Barbara i Stanisław Tess znali się właściwie od zawsze, gdyż mieszkali w jednym domu we Wrocławiu... Pan Stanisław piętro wyżej, pani Barbara - niżej. Jako dzieci często bawili się na jednym podwórku wraz z rówieśnikami. Nic nie zapowiadało, że kiedykolwiek będą parą, nie mówiąc już o wspólnym spędzeniu całego życia. Chodzili do jednej Szkoły Podstawowej, choć nie do tej samej klasy, ponieważ pan Stanisław jest starszy od trzy lata.
- Pod koniec mojej podstawówki, mąż chodził już do szkoły energetycznej we Wrocławiu - wspomina pani Barbara. - Miał granatowy mundur, niebieską koszulkę, zwróciliśmy na siebie uwagę i zaczęliśmy się spotykać. Robiliśmy to w tajemnicy, bo nasi rodzice byli skłóceni. Chodziliśmy ze sobą cztery lata, w tym czasie mąż służył w wojsku, a ja skończyłam średnią szkołę odzieżową we Wrocławiu. Pobraliśmy się po maturze - w sierpniu 1973 roku.
Stanisław Tess pracował w Jelczańskich Zakładach Samochodowych i dzięki temu małżeństwo otrzymało mieszkanie w Oławie. W stolicy powiatu mieszkają od lipca 1976 roku. Mają córkę i syna, którzy posiadają już swoje rodziny. Córka mieszka w Oławie, a syn w Hiszpanii. Dotychczas doczekali się jednej wnuczki, która w tej chwili ma 12 lat. Są emerytami, od wiosny do jesieni sporo czasu spędzają na działce, a zimą... czekają na wiosnę!
Historia, w której małżeństwem zostają osoby zameldowane pod tym samym adresem nie jest typowa. Wiążą się z tym różne anegdotki. Jedną z nich jubilaci zapamiętali szczególnie.
- Śmieszną sytuację mieliśmy w Urzędzie Stanu Cywilnego we Wrocławiu - mówi pani Barbara. - Pan, który przyjmował nasze dowody osobiste, które kiedyś miały formę książeczek, spisał najpierw dane mojego męża, potem zaczął spisywać moje i coś mu nie pasowało. Odłożył mój dowód, raz jeszcze wziął męża, zaczął porównywać adresy i nagle odrzekł do Stanisława - "no pan, to nie musiał się nachodzić..." Adres mieliśmy bowiem dokładnie ten sam. Różnił nas tylko numer mieszkania.
Jaki jest ich przepis na tak udane, długoletnie małżeństwo?
- Trzeba cierpliwości, wyrozumiałości i rozumienia - odpowiadają. - Kłótnie muszą się zdarzać, czasem nawet z drobnych powodów. Wtedy trzeba się szybko pogodzić i tyle.
Z okazji złotych godów "Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie" w imieniu prezydenta RP jubilatom wręczył burmistrz Tomasz Frischmann. W imieniu swoim oraz mieszkańców Oławy przekazał bukiet kwiatów i pamiątkowy grawerton. Gratulował też małżonkom tak wspaniałej rocznicy. - Jesteście państwo przykładem dla nas młodszych, że wspólnie trzeba razem iść przez życie - mówił. - A w mediach, które są podczas uroczystości obecne, chętnie przeczytam o przepisie na piękny, długoletni związek.
Kierowniczka oławskiego USC Renata Wolf przypomniała natomiast, że tylko nieliczni mają zaszczyt i możliwość obchodzenia tak pięknego jubileuszu, który dowodzi, że prawdziwe są słowa "miłość nie wyczerpuje się nigdy, im więcej jej dajemy, tym więcej otrzymujemy", a medale, które małżonkowie otrzymali, są natomiast symbolem tej miłości, wierności i trwałej przyjaźni.
Napisz komentarz
Komentarze