dla zwierząt i trzy łóżka polowe, a także kołdry.
- Chcemy, aby te dary trafiły do mieszkańców gminy Oława, którzy są poszkodowani przez powódź - mówi Jakub Turański z KGW Bystrzyca. - Potrzebujemy informacji, komu co konkretnie trzeba dostarczyć. Już poinformowaliśmy Gminę Oława, że mamy takie rzeczy i żeby ewentualnie wskazali osoby, które tych rzeczy potrzebują. Mogą się też z nami w tej sprawie kontaktować sołtysi czy lokalne KGW albo działacze społeczni, którzy znają sytuacje danej miejscowości i wiedzą, komu ta pomoc jest potrzebna.
W tej sprawie z KGW Bystrzyca można się kontaktować poprzez ich stronę na Facebooku.
Dary dla powodzian to jednak nie wszystko. KGW Bystrzyca od kilku dni przygotowuje i dostarcza powodzianom ciepłe posiłki. Gotują codziennie począwszy od wtorku 17 września. Najpierw był gulasz dla sąsiadów ze Starego Górnika, którzy napełniali worki paskiem i układali z nich zapory oraz dla wszystkim, którzy im w tym pomagali, także dla strażaków i żołnierzy. Okazało się, że ciepły posiłek jest mile widziany przez pracujących, dlatego też w środę razem z "Bułą i Spółą" ugotowali grochówkę. Wystarczyło jej dwa dni i zawieźli ją też do Starego Otoku. W piątek zrobiły i zawiozły poszkodowanym leczo, a dzisiaj zrobiły ponad 1600 pierogów, które trafiły do Starego Otoku, Starego Górnika, a także do żołnierzy, którzy cały czas kontrolują wały w Siedlcach.
- Pomagamy, bo czujemy taką potrzebę - mówi Małgosia. - Gdy pierwszy raz zawiozłyśmy tam posiłek i zobaczyłyśmy, jak wiele osób potrzebuje tego ciepłego posiłku, postanowiłyśmy, że będziemy to kontynuować.
- Ale mamy też w Bystrzycy dużo ludzi dobrej woli, którzy widzą, co robimy, więc oferują też nam swoją pomoc, gotują w domach i przynoszą nam to, co przygotują, żebyśmy to rozdały - dodaje Ewa Żerebecka. - Od pani Marii Jazienickiej otrzymaliśmy na przykład kotlety mielone, które przekazaliśmy wolontariuszom pracującym przy workach, Basia Ohyra przyniosła ogromną porcję naleśników, Katarzyna Bach przygotowała placki z cukinii. Mamy też darczyńców, którzy przynoszą nam produkty do gotowania albo pieniądze potrzebne na ich zakup.
A potrzeby są duże. Tylko do przygotowania pierogów trzeba było 10 kilogramów cebuli, 45 kilogramów ziemniaków, 14 kilogramów sera i 14 kilogramów ciasta.
Ciepłe posiłki pomagają dowozić strażacy, policjanci, ale też cywile.
- W pierwszych dniach, gdy woda dopiero napływała, nie wiedziałyśmy, jak to się rozwinie - kontynuuje Ewa. - Kto i jakiej pomocy w danym momencie będzie potrzebował, ale już wtedy w miejscach zagrożonych powodzią nie było czasu na gotowanie obiadów, więc uznałyśmy, że to będzie nasza rola, żeby poczuli się zaopiekowani.
Więcej zdjęć w galerii niżej...
Napisz komentarz
Komentarze