Tu nie chodzi o emocje, tylko o fakty. Nie ma znaczenia, kto tu kogo lubi czy nie lubi, ani kto ten komitet tworzy - żaden z jego przedstawicieli nie miał zgody wnuczki państwa Kowalewskich, zgody IPN i zgody zarządcy cmentarza na ruszanie tego nagrobka.
Mamy do czynienia z sytuacją analogiczną do tej, gdy pod twoją nieobecność wchodzi ktoś na twoje prywatne podwórko, wycina ci jabłoń, a w jej miejsce sadzi gruszę, a potem jeszcze publicznie domaga się za to poklasku. Bo miał dobre chęci, bo gruszki smaczniejsze od jabłek, bo chciał dobrze, bo to działalność charytatywna, bo zbiórka na drzewko była legalna, bo... itd. itp. Nic z tego nie ma znaczenia, skoro nie zadbało się o najważniejsze. O to, by nie naruszyć prawa i czyjejś prywatności. To, że wnuczka państwa Kowalewskich nie złożyła doniesienia na Policję, bo ktoś jej ukradł z grobu krzyż, tabliczkę z nazwiskiem i drewniane obramowanie nagrobka, to tylko wyraz jej dobrej woli, aby nie zaogniać trudnej sytuacji.
Pan K. w imieniu Komitetu w mediach społecznościowych odniósł się do całej sprawy, przy okazji - jak to ma w zwyczaju - obrażając i oskarżając innych. "Stek kłamstw" - napisał, ale nie wskazał ani jednego konkretnego. Nasz tekst nazwał paszkwilem, co już mieliśmy przyjemność czytać wielokrotnie, ale Tomasza Rożniatowskiego nazwał "rzezimieszkiem" (nowość w zasobie słów pana K.), a pan z IPN według niego "uprawia swoisty burdel w tej instytucji". Najwyraźniej pan K. szybko rozszerza "zasięg słownego rażenia", bo dzień później radnego z Oławy nazwał już "degeneratem prawnym", "chamem", "prostakiem" i "kukłą Ziela". Takie są argumenty pana K.
Oczywiście autor tych słów może sobie zaklinać rzeczywistość i chełpić się swoją dobroczynnością, a nawet pokazywać maile z IPN, z których nic nie wynika poza tym, że ktoś w ogóle cokolwiek do niego zechciał napisać - stosownych uzgodnień nie pokazał, bo ich nie ma.
Pan K. napisał, że "pomnik postawiono zgodnie z obowiązującym regulaminem". Ciekawe. Bo na pewno nie był to regulamin oławskiego cmentarza, gdzie jasno stoi, że to dysponenci miejsc zarezerwowanych i grobów mogą zlecać prace wybranym przez siebie wykonawcom, a wykonawca, który zamierza wykonać jakiekolwiek prace budowlane na terenie Cmentarza Komunalnego, zobowiązany jest uzyskać zezwolenie Zarządcy oraz uiścić stosowną opłatę.
Tymczasem pan K. nawet nie rozmawiał z zarządcą cmentarza, od którego dowiedziałby się, kto jest dysponentem tego grobu, który dodatkowo jest pod szczególną ochroną IPN. Nie rozmawiał też z prawowitą dysponentką grobu, a pierwsze kroki w tej sprawie właśnie do niej powinny być skierowane. Samowolka cmentarna pozostaje samowolką.
Oczywiście nie zamierzamy tym tekstem docierać do kogoś, kto ma problemy z oglądem bardziej skomplikowanej rzeczywistości, bo wiemy, że są przypadki, w których po prostu się nie da, ale jako lokalne media mamy prawo i obowiązek ostrzegać, gdy ktoś publicznie zbiera pieniądze od ludzi, którzy w dobrej wierze dają na "groby patriotów", po czym głupie działanie powoduje, że pieniądze z publicznej zbiórki są marnowane. 4 listopada, czyli już po Wszystkich Świętych, w biurze zarządcy cmentarza usłyszałem zapewnienie, że gdy tylko nowy nagrobek państwa Kowalewskich będzie gotowy do postawienia (zapewne wiosną), ten made in SKM - postawiony nielegalnie - firma rozbierze.
Napisz komentarz
Komentarze