Wesele w Grędzinie było w pewnym sensie rozwinięciem projektu sprzed roku, kiedy to prezentowano w wiejskiej świetlicy stare i nowe zdjęcia ślubne:
Tym razem zdjęcia, owszem, były robione, ale wesele było prawdziwe. No, prawie prawdziwe...
Oto idea projektu (z broszurki okolicznościowej)
Inspiracją do rekonstrukcji „Wesela w Grędzinie z lat 50." była intencja członkiń KGW - przewodniczącej Marii Wzorek i Renaty Klimkowskiej, by w miłej atmosferze zintegrować lokalną społeczność. Wesele było najbardziej odpowiednią formą wydarzenia, zwłaszcza że angażowało najstarszych żyjących mieszkańców wsi. Wspomnienia nestorki z Grędziny, pani Eugenii Zielińskiej, stały się pretekstem do stworzenia scenariusza wesela. Realizacja projektu stała się możliwa dzięki zaangażowaniu członkiń KGW Grędzina, sympatyków koła, przychylności sołtysa, Rady Sołeckiej, mieszkańców Grędziny oraz zespołu ludowego Świtezianie. Projekt uzyskał dofinansowanie w programie „Jelczańska Sieć Kultury. Edycja 2024" oraz wsparcie merytoryczne, promocyjne i graficzne zespołu Miejsko-Gminnego Centrum Kultury w Jelczu-Laskowicach. Dzięki tym osobom wydarzenie nabrało wyjątkowego wymiaru. Projekt obejmował warsztaty wokalne (przyśpiewek), kulinarne (wypieków weselnych według dawnych przepisów) oraz florystyczne (wianków i wiązanek ślubnych). Stroje dla Pary Młodej wypożyczono w Wytwórni Filmów Fabularnych we Wrocławiu.
Przygotowania do wesela
W latach 50. wiejskie wesele miało zupełnie inny charakter niż dzisiejsze uroczystości. Było mnóstwo tradycji, rodzinnego ciepła i prostoty, które wpisywały się w rytm życia na polskiej wsi. Zanim rozpoczęto przygotowania do wesela, młodzi ogłaszali zaręczyny. Pan Młody wraz z rodzicami przychodził do domu Pani Młodej, by prosić o jej rękę. Jeśli Pani Młoda i jej rodzice wyrazili zgodę, rozpoczynał się okres narzeczeństwa, który trwał nie dłużej niż rok. Czas narzeczeństwa zależał od tego, jak długo młodzi się znali wcześniej.
Przygotowania do wiejskiego wesela zaczynały się wiele tygodni wcześniej. Cała rodzina, a czasem nawet sąsiedzi, pomagali w organizacji. Gospodynie piekły ciasta, chleby i mięsiwa, a także szykowały inne tradycyjne potrawy. Każdy wiedział, co ma robić - mężczyźni zajmowali się przygotowaniem miejsca, naprawami, a kobiety spędzały czas w kuchni, szykując bogato zastawione stoły. Przygotowywały także dekoracje izby, w której odbywało się wesele, dekoracje stołów, a także ozdoby dla uczestników wesela.
Ubiór Państwa Młodych był bardzo różnorodny. Jeśli Pani Młoda miała rodzinę za zagranicą, to otrzymywała w prezencie piękną suknię ślubną. Jeśli była krawcową lub miała zaznajomioną krawcową, zdarzało się jej zdobyć wytworną suknię. Zdarzało się także, że Panny Młode szły do ślubu w uroczystych prostych sukienkach lub garsonkach. Głowę ozdabiał wianek z mirtu, kwiatów i welon, w dłoni trzymała wiązankę z kwiatów np. białych goździków, asparagusa lub paprotki ze wstążkami. Pan Młody zazwyczaj był ubrany w garnitur z wypchanymi ramionami, koszulę i muszkę lub krawat.
Tradycje i obrządki
Wesele na wsi rozpoczynało się od błogosławieństwa rodziców w domu Panny Młodej. Para Młoda klękała przed nimi, a rodzice modlili się o szczęście i zdrowie dla nowożeńców. Po błogosławieństwie, cała procesja weselna - Para Młoda, rodzina i goście - udawała się do kościoła, często na piechotę, w towarzystwie muzyki granej na żywo przez lokalnych muzykantów. Po ceremonii zaślubin rozpoczynała się huczna zabawa, która trwała często przez dwa dni.
Muzyka i zabawa
Na wiejskim weselu nie mogło zabraknąć kapeli, która przygrywała śpiewakom. Kapela w Grędzinie składała się z akordeonu, bębna i trąbki. Muzykanci najczęściej byli samoukami. Jako pasjonaci, przygrywali przez cały czas marsze weselne i pieśni odpowiednie dla każdego etapu obrzędu. Śpiewacy dzielili się na tych od Pani Młodej oraz tych od Pana Młodego. Przekomarzali się nawzajem, wyśpiewując jedni na drugich. Kapela grała tradycyjną polską muzykę do tańca oberki, mazurki, polki i walce. Ludzie tańczyli w izbie, na klepisku, w stodole lub na specjalnie przygotowanym placu.
Jedzenie i trunki
Wesele w Grędzinie z lat 50. było obfite w tradycyjne jedzenie, mimo trudnych czasów powojennych. Do stołu serwowano rosół, pieczone mięso, gołąbki, kapustę kiszoną ze skwarkami. Wśród słodkości królowały wypieki z ciasta kruchego i drożdżowego. Nie mogło zabraknąć tortu. Wesele obfitowało w domowe alkohole, takie jak bimber, wódka i nalewki.
Oczepiny
Jednym z kluczowych momentów wesela były oczepiny, które odbywały się o północy. To moment symbolicznego pożegnania panny młodej z jej stanem panieńskim. Zdejmowano jej welon lub wianek, zastępując go chustą, oznaczało przejście do roli żony. W oczepinach uczestniczyli wszyscy goście, a niektóre z zabaw i konkursów były związane z przewidywaniem przyszłości Pary Młodej, opierającej się na zasadzie: kto zbierze najwięcej pieniędzy przez wykupienie tańca z Panem Młodym czy Panią Młodą. Więcej pieniędzy oznaczało, ze budżet domowy będzie w rękach zwycięzcy. W Grędzinie bywało również tak, że po obiedzie podawano gościom głęboki talerz przykryty serwetą, gdzie w dyskretny sposób wkładano pieniądze na dobry początek życia małżeńskiego.
Gościnność i wspólnota
Wesele na wsi było prawdziwym świętem całej społeczności. Często zapraszano nie tylko rodzinę, ale także księdza, sąsiadów i przyjaciół z okolicznych wsi. Gościnność była na pierwszym miejscu - każdy był mile widziany, a stoły uginały się od jedzenia. To była okazja do spotkań, wspólnej zabawy i świętowania w duchu jedności i wspólnoty.
Rys historyczny
Rozmowy z panią Eugenią Zielińską - najstarszą mieszkanką wsi, uświadamiają kim byli ówcześnie mieszkańcy Grędziny, którzy przyjechali z Kresów wschodnich w lipcu 1945r. Ludzie ci przez cały czas wojny przeżyli najazd Sowietów, Niemców i działania banderowców. Życie w warunkach wojennych i na koniec przyjazd do Grędziny z przysłowiowym tobołkiem po 2 tygodniach czekania na pociąg, bez dostępu do wody czy sanitariatów, powodowało niewyobrażalne zawszenie. Podróż w wagonach towarowych jest w dzisiejszych czasach trudna do wyobrażenia.
Tymczasem społeczność ta cieszyła się życiem, byli wobec siebie życzliwi, pomocni, szanowali się, wspierali, stawiając czoła trudnym warunkom przy tworzeniu gospodarstwa. Jednoczyli się też w obronie swoich dóbr, w myśl „jeden za wszystkich - wszyscy za jednego". Byli pracowici, budowali tu swoje dobre życie, czerpiąc siłę ze swojego systemu wartości: wiary i religii.
Przez pierwsze 2 lata chodzili pieszo na msze do kaplicy w dzisiejszym budynku Urzędu Miasta i Gminy w Laskowicach. Szli bez względu na pogodę, często kilkanaście kilometrów. Po roku postawili krzyż dębowy w Grędzinie, przy którym odprawiano nabożeństwa majowe, a czasem stawiano stół i ksiądz odprawiał przy nim msze. Kiedy kościół w Zbytowej adaptowano na rzymskokatolicki, wówczas mieszkańcy Grędziny szyli chorągwie i wykonywali elementy wyposażenia kościoła. Nieśli je z radością uroczyście do kościoła, pokonując dystans mniejszy niż do Laskowic. Najkrótsza droga liczyła około 5 km. Obecnie we wsi jest duża kaplica, w której odbywają się nabożeństwa, zarówno w tygodniu, jak i w niedziele. Mieszkańcy Grędziny - spadkobiercy przesiedleńców - mogą być dumni ze swoich dzielnych przodków, którzy wykazali się mądrością życiową, i dla których rodzina była priorytetem. Ich przywiązanie do ziemi, do swojej własności, odpowiedzialność za siebie i sąsiada, sprawiały, że życie stawało się lżejsze.
Podsumowanie
Wesele w Grędzinie z lat 50. było uroczystością pełną tradycji, w której najważniejsze były rodzina, wspólnota i autentyczna radość z zawarcia małżeństwa. Prostota, szczerość i bliskość natury nadawały tej ceremonii niepowtarzalny klimat, który na zawsze pozostawał w pamięci uczestników. We wsi Grędzina wiele wartości jest dalej pielęgnowanych przez KGW i chodzi tu nie tylko o kulinaria, ale o serdeczność i wsparcie sąsiedzkie, zwłaszcza przy organizowanych wielopokoleniowych imprezach, w których uczestniczy Rada Sołecka i mieszkańcy.
Więcej zdjęć w galerii niżej...
Napisz komentarz
Komentarze