Zatem pełna świadomość jest. I to od lat. Tyle że kończy się na samych zapowiedziach planu. - To jest tak konkretne jak stwierdzenie, że mamy szansę na nadzieję - podsumowuje jeden z mieszkańców zalewanych wsi.
- Ja tego nie dożyję - mówi 65-letni mieszkaniec Starego Górnika.
W swoje ręce
- Myśmy w 2010 roku stanęli przed ścianą, bo na gadaniu się skończyło - mówi Witold Kuriata. - Były jakieś propozycje obwałowań czy przesiedleń, ale zawsze kończyło się na braku pieniędzy. Oni z nami nic nie zrobią, a my będziemy siedzieli na tym polderze jak na jakiejś bombie. A z polderu nigdy nie zrezygnują, bo to ostatni bastion przed Wrocławiem, więc zawsze będą nas zalewać. Nie chcą polderu zalegalizować, bo zgodnie z prawem unijnym musieliby nas wysiedlić. A tak to napiszą, że był stan wyższej konieczności, więc mieli prawo ratować Wrocław naszym kosztem. To wygodne.
Kuriata wspomina, że kiedyś mieli nawet obiecane na obwałowania 17 mln zł, ale warunki były nierealne. Otóż zakładały, że jeśli choć jedna osoba się nie zgodzi, aby przez jej grunt przechodził wał, cała sprawa upada. I upadła, bo wiadomo, że w każdej społeczności zawsze znajdzie się jedna osoba, która akurat nie jest bezpośrednio zagrożona, więc nie będzie chciała wałów na swoim terenie.
- Jeśli zaproponowano by nam takie przesiedlenia, jak niedawno w Raciborzu, gdzie całą wieś z kościołem, domami, a nawet z cmentarzem przenieśli, i było dom za dom, to proszę bardzo - mówi jeden z mieszkańców zalewanych wsi.
- Gdyby była oferta wysiedlenia dobrowolnego przy bardzo korzystnym odszkodowaniu, to myślę, że ludzie by na to poszli - potwierdza Teresa Bałuk.
- My już nic więcej nie możemy zrobić, więc teraz się sami obwałujemy - zapowiada Kuriata. - Bo kto nam zapewni, że na drugi rok znów nie będzie takiej wody? Nikt. Dlatego zostawiliśmy na własnych działkach te worki powodziowe i zrobimy z nich solidne obwałowanie na przyszłość. Sami. Musimy się jakoś bronić, skoro państwo nam nie chce pomóc.
O takim pomyśle słyszałem parę dni wcześniej na wałach podczas walki z wodą. Jak widać mieszkańcy od słów przechodzą do czynów.
- To państwo jest dla nas niewiarygodne, nie dba o obywatela - mówi Kuriata. - Dorzucimy folię, obsypiemy ziemią, a wszystko za własne pieniądze. Robimy to na naszych prywatnych posesjach, gdzie mamy prawo zbudować sobie ogrodzenie do 2,2 metra wysokości. Potem pewnie przyjdzie jakiś urzędnik i powie, że to bezprawne, a może nawet każe nam to rozbierać. Oni nie dość, że sami nic nie zrobią, to i nam nie pozwolą chronić się przed wodą.
Wiedzą, którędy szła woda podczas różnych powodzi, w których miejscach wały się sprawdziły. Wierzą, że teraz sami są w stanie się uratować, choć nie wszędzie, bo - jak mówią - folwark przy Starym Górniku jest nie do uratowania.
- A jakie mamy wyjście? - pyta Kuriata. - Chciałby pan co 8-10 lat wynosić meble tak jak ja wynosiłem? Mam sporo lat i nie mam już sił, a na równi z młodymi chłopakami worki dźwigałem. Przerzuciliśmy we wsi jakieś 7 tysięcy. Zdrowego kręgosłupa to nie mam. I jaka to pomoc państwa? Myśli pan, że gdyby doszło do przesiedleń, to w ciągu 2-3 lat? Nie! W ciągu 15-20!
Jak twierdzą mieszkańcy, stałe wały na ich ziemi zapewnią im poczucie bezpieczeństwa. O pompy też zadbali. Z własnych lub sponsora pieniędzy kupili pierwsze. I za bardzo nie liczą już na jakąkolwiek pomoc.
- Pomoc? Woda zejdzie i wszystko będzie tak samo jak było - mówi Kuriata. - Musimy sami zadbać o siebie, bo władza o nas nie dba.
- Uważam, że trzeba tę sprawę raz na zawsze uregulować - mówi wójt Piotrowski. - Jeżeli ktoś z mieszkańców będzie chciał tam mieszkać, okej, ale na swoje własne ryzyko i na własny koszt. Państwo nie będzie już musiało ponosić kosztów odszkodowań itp. Nie rozumiem czegoś takiego, że co powódź płacimy rekompensatę, bo zalało, a status tego terenu nadal nie jest uregulowany. Byłbym za tym, aby wysiedlić tych mieszkańców, ale na sensownych warunkach, żeby sami chcieli się zdecydować, bo wtedy gdy przyjdzie powódź, oni siedzieliby sobie w suchych domach. Deklaruję, że jeżeli mieszkańcy będą konsekwentni i będą chcieli iść do sądu z pozwem zbiorowym, pomogę im.
Pomysł obwałowania całych wsi uważa jednak za nierealny, bo są domy leżące nad samą wodą, więc technicznie będzie to nie do wykonania.
- Rozwiązanie tego problemu należy do państwa, czyli do spółki Wody Polskie - mówi starosta Marek Szponar. - Nie do gminy czy do powiatu oławskiego, tylko do rządu polskiego.
Starosta zapowiada wkrótce wystąpienie z pismem do Wód Polskich o uporządkowanie sytuacji prawnej tego polderu. Owszem, w 2010 roku też był starostą, ale - tłumaczy - po powodzi jedynie parę miesięcy. Teraz chciałby od Wódy Polskich jasnej i konkretnej odpowiedzi na pytanie, jakie czynności i kiedy zamierzają podjąć w stosunku do ludzi, którzy ten teren zamieszkują.
- Mam nadzieję, że teraz, patrząc na działania rządu w sprawie powodzi, chociażby w Kotlinie Kłodzkiej, wreszcie coś zacznie się dziać - mówi. - Bo ten nasz polder musi istnieć. Na wysokości od Lipek do Ratowic nie ma możliwości innego zwiększenia powierzchni międzywala. Kanał Odry jest tutaj tak wąski jak szyjka butelki, stąd u nas wysoka fala utrzymuje się bardzo długo. Powodzie będą się tu zdarzały, więc problem wsi na tym terenie trzeba raz na zawsze rozwiązać.
Jego zdaniem wysiedlenie na podstawie jakiejś specustawy jest najlepszych pomysłem. Oczywiście na warunkach, które ludzie będą skłonni zaakceptować. - Myślę, że to będzie bardzo trudna decyzja, ale kto wie, czy nie jedyna słuszna w tej sprawie - mówi.
- Najgorszą rzeczą jest to, że gdy jest powódź, wszyscy o tym mówią - twierdzi Piotrowski. - Pół roku po powodzi wszyscy o tym zapominają. Robi się cisza. Temat wraca, gdy przychodzi kolejna wielka woda.
Teraz - jak twierdzi - ma być inaczej.
- Kończymy sprzątanie i zabieramy się za prace regulujące te sprawy - zapowiada wójt.
Mieszkańcy chcieliby wierzyć, że tym razem coś się uda, ale wiara nie jest zbyt silna.
- My jesteśmy dla nich tylko szarą masą, która rano wstaje i idzie do pracy. To wszystko - podsumowuje pani Teresa.
*
W dniu, kiedy gazeta z tym artykułem już była w sprzedaży, otrzymałem następujące odpowiedzi z Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie - Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu:
Szanowny Panie Redaktorze, poniżej odpowiedzi na pytania:
- Kto i jakim dokumentem stanowi, że jakiś obszar w Polsce staje się formalnie polderem zalewowym?
Zgodnie z art. 16 pkt 1c ustawy Prawo wodne, poldery przeciwpowodziowe zaliczane są do urządzeń przeciwpowodziowych.
Art. 16 pkt. 41 ww. ustawy określa, że polder przeciwpowodziowy jest urządzeniem wodnym, odgrodzonym od koryta rzeki, mogącym okresowo przetrzymywać nadmiar wód powodziowych. Polder jest zalewany, a następnie odwadniany przy pomocy urządzeń wlotowych i upustowych, samoczynnie lub w sposób kontrolowany.
Polder Oława – Lipki został utworzony przed 1945 rokiem i do dziś funkcjonuje w obecnym systemie ochrony przeciwpowodziowej. Fakt ten potwierdza miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla terenu położonego w obrębie wsi Stary Górnik, Stary Otok w gminie Oława – uchwała Rady Gminy Oława NR XXXVIII/232/2017 z dnia 30 marca 2017 r. – Dziennik Urzędowy Województwa Dolnośląskiego z 2017 r. poz. 2075.
- Jaki dokument zakazuje mieszkańcom budowanie domów na tym polderze?
Zgodnie z art. 390 ust. 1 pkt 1b ustawy Prawo wodne, na lokalizowanie na obszarach szczególnego zagrożenia powodzią nowych obiektów budowlanych (w tym m.in. budynków mieszkalnych), wymagane jest pozwolenie wodnoprawne. Brak pozwolenia wodnoprawnego uniemożliwia wykonanie obiektu budowlanego na terenie obszaru szczególnego zagrożenia powodzią, w tym wypadku polderu zalewowego.
Ponadto ww. miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego w § 6 pkt 6 uchwały Rady Gminy Oława NR XXXVIII/232/2017 z dnia 30 marca 2017 r. ogranicza budowę nowej zabudowy kubaturowej na obszarze pełniącym funkcję polderu Oława – Lipki.
- Czy w wyniku zalewania wody na pola uprawne, znajdujące się na polderze, rolnikowi przysługują jakieś specjalne odszkodowania, wynikające z miejsca upraw?
Zgodnie z art. 222 ust. 4 ustawy Prawo wodne, właścicielowi posiadającemu grunty leżące w granicach polderu przeciwpowodziowego zalanego podczas powodzi, przysługuje od właściciela wód odszkodowanie na warunkach określonych w art. 469 ww. ustawy.
Z wyrazami szacunku
Zespół Komunikacji i Edukacji Wodnej
Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie
Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu
*
Od autora: Jak widać, na pierwsze i zasadnicze pytanie oprócz definicji, czym jest polder, nie ma odpowiedzi, a właściwie jest potwierdzenie, że polder zrobili Niemcy i... tyle, a jakimkolwiek i mocno wątpliwym umocowaniem w polskim systemie prawnym polderu "Oława-Lipki" jest uchwała (!) Rady Gminy, o której piszę w tekście.
Napisz komentarz
Komentarze